CUDOWNE LATA DZIEWIĘĆDZIESIĄTE

Po raz pierwszy poczułam nieubłagany upływ czasu i uświadomiłam sobie, że od mojej matury minęło  prawie 20 lat,  w zeszłym roku. Przy okazji rozmowy o piłce nożnej z synem wspomniałam o Davidzie Beckhamie. Ku memu ogromnemu zdziwieniu nie kojarzył gościa. Igor dość mocno interesuje się piłką, więc zdumiona byłam niezwykle. Wpisałam hasło w Wikipedię i przeczytaliśmy, że pan Beckham rozpoczynał karierę pod koniec lat 90-tych właśnie, a na emeryturę przeszedł w 2013 roku. Igor miał wtedy 5 lat, więc piłką interesował się tylko wtedy, gdy mu ją rzucaliśmy.

Kilka miesięcy później podczas luźnej rozmowy z babcią odkryłam, że babcia rozmawiając o pieniądzach wciąż posługuje się kwotami sprzed denominacji. Dla niej gazeta wciąż kosztuje 2000 zł. Denominacja nastąpiła w 1995 roku czyli dla babci całkiem niedawno. Dla mnie całkiem też.

Trafiłam ostatnio w sieci na krótki materiał przygotowany przez Filipa Chajzera na temat lat 90-tych. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy to „ Boże jaka ja jestem stara! A taka młoda przecież! Co prawda pierwsze oznaki grawitacji zauważyłam  już jakiś czas temu, ale jakoś umknął mi fakt, że stuknęła mi już druga osiemnastka.

Lata dziewięćdziesiąte były fantastyczne. To był czas gum turbo, cytrynady w woreczku, magnetofonów jamników i przewijania kaset długopisem, Vibovitu i rowerów z przerzutkami, Alfa i zabaw na trzepaku, pierwszych komórek i Słonecznego Patrolu, czeskich tenisówek, Coco Jambo, Bravo Girl, maluchów, gumy do skakania i Koła Fortuny.

Kolorowe, radosne i dla mnie beztroskie. Moi rodzice wydawali mi się wtedy tacy dorośli, tacy starzy, a mieli wtedy tyle lat co ja dzisiaj.

W 1995 roku zaczynałam liceum, w 1999 zdawałam maturę. Nie trzeba było spłacać kredytów i martwić się o rachunki. W 1997 roku dostałam pierwszą komórkę – kolorowego Sagema w sieci Idea. Nikt nie podwoził mnie do szkoły – wszędzie kursowałam autobusami i tramwajami po wielkim Gdańsku.

Po raz pierwszy usiadłam przy komputerze pod koniec lat 90tych właśnie. Byłam niemal pełnoletnia. Dziś dwulatek potrafi sam odpalić Youtube.

Mieszkałam w blokowisku – najpierw na gdańskiej Zaspie, potem na Morenie. Mama wołała mnie na obiad przez okno, a do sąsiadów można było pójść bez zapowiedzi. Sąsiedzi znali się nawzajem i pomagali sobie. Największą karą był zakaz wyjścia na dwór.

My, dzieci lat 80-tych pamiętamy jeszcze czas PRL-u i zmianę ustroju. Mentalnie jesteśmy taką hybrydą. Wychowani bez klosza, na podwórkach i w piaskownicach, w których graliśmy w kapsle i w noża, bez dysleksji i diet odchudzających. Wychowani bez internetu, za to wśród prawdziwych przyjaciół, w szacunku do starszych i bez strachu. Najbardziej baliśmy się spóźnić do domu.

Życie tak bardzo zmieniło się od tamtych czasów, a mnie wciąż wydaje się jakby to było tak niedawno…

Ciekawe jak za 20 lat nasze dzieci będą wspominać swoje dzieciństwo.

 Ania Jaworska – MumMe

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/

6 komentarzy

  1. Niby urodziłam się na początku lat 90-tych ale to wszystko co opisujesz pamiętam 🙂 czyli chyba czasy zmieniają się teraz zbyt szybko.

  2. Aniu, jestem z 82 i też jestem zachwycona tym, że żyliśmy tak pomiędzy czasami. To zbudowało nas bardzo mocno, dzięki temu pewnie jesteśmy tak odporni, odpowiedzialni jednocześnie, pracowici i pomysłowi. Ale już ogarniamy nety i te wszystkie nowości. Chociaż komentując twój wpis, nie mogę się zgodzić, że było wszytko tak super. Niestety ale wychodzą u naszego pokolenia traumy, nieprzerobione przeżycia, nasi rodzice nie przejmowali się naszymi uczuciami np przy rozwodzie, nie było rozmów, analiz. Teraz nasze dzieci staramy się uchronic jak najdłużej przed brutalnością świata. My byliśmy trochę rzuceni w wir, bo nasi rodzice- ofiary transformacji niestety- pracowali,zakładali po omacku firmy, zmagali się z nową rzeczywiśtością finansową. Nie wszystkie historie skończyły się dobrze.

  3. Aniu jestesmy rowieśniczkami. Pamietam te nie tak odlegle przecież czasy. A matura! Niedawno dostalam maila od znajomego ze sredniej szkoły , ze trzeba pomyslec o jakimś spotkaniu bo mija przecież niedlugo 20 lat od naszej matury. Obchody co prawda dopiero w 2018 ale trzebaby omowic szczegóły. Jak bardzo zmieniły sie realia szkół. Nauczyciel był szanowany, nawet gdy sie go nie lubiło to sie po prostu nie odzywaliśmy. Kochalsm skakac w gumę i linkę. Pamietam te gumowe buty z dziurkami, gumy turbo i donald. To były piekne czasy spedzone głównie na podwórku. Zabawa, gry na powietrzu to byla codzienność. Czulam sie w tamtym czasie bezpieczna, spokojna. Teraz jest teoretycznie lepiej, nowocześniej ale czy te zmiany faktycznie zmienily wszystko wokół w dobrym kierunku. Mam wątpliwosci. Pewnie tak samo mówiły nasze mamy ? i z pokolenia na pokolenie slyszymy zdanie „bo w moich czasach…”

  4. Tak samo zdawałam maturę w 99 i wszystko co napisałaś jest prawdą. Kurcze a w mojej głowie nadal jestem młoda i nie czuje tych lat doświadczeń. I były to czasy ok. Mama mogła wyjść na zakupy, które w tamtych czasach nie trwały 10 minut, (bo wiadomo – kolejki) zostawić nas samych w mieszkaniu i nikt nie wzywał policji czy opieki społecznej a teraz to by było nie do przyjęcia. Oj długo bym tak mogła wpisywać plusy i minusy tamtych lat. Fajnie było.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.