Tak, wiem, wszyscy teraz tylko o jednym. Internet po Świętach zalewa fala wpisów o tym, jak schudnąć po Świętach. Chodzi jednak o to, że my przez Święta wcale nie tyjemy. Zatrzymuje nam się woda, jesteśmy wzdęci i opuchnięci, natomiast tkanki tłuszczowej wcale, albo prawie wcale nam nie przybywa. Zwykle wystarczy jeden, góra dwa dni, żeby pozbyć się dwóch dodatkowych, poświątecznych kilogramów i dopiąć swobodnie guzik w spodniach.
Potrzebny jest nam szybki detoks.
Musimy po prostu oczyścić organizm ze złogów resztek pokarmu, których organizm nie był w stanie trawić na bieżąco oraz pozbyć się nadmiaru wody, która zatrzymała się na skutek jedzenia i często wypitego alkoholu. Jeśli więc widzisz w lustrze zmienione ciało po świątecznym folgowaniu – brak wyraźnie zaznaczonej talii, cellulit, zapuchniętą twarz, podkrążone oczy to znak, że czas na oczyszczanie.
Taki detoks robię sobie zawsze, kiedy czuję, że pozwoliłam sobie na zbyt dużo niezdrowego jedzenia.
- Nie piję rano szklanki wody z cytryną, jak podają wszystkie artykuły dotyczące detoksu – nie lubię i drażni mój przewód pokarmowy. Piję po prostu dużą szklankę wody. Zamiast wody z cytryną łykam witaminę C w dużej dawce.
- Piję koktajl warzywny z chilli. Nic nie działa na mnie tak oczyszczająco jak papryczka chilli. Mój ulubiony detoks-koktajl to: pomidor/ogórek/szczypta soli/chilli (lub tabasco).
- Idę na trening. Koniecznie. Rano po obżarstwie idę na lekki trening. Jeśli nie trenujesz idź na dłuższy spacer, rower, rolki, potańcz, cokolwiek. Ruszaj się po prostu. To poprawia perystaltykę jelit.
- Na drugie śniadanie jem warzywa – w sałatce. Ilość dowolna. Pomidory, rzodkiewka, ogórek, seler naciowy, kiełki, sałata, awokado, na co tylko masz ochotę, ale bez nabiału, mięsa i jajek. Z łyżeczką oliwy, żeby witaminy mogły się wchłonąć.
- Cały czas piję wodę – najbardziej lubię z miętą i pomarańczą. Tego dnia 2 litry to absolutne minimum.
- Piję herbatę z pokrzywy. Wiosną i latem robię napar ze świeżej, a zimą z suszonej. Świetnie oczyszcza i usuwa nadmiar wody.
- Gotuję duży garnek zupy warzywnej – pełna dowolność. Niech Ci smakuje. Najgorsze w dietach cud i detoksach jest to, że jemy to, co nam nie smakuje. Zupa może być ze wszystkich warzyw niewzdymających (daruj sobie więc kalafior, brokuły, kapustę, fasolę czy cebulę). Zupę – krem z warzyw (szparagów, kopru włoskiego, dyni, ziemniaka), jem na obiad i podwieczorek.
- Na kolację jem warzywa duszone – np. szpinak, marchew, cukinia, bakłażan, dynia – dowolnie. Z ziołami i odrobiną oliwy.
- Nie jem tego dnia węglowodanów (w tym owoców), nabiału, słodyczy, nie piję kawy ani alkoholu.
- W razie „dużego głoda” piję sok z marchewki – wyciskany samodzielnie lub Marwitu.
W dniu detoksu możesz czuć się osłabiona, może boleć Cię głowa, możesz mieć zły humor. Uwierz mi jednak, że już następnego dnia wstaniesz lżejsza, będziesz miała więcej energii, a guzik w spodniach zapniesz bez trudu.
Pamiętaj, że żadnych diet oczyszczających nie wolno stosować dłużej niż 3 dni bez badań i zgody lekarza.