NIGDY WIĘCEJ NIE ZOSTAWIĘ DZIECKA SAMEGO W WANNIE

Jedną z rzeczy, której my – rodzice – obawiamy się, jeśli chodzi o nasze dzieci jest utonięcie. Obsesyjnie pilnujemy dzieci nad morzem, jeziorem, na basenie, nawet w przydomowych basenikach nie zostawiamy dzieci bez opieki. Co roku wiele mówi się o suchych utonięciach, czyli utonięciach do 72 godzin po zachłyśnięciu się wodą.

Tymczasem dziecko może utonąć w naszej domowej wannie. To dosłownie chwila, o czym niestety mogłam przekonać się zaledwie kilka dni temu.

Bardzo boję się wody. Naprawdę staram się nie przelewać swojego lęku na dzieci, ale sama nie umiem pływać, tonęłam już dwa razy w życiu, nie wchodzę do wody praktycznie nigdzie.

Kiedy dzieci były małe nie zostawiałam ich w wannie nawet na chwilę. Nie raz zdarzało im się poślizgnąć podczas zabawy i wtedy zawsze byłam obok, żeby chwycić i nie dopuścić do zachłyśnięcia.

Teraz kiedy dzieci są starsze, wydawało mi się, że wystarczy, kiedy będę zaglądać do nich, drzwi łazienki pozostawię otwarte, a sama mogę w tym czasie coś posprzątać, zjeść lub chwilę popracować, kiedy są w wannie.

Myliłam się.

W czwartek chłopcy byli w wannie, drzwi łazienki były otwarte, a ja pisałam coś na komputerze w pokoju obok. Dzieliło nas kilka metrów i fragment ściany. W pewnym momencie usłyszałam plusk wody, zawołałam co się dzieje i nagle usłyszałam krzyk. Zerwałam się i pobiegłam do łazienki. Mój średni syn w czasie zabawy małym, dmuchanym kółkiem do pływania wpadł pod wodę i kółko zablokowało go tak, że nie mógł się wydostać. Ma prawie 7 lat, jest wysportowany, szybki, zwinny, potrafi pływać i mógł utonąć w wannie!!

Nie mieści mi się w głowie, że moja czujność, szczególnie jeśli chodzi o wodę mogła zostać uśpiona na tyle, że przestałam ich pilnować! Wyrzucam to sobie wciąż i nie mogę sobie darować.

Naprawdę nie jestem typem przewrażliwionej matki kwoki, ale mogłam przecież usiąść na stołeczku w łazience i pisać tam, jednocześnie ich pilnując.

Przez kolejne 3 dni po tym zdarzeniu obserwowałam syna, żeby upewnić się, że zakrztuszenie nie było groźne i skończyło się na strachu.

Przypomnę jakie są objawy suchego utonięcia (czyli zachłyśnięcia nawet niewielką ilością wody) które mogą pojawić się od 15 minut do nawet 72 godzin po zakrztuszeniu, a które powinny nas zaniepokoić:

 

  • Kaszel
  • Ból w klatce piersiowej
  • Senność
  • Zawroty głowy
  • Zmęczenie
  • Trudności w oddychaniu

Jeśli po kąpieli i zakrztuszeniu wodą występują jakiekolwiek z powyższych objawów, należy natychmiast udać się z dzieckiem na pogotowie.

Wiem, że niektórzy mogą uznać to za nadopiekuńczość, jednak po takiej przygodzie nie zamierzam więcej ryzykować zdrowia i życia moich dzieci. 15 minut mnie nie zbawi i dopóki moje dzieci bawią się w wannie, a ich koordynacja ruchowa nie jest jeszcze na poziomie dorosłego człowieka, nie zostawię ich więcej samych w wannie nawet po to, by pójść po piżamę, czy odebrać telefon. W takich sytuacjach decydują sekundy.

Uznałam, że powinnam podzielić się z Wami tą historią, ku przestrodze.

Zróbcie z nią to, co uznacie za słuszne.

Jeśli uważasz, że mój wpis porusza ważny temat udostępnij go proszę.

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/

 Anna Jaworska – MumMe

 

8 komentarzy

  1. Hmmm, czy ja wiem… Oczywiscie wode mozna uznac za miejsce o podwyzszonym ryzyku, ale nawet gdybysmy nie spuszczali dziecka z oka, ono moze smiertelnie zachlysnac sie popijajac lekarstwo albo spasc z krzesla i rowniez nie przezyc. Niestety oba przypadki znam z zycia moich znajomych.
    Poza tym, niestety musze przyznac, ze tak zwane dmuchawce sa jedna z naczestrzych przyczyn utoniec i osobiscie nie pozwalam plywac n admuchawcach dzieciom, ktore slabo plywaja. Nie wpadlabym tez na to by zostawic je do zabawy w wannie. Choc przyznam ze kiedys zostawilam na brzegu wanny maszynke do golenia. Nic sie nie stalo, ale nie moglam uwierzyc we wlasna glupote.
    Mysle wiec ze i na placu zabaw i podczas krojenia chleba i przechodzenia przez ulice i kprzystania z publucznej toalety…. nie jestesmy w stanie zapobiec wszystkimu i wszystkiego przewidziec. Nie dajmy sie wiec za bardzo wkrecic.
    To tylko moje zdanie 🙂 Ogolnie fajny blog.
    Pozdrawiam
    Klara, mama 6 dzieci i 4 w niebie

  2. W zeszłym roku byliśmy na Mazurach.Moja córcia Antosia ( 9 lat)bawiła się przy nas w wodzie z synem naszych znajomych.Wszyscy byliśmy obok dzieci. Ochlapywały się i bawiły. Jak to dzieci. Śmiały się i wygłupiałysienie. W pewnym momencie Antosia zachłysnęĺa się i kaszlała. Czuła się dobrze. Kończylismy rejs i tego dnia wróciliśmy do domu. Wieczorem gorączka 41,2. W ciągu 20 minut!!!! Spanikowani pojechaliśmy na pogotowie. Zachłystowe zapalenie płuc. Objawy jak u topielca. To nie żart! Skończyło się na antybiotykach przez 3 tygodnie. …to tak ku przestrodze, że nie trzeba się topić żeby być topielcem. Pozdrawiam

    1. A czy woda była chlorowana? Mi lekarz kiedyś powiedział że od zwykłej czystej wody nic się nie stanie. I tak się zastanawiam jak było w tym przypadku

  3. To fakt źle zrobiłaś zostawiając dziecko samo w wannie pełnej wody i z dmuchany kołem. Moje dzieci są młodsze i zostawiam je same w wannie ale w małej ilości wody, dosłownie tak żeby pupa była zanurzona (tak domyją się ) ale nigdy do głowy mi nie przyszło żeby dawać do wanny dmuchane koło. Bawią się malutkimi zabawkami. 7 letnie dziecko może a nawet powinno powoli kąpać się samo. Ale najpierw powinno znać zasady co można w wannie robić i co do niej brać. Starszy syn właśnie w tym wieku komunikował że nie chce mojej obecności podczas swojej kąpieli. Samodzielność i prywatność też się dzieciom należy.

  4. Kochane Madki – to jest ważny temat! Mojej córce, jak miała 2 latka, zdarzyło się zachłysnąć wodą, później pojawiły się problemy z oddychaniem. Na szczęście wszystko dobrze się skonczyło. Obecnie nadal priorytetowe jest dla mnie obserwowanie córki, kiedy się kąpie, mimo że ma już 16 lat i się denerwuje, ale ja nie zamierzam ryzykować jej zdrowia i życia!! Pozdrawiam wytrwałych rodziców 🙂

  5. Przeżyłam to samo. To był najgorszy dzień w moim życiu. Moja 11 miesięczna córka kapała się w brodziku, bawiąc się kolorowymi kulami. Siedziałam przy niej, by mieć na oku cały czas. Chciała sięgnąć kulkę, stając na czworakach poslizgnela jej się rączka i zanuszła pół twarzy. Prawdopodobnie wystraszyła się i odruchowo wciągnęła wodę. Wyciagnelam ja jedna ręką w tej panice, a ona oczy wielkie, usta otwarte i wdechu złapać nie może. Przestała oddychać…. Moim zdaniem akcja reanimacyjna trwała długo, ale wiecie jak to w panice z określeniem czasu. Nigdy nie zapomnę tego pustego spojrzenia, siniejacych ust…. Coś potwornego… Dziękowałam Bogu ze miałam w pracy kurs pierwszej pomocy, bez tego nie miałaby szans. Bałam się powtórnego utoniecia wiec pojechałam na SOR. oczywiście zostałam uznana za matkę panikare i chciano mnie odesłać do domu. Zablokowalm drzwi i powiedziałam ze nie wyjdę, póki lekarz jej nie zbada. Szybkie rtg, pęcherze z wodą w płucach, hospitalizacja… Dziś wszystko jest ok, ale lęk i to wspomnienie pozostanie we mnie na zawsze… Najgorszemu wrogowi nie życzę takich doświadczeń.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.