NIGDY NIE MÓW TEGO MATCE! LISTA PRZEBOJÓW

Macierzyństwo to trudna podróż. Pasażerowie bywają wymagający, pociąg czasem się wykolei, czasem zmienia tor jazdy, Wars serwuje często zimną kawę, ale nie to w tym wszystkim jest najgorsze.

Najgorsi są konduktorzy. Ci, którzy uważają, że mają prawo sprawdzać nam bileciki na przejazd.

Nie bądź konduktorem. NIGDY nie rzucaj matce TAKICH tekstów:

 

  1. Wyglądasz na zmęczoną. Serio?! Ja JESTEM zmęczona! Dzięki, że uświadomiłeś mi, że wyglądam jak wyprana i odwirowana na 1400 obrotów, że mam wory pod oczami niczym Jan Niezbędny 60l z taśmą, ponieważ ja nie mam czasu ani ochoty patrzeć w lustro. Ale walczę.
  2. Wyglądasz dobrze jak na jedno/dwoje, a w moim przypadku troje dzieci. Super. „Jak na” zawsze robi mi dzień. Ja rozumiem stereotypy i tak dalej, ale ten tekst zawsze rozumiem tak samo: pamiętasz lepsze czasy, skarbie. Zdecydowanie preferujemy opcję „wyglądasz dobrze”, bez dodatków.
  3. Nie martw się. Of course. Już się nie martwię.
  4. Czy możesz go/ ją uspokoić? Nie, oczywiście, że nie mogę! Uwielbiam, jak robi sceny, urządza histerię, nie słucha, wrzeszczy. Wiem, wiem, Twoje by nigdy…
  5. Nie jest za mały na …. (wstaw dowolny produkt spożywczy). Może i jest! Ale to ja decyduję o tym, co podaję mu do jedzenia. Podobnie jak o tym co sama jem, a mnie do talerza nie zaglądasz. Wszystkie dzieci nasze są!
  6. Pozwalasz mu grać na telefonie/tablecie/konsoli itp.? Tak, dzięki temu pozostaję względnie zdrowa psychicznie. Tak, wiem, powinniśmy robić ludziki z kasztanów, pacynki ze skarpetek i pieczątki z ziemniaków, ale tak się składa, że zamiast tego muszę zrobić obiad i pranie, a z dzieckiem wiszącym na udzie niczym szympans trochę niewygodnie. Samochód też prowadzi się jakoś nerwowo, gdy dziecko się drze albo zasypia o 17.30. Serial też ciężko obejrzeć z dubbingiem nad uchem.
  7. Siedzisz w domu, ale masz dobrze. Chętnie bym się z Tobą zamieniła. Hahaha, to może powiedzieć tylko osoba, która pracuje.
  8. Biedne dzieci, w ogóle matki nie widują. Ty cały czas w pracy. Ja poświęciłam się wychowaniu. Hahaha, to może powiedzieć tylko osoba, która nie pracuje. Wniosek do punktów 7 i 8. Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
  9. Załóż mu… bo się zgrzeje/przeziębi. Kochana. Jeśli Ty zakładasz swemu dziecku kalesony przy +10 to super. Ja przy -10. Jeśli Twoje chodzą w kapciach cieszę się! Moje bez. Podobnie w kwestii czapeczki, podkoszulki, stroju Supermana i księżniczki.
  10. Próbowałaś BLW? Jak ja nie znoszę tego pytania. Otóż. Mama niejadka próbowała wszystkiego. Beelwu, helikopterka, za mamusię, a nawet straszenia szpitalem. WSZYSTKIEGO!! BEELWU NIE DZIAŁA NA NIEJADKA!
  11. Kiedy następne? Aż korci, żeby odpowiedzieć coś głupiego.
  12. Odpoczęłaś? Pytanie to nabiera mocy po wakacjach i weekendach – szczególnie tych zimowych.

Milczenie jest złotem. Myślenie metalem ciężkim. Hipotetyczne dzieci wychowuje się o niebo łatwiej niż te prawdziwe. Czyjeś łatwiej niż swoje. Źdźbło w czyimś oku jest takie widoczne, a belki we własnym się nie dostrzega. Pamiętaj. Zawsze otwórz swój umysł, zanim otworzysz usta.

 Ania Jaworska – MumMe

 

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/         

 

 

33 komentarze

  1. No i jeszcze: „kiedy córka?”, kiedy ma się trzech synów (to z autopsji – mojej 🙂 )

    1. Ja słyszę „ a kiedy drugie, bo jedno to za mało, smutno mu” w rozumieniu ze jedynaki są rozpieszczone i takie tam. I marze o menopauzie. Oprócz tego rozwiodłam się. Ale o tym mało kto wie.

    2. 3 dni po wyjściu ze szpitala ze starszą „kiedy drugie?” zapytała moja młodsza siostra.
      Moja odpowiedź „nie będę jej krzywdzić młodszym rodzeństwem ”
      mina bezcenna ?

  2. ja w sumie nie usłyszałam jeszcze żadnego z tych tekstów (poza internetem, ale na internetowe matki-hejterki nie zwracam uwagi) , ale akurat numer dwa to dla mnie komplement i chętnie bym to usłyszała i nie rozumiem tego tak jak Ty. dla mnie to oznacza po prostu, że ktoś sobie wyobrażał, że ciężko jest z dzieckiem jednym/dwoma/trzema itd. wyglądać dobrze, a mi się to udaje

  3. Moje ulubione „kiedy następne” to nic, że jeszcze nie doszlas do siebie po porodzie ☺ a najlepsze jak ludzie radzą, żeby rodzić dzieci co 2 lata, a sami się rozmnażali jak pierwsze dziecko miało 4-5 lat i w sumie było już samodzielne. Jednak jest różnica między byciem w ciąży mając roczne dziecko w domu a 4-letnie. Wszyscy mają świetne złote rady, których udzielają niepytani, a gdy dziecko zaczyna płakać szybko przekazują paczkę matce ☺

  4. Ja bym tu zrobiła jeszcze część drugą co do tekstów które ludzie mówią do dzieci: mój top to 'chodź, zobaczymy co robi mama’ (No przecież siedzisz w kiblu już 40 sekund) 'chyba już jest zmęczona’ (nie, nie jest po prostu jej się nudzi) oraz wszystkie pytania otwarte do dziecka które jeszcze nawet nie gaworzy i nie mówię tu o takich zaczepiaczach w stylu 'kto jest moim słodkim bobaskiem?!’ ale na przykład 'czemu placzesz’?- Czekaj zaraz wyśle Ci rozprawkę w powodami.

    1. Siedzę o 3.20 i odciągam mleko dla mojej pociechy i śmieję się na głos ? „chodź zobaczymy co robi mama” to hit jak ojciec bawi dziecko już aż dwie minuty ?

  5. Może najłatwiej przestać być przewrażliwionym na wszystko? Wtedy połowa z tych punktów by zniknęła. Wg mnie punkt 1, 3 albo 12 wynikają w zatrważającej części z troski o kobietę-matkę. Ludzie z natury są istotami empatycznymi, dlatego też łączą się z rodziną czy znajomymi w bólu, współczują nieprzespanych nocy, chcieliby pomóc trochę choć nie mają jak (przecież nie dodadzą Ci w magiczny sposób kilku godzin snu, albo nadprogramowego czasu na oddech, na posprzątanie, na ugotowanie, na uczesanie się). Nasze matki i babki telefonów/tabletów/konsol nie miały żeby zająć jakoś dziecko, więc da się żyć bez takich bajerów. Nie mówię, że no stop, ale bez przesady, to nie jedyny szybki sposób na zajęcie dziecka.

    1. Podoba mi się Twój komentarz. Też mam takie poczucie. Choc czasem zaboli, jak ktoś pyta, kiedy następne, bo gdyby to ode mnie zależało, to byłoby ich znacznie więcej. 🙂 Ale wiem, że to ciekawość/troska/chęć zagajenia, kiedy nie wiadomo co powiedzieć. Ludzie raczej życzą sobie dobrze, tylko nie zawsze używają fortunnych zwrotów;)

    2. Z tym tabletem w artykule to raczej chodzi o to, że to rodzic decyduje kiedy zacznie wprowadzać dziecko w świat elektroniki i nikomu nic do tego. Skoro rodzic nie zadał pytania co ktoś o tym myśli to znaczy że nie ma też ochoty wysluchiwac negatywnych opinii tego kogoś. A że da się bez, no jasne że się da.

    3. No tak komórek/ tabletów/ konsoli nie było ale za to moja babcia musiala zostawiać swoją kilkumiesięczna córkę sama w domu bo na pole trzeba było iść a pozostała czwórka w szkole była. Czy to lepiej? Czy lepiej było dzieciom, które jako kilkulatki musiały pomagać w gospodarstwie i nierzadko ciężko pracować? Przecież dziś niejeden by powiedział że dziecko jest wykorzystywane i za ciężko pracuje! Mamy czasy jakie mamy. Dzieci trzeba uczyć żyć w tych czasach nie jak przed 20laty a więc cuda techniki czasem też są im potrzebne.

  6. W sumie jak ktoś jest pewny swego to po co sie denerwować? Przy pierwszym dziecku spinały mnie takie komentarze, teraz albo na nie zupełnie nie zwracam uwagi albo faktycznie zniknęły. Wiem jak wyglądam, wiem ile mam czasu, wiem jak stawiam granice, wiem ze czasem mi nie wychodzi, a czasem cos zawalam. Wiec jak ktoś mi to mowi to nic nowego – podchodzę do niego na zasadzie – widzę ze chcesz pogadać, a nie wiesz od czego zacząć, to pogadajmy, ale niekoniecznie przejmuje sie tymi opiniami. Mogę je wziąć pod uwagę jeśli uznam za sensowne. Niech mówią co chcą – ostatecznie i tak każda z nas decyduje czym sie przejmować (i z kim sie przyjaznic).

  7. Słowem w sedno! Pani zdrowie bo właśnie pochłaniam wino na uspokojenie po perorze o Amolu, soku malinowym i stwierdzeniu ze dziecko to nie koń i czemu ja mu wodę do picia daję…

  8. Słyszałam wszystkie poza 2,8 i 10. Ludzie mają nadamierną chęć do komentowania i krytykowania wszystkiego, co ich bezpośrednio nie dotyczy. To na prawdę wykańcza mnie psychicznie. I do tego tekst „masz 500+ to Cię na wszystko stać”. Wymawiają ci, którzy nie mają i zamiast się cieszyć że Państwo wreszcie daje pieniądze na dzieci, uważają że ci którzy pobierają to świadczenie to patologia i nieroby

  9. A mnie jasna cholera trafia jak ciągle słyszę: tobie to dobrze za siedzenie w domu ci płacą, a dziecko to na 500+ sobie zrobiłaś. Albo lepsze ile razy powiem komuś, że nadal karmię piersią ( młody ma 8 miesięcy ) to mina ryby i pytanie : TY KARMISZ JESZCZE? A czemu mam tego nie robić? Przecież to chyba najbardziej normalna czynność jaką może robić matka. W końcu cycki po to Bozia stworzył, a nie tylko żeby nimi świecić czy aby chłop miał na czym poużywać. Kolejne pytania: śpi w nocy? Nie ku…wa nie śpi, budzi się co 2 godziny. A jak Ci zasypia? Sam śpi? Ile waży? Nie za duży? Czym go dokarmiasz? A kiedy kolejne? Nie wiem kiedy kolejne. Jak zrzucę trochę kilogramów by w końcu nie wyglądać jak wieloryb. A po drugie po CC powinno się troszkę odczekać, by macica się dobrze zrosła. Jeszcze wiele wiele można by było napisać… Ale po co 🙂 Babki pierś do przodu i heja banana 🙂

    1. a mi pytania o spanie, o wagę, o jedzenie nie przeszkadzają. w większości przypadków zadają je osoby, które naprawdę się moim dzieckiem interesują albo koleżanki, które dzieci planują, żeby mniej więcej wiedzieć, co je czeka 😉

    2. Zupełnie się z Panią zgadzam! Też jestem po CC (syn ma 4 miesiące), a już „sypią się” teksty: „Kiedy następne?”, „Chyba nie będzie jedynakiem?!?” itp. Dodatkowo jeszcze (z denerwujących rzeczy) teksty od „życzliwych” osób w stylu: „Dlaczego on tal płacze? Coś mu na pewno dolega!”. Kurde, ludzie, jakby Was 40 osób ściskało za poliki i mówiło do Was (wcale nie)śmiesznymi głosami i każdy zagadywałby najważniejszą dla Was osobę (czyli mamę) to sami byście wyli jak wilk do księżyca… Wszystkim wujkom i ciociom „dobrym-radom” polecam ugryźć się czasem w język, a mamie maluszka powiedzieć coś miłego. Jeśli nie macie pomysłu- zawsze możecie ponarzekać na pogodę. To akurat bezpieczny temat. Bo wkurzenie jakieś mamy może być dla Was niebezpieczne 😉

  10. Dodałabym jeszcze kilka hitow o karmieniu piersią typu czy karnisz? Dlaczego nie karmisz? Dlatego tak krótko karmiłaś? No i dlaczego jeszcze karmisz!!!

  11. Wychodzi na to, że należałoby chodzić na palcach i nie mówić nic oprócz „dzień dobry”.
    Najlepiej się nie odzywać, bo zapewne znów powie się coś co jest „nie na miejscu” lub coś co znowu zdenerwuje.
    To źle, tamto niedobrze, jedno działa na nerwy, na odwrót tym bardziej. Z tego co widzę po poście i po komentarzach, nie wolno z Wami, drogie Mamy, poruszać ŻADNEGO tematu.
    Oczywiste jest to, że nikt nie lubi jak mówi się mu co i jak ma robić, ale to chyba normalna sprawa i nie wymaga dyskusji. Aczkolwiek mam wrażenie, że nieco Panie przesadzacie i jesteście troszkę przewrażliwione na punkcie swoim, a już szczególnie swoich dzieci.

  12. Przepraszam, ale Wy tak serio? Jakiekolwiek pytanie a Wam już gula w gardle skacze i macie mord w oczach? To może lepiej żeby rodzina, przyjaciele i znajomi jak się z Wami spotkają milczeli, bo nie daj boże swoim naiwnym, zywykłym, a najczęściej też życzliwym pytaniem doprowadzą do niepohamowanego ataku wściekłości.

  13. To i ja dołożę swoje trzy grosze. Staraliśmy się 5 lat. Udało się, synek ma kilka miesiecy a ja słyszę „kiedy drugie, teraz pójdzie łatwiej”… gryzę się w język jak to słyszę.
    I najlepsze… „ja karmiłam aż 2 lata” -słyszę dumę w głosie (kiedy ja jestem na etapie kilku miesięcy), albo tekst mojego dziadka „ja za swoją mamą ze stoleczkiem biegałam bo karmiła mnie ponad 3 lata”.
    Wszystko super fajnie ale jak to robić gdy nie ma się pokarmu lub po roju trzeba wrócić do pracy na 8-12 godzin?
    A i najlepszy tekst jaki usłyszałam (przypominam mam kilkumiesieczne dziecko)- „jak to nie masz czasu i sił by pobiegać rano? Masz, tylko ci się wydaje, że nie masz!” -padłam….

    1. Akurat co do tego telefonu/tableta i tv się nie zgodzę. Ekrany dla tak małych dzieci mają bardzo szkodliwe działanie. Układ nerwowy jest przebodzcowany a potem mamy narzekają, że dzieci niegrzeczne bo nie umieją sobie poradzić z tymi emocjami nagromadzonymi przed ekranem. Na to są badania naukowe.

  14. Punkt 6. Szkoda, ze rodzice nie widzą jakie później problemy ich dzieci sprawiają np. w żłobku. I to Ci rodzice co wprost nam mówią, że w domu dziecko się bawi takim sprzętem. Tłumaczenie musze obiad zrobić nie jest żadnym tłumaczeniem. A pranie samo się robi, chyba, że na tarze w rzece pierzecie.

  15. Mnie się najbardziej „podoba” hasło mojej teściowej, na moje jeczenie, że czasem bym chciała odpocząć od dzieci: „bo mi przy dzieciach nikt nie pomagał”( a chwilę później opowiada jak zostawiała syna z babcią). Eh…

  16. Młodych matek, jak widać, lepiej nie zagadywać. A nuż się zada jakieś pytanie i dostanie się nóż. Może trochę zgodzę się z pytaniem „Kiedy następne?”. Chyba lepsze byłoby „Czy planujecie następne?”.

    Co do: „Nie jest za mały na …. (wstaw dowolny produkt spożywczy). Może i jest! Ale to ja decyduję o tym, co podaję mu do jedzenia.” – to już nienajlepiej świadczy o autorce. Skoro podajesz coś nieodpowiedniego, to naturalne jest, że ktoś, w dobrej wierze może zwrócić na to uwagę. Może zakłada, że młoda mama o czymś nie wie (tak, to może się zdarzyć), a nie że jest po prostu głupia (skoro z premedytacją podaje coś nieodpowiedniego).

  17. A ja kiedy po raz pierwszy zrobiłam się „na bóstwo”i wyszłam z domu na imprezę po 5 miesiącach kolek, jojczenia, wycia, zaparć, zatwardzeń na zmianę z biegunkami mojej dzidzi, a także mojego zapalenia piersi, sutków itd usłyszałam „hmmm. Widać, że masz malutkie dziecko”. Mnie to ubawiło-ciekawe co by powiedzieli, gdyby zobaczyli mnie w wersji codziennej i bez korektora;-)

  18. Mnie ogólnie takie teksty nie ruszają 🙂 zwłaszcza jeśli idą od osoby którą znam. Poczucie humoru ratuje w wielu sytuacjach, zwłaszcza przy „karmisz?” nie no, odżywia się przez fotosyntezę;-) jedyne co mnie drażni to jak zagadnie mnie jakaś obca osoba, nie znająca mojej sytuacji. Przykład: jesteśmy całą rodziną na spotkaniu kolędowym, siedzę z synami 6 i 4 lata, a tu jakaś kobieta siedząca naprzeciwko zagaduje do chłopców, że teraz to im by się pewnie siostrzyczka przydała, żeby poprosiły mamusię to im urodzi itp. No żesz… Miesiąc wcześniej miałam 3cc i pochowałam najmłodszego synka… Dlatego naprawdę uważam, że tego pytania nie powinno się używać wobec obcych i dalekich znajomych…

  19. Ja słyszałam wersje że standardem wówczas było podawanie „kompotu z makowin” …ale wiadomix lepsze to niż tablet! 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.