CELEBRUJĘ WAKACJE BEZ DZIECI

Bycie mamą trójki dzieci to niełatwe zadanie. Nasi chłopcy są w różnym wieku – 10,7 i 3 lata. Każdy z nich ma inne potrzeby, inne obowiązki szkolne i pozaszkolne, a ja – jako mama pracująca i żona męża, który ciągle podróżuje – muszę czasem spinać się na agrafki, żeby wyrobić na zakrętach.

Masa pracy.

Moje dni są bardzo długie i wypełnione po brzegi. Na co dzień mogę liczyć jedynie na płatną pomoc w domu (choć z tym w ostatnich czasach miałam spory problem), ale jest kilka takich dni w roku, kiedy moja rodzina poświęca swoje wolne dni na to, żebym ja mogła podładować akumulator.

Wtedy jadę na wakacje. Bez dzieci.

Takie prawdziwe. Takie, na których niewiele muszę (poza pewnymi zawodowymi obowiązkami, które niestety zawsze mi towarzyszą). Takie, na których rano nikt mnie nie budzi, na których mogę spokojnie zjeść, przeczytać książkę, nie muszę gonić, nie denerwuję się, mam wolne wieczory i spędzam czas z mężem. Celebruję wakacje bez dzieci, bo teraz doceniam je trzy razy bardziej niż troje dzieci temu.

Na taki urlop mogę sobie pozwolić mniej więcej dwa razy w roku. Czasem trzy. To jest czas, kiedy nasze dzieci są pod wspaniałą opieką osób, którym ufam, które kochają moje dzieci jak własne, które organizują im czas i nie robią tego z przymusu.

Trudno mi nawet wyrazić im swoją wdzięczność. Taka możliwość nie jest dana każdemu.

Wiem, że wiele mam oddałoby sporo za taki luksus, jakim jest kilka dni wakacji. I miejsce nie ma tu większego znaczenia. Byle nie w domu, bo tam zawsze szuka się zajęcia na siłę.

Wiem również, że dla wielu z Was wakacje bez dzieci to abstrakcja. Nawet dla tych, które miałyby z kim zostawić dzieci.

Pamiętam swój pierwszy wyjazd z mężem, kiedy byłam już mamą. Nasz najstarszy syn miał wówczas prawie 5 lat, a średni niecałe 2. Byłam nieziemsko zmęczona, ale bałam się ich zostawić. O siebie się bałam – oni zostawali pod dobrą opieką. Tęskniłam, dzwoniłam. Wróciliśmy po tygodniu, wypoczęci i pozytywnie nastawieni. Dzieci były zadbane i zadowolone. Świat się nie zawalił.

Rok później nasz syn zaczął jeździć na samodzielne wakacje, trzy lata później drugi.  I muszę Wam powiedzieć, że każdy z nas potrzebuje tych paru dni od czasu do czasu. I oni i my.

Bardzo chcę wychować naszych synów na samodzielnych mężczyzn. Kocham ich ponad wszystko i dlatego wiem, że muszę ich tej samodzielności nauczyć. Jednym z elementów tej nauki jest stopniowe poluźnianie pępowiny, aż do całkowitego jej odcięcia.

Ja, jako człowiek też nie jestem w życiu tylko mamą. Jestem też kobietą, żoną i nie chcę sprowadzać swojego istnienia do pełnienia wyłącznie roli matki. Nie chcę rezygnować ze wszystkiego, bo to po prostu w ogóle nie jest potrzebne. Można być jednocześnie dobrą mamą i spełnioną kobietą. I na przykładzie moich wspaniałych dzieci widzę, że to absolutnie możliwe.

Wszystko to oczywiście w granicach rozsądku i z pełną odpowiedzialnością. Zostawiam dzieci zdrowe, szczęśliwe i pod najlepszą opieką. I wierzcie mi, nawet jeśli tęsknimy już za sobą, to nikt nie rozpacza. Rozmawiamy codziennie, wysyłamy zdjęcia, jesteśmy w stałym kontakcie.

A ja po tygodniu czy dwóch wracam z nowymi siłami, odbudowana, bardziej cierpliwa i z całą pewnością mniej sfrustrowana, przez co jestem lepszą mamą dla moich muszkieterów.

Korzystam więc z tego mojego luksusu, kiedy mogę i dlatego jeśli możecie zostawić dzieci pod dobrą opieką, a nie robicie tego z uwagi na obawy, to powiadam Wam. Naprawdę nic strasznego. Nie zrobicie im krzywdy, ani traumy, a jeśli komuś się to nie spodoba… cóż, że tak powiem, jego problem. Życia za Was nie przeżyje.

Jeśli nie macie takiej możliwości, to wiedzcie, że czas zapieprza z taką prędkością, że ani się nie obejrzycie, a Wasze dzieci będą już samodzielne i ruszą bez Was w świat. Pozwólcie im na to, bo świat na nich czeka. Wtedy będziecie mogły bardziej o siebie zadbać i odsapnąć.

Odpoczynek potrzebny jest każdemu, mama nie jest tu żadnym wyjątkiem.

Rodzicielskie poświęcenie to coś więcej niż bite 365 dni w roku spędzone z dzieckiem 24/7. To miłość, której nic nie zastąpi. A tę niewątpliwie wszystkie staramy się naszym dzieciom dać.

 Anna Jaworska – MumMe

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *