WYŚCIG O PUCHAR IDEALNEJ MAMUSI

Dostaję od czytelniczek naprawdę wiele listów. Dotykają różnych tematów, ale ten, który bardzo często się przewija, to frustracja i rozczarowanie. Życiem, małżeństwem i macierzyństwem. Tak. Macierzyństwem też.

Miało być tak pięknie. Szybki poród, dwa skurcze i hop – jak w filmie, karmienie pachnącego bobaska piersią – mamusia z błogim uśmiechem kołysze swoje dzieciątko przy piersi, pierwszy ząbek, po 6 miesiącu rozszerzanie diety – radosny maluch wcina marchewkę, jak w reklamie śmieje się w głos siedząc i tłukąc łyżką o podłogę, potem pierwszy krok, oczywiście na pierwsze urodziny, potem przynosi świadectwa z czerwonym paskiem, a wszystko to pod nadzorem pięknej, idealnej mamusi w wymuskanym mieszkanku.

Jeśli uległaś tej iluzji i okazało się, że po 10 godzinach porodu w mękach zrobili Ci cesarkę, nie udało się z karmieniem piersią, dziecko nie śpi czwarty miesiąc z rzędu i płacze po kilka godzin bez przerw, zęby nie pojawiają się do roku, marchewką pluje dalej niż widzi i jeszcze ma na nią alergię, ma 8 miesięcy i jeszcze nie siedzi, ma rok i jeszcze nie chodzi, ma 8 i dwa razy w tygodniu dzwonią ze szkoły, bo sprawia trudności, zaczynasz się martwić.

Martwisz się jeszcze bardziej, gdy teściowa zaczyna swoją tyradę, że ona to miała czworo i jakoś dawała radę i nie wylewała swoich żali na Facebooku, a pampersów nie było. Twój poziom stresu sięga zenitu, kiedy spotykasz sąsiadkę, która ma dziecko w tym samym wieku i ono już robi papa i kosi kosi, a Twoje ni w ząb. Jej jest wzorowym uczniem, a Ty codziennie toczysz walkę o odrobienie pracy domowej. Płakać Ci się chce, gdy oglądasz magiczne fotki na Instagramie, gdzie idealne lalaunie pozują do zdjęć ze swoimi idealnymi dziećmi w idealnych mieszkankach, a Ty nie ogarniasz!

Powiem Ci coś, droga Mamo.

To nie są zawody na matkę roku i superdziecko. To nie jest konkurs na piękne wnętrze. Macie żyć tak, żeby Waszej i tylko Waszej rodzinie było dobrze, wygodnie i szczęśliwie.

Dobra mama ma złe i dobre dni. Ma dni, kiedy jest supermamą i takie, kiedy ledwo daje radę. Są dni, kiedy czuje się uskrzydlona i takie, kiedy czuje się przytłoczona macierzyństwem. Czasem jest perfekcyjną panią domu, a czasem nie ogarnia kuwety. Czasem gotuje obiad z trzech dań, a czasem robi na obiad kanapki. Czasami ma wysprzątane jak w pudełku, a czasami kładzie się w samym środku pierdolnika i nalewa lampkę wina. I to jest OK! To jest normalne i prawidłowe.

To, że nie kochasz każdej chwili macierzyństwa nie oznacza, że nie kochasz być mamą i nie kochasz swojego dziecka.

Samo fakt, że o tym myślisz, że się dręczysz, wyrzucasz sobie, że nie dajesz z siebie 200% normy świadczy o tym, jak dobrą jesteś mamą. Uwierz mi. Złe matki w ogóle nie miewają takich dylematów.

Dla swojego dziecka poświeciłaś ciało, codziennie poświęcasz czas, sen, energię, odpoczynek, cierpliwość, równowagę psychiczną, życie towarzyskie, niektóre z nas poświęciły dla dzieci nawet zdrowie lub życie.

Przeczytałam dziś, że to żadne bohaterstwo. Że skoro podejmujemy świadomą decyzję o tym, by mieć dziecko, to musimy zaakceptować wszystko to, co macierzyństwo ze sobą niesie.

Może i nie jest to bohaterstwo, ale posiadanie dziecka to nie jest obowiązek, z którego kobieta musi się wywiązać za życia. To jest wybór i to wybór nie do końca świadomy. Bo nikt nie jest w stanie przygotować nas do tej roli. Nikt nie jest w stanie uzmysłowić nam, z czym wiąże się macierzyństwo. Na ten moment, w którym przestajesz być centrum swojego świata i oddajesz to miejsce dziecku, nie sposób się przygotować. To trzęsienie ziemi przeżywacie i odkrywacie wspólnie. O tej drodze nie piszą w mądrych książkach, bo każda droga jest inna.

Żeby przestać się zadręczać, porównywać, biczować i obwiniać musisz zrozumieć, ale tak naprawdę zrozumieć, że Twoje dziecko nie potrzebuje Wonderwoman, nie potrzebuje Perfekcyjnej Pani Domu, nie potrzebuje Instamatki ani Miss Bikini, nie potrzebuje Masterchefa ani Superniani. Nie potrzebuje idealnej mamusi.

Potrzebuje Ciebie.

Bo choćbyś czasem zawiodła, dała ciała, to nikt nigdy nie będzie kochał Twojego dziecka bardziej od Ciebie.

Wierzysz mi?

 Ania Jaworska – MumMe

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/

 

2 komentarze

  1. Szkoda, że nie przeczytałam tego tekstu o niebyciu idealną mamą przed urodzeniem dziecka. Może nie musiałabym przeżywać tych wszystkich rozterek, stresować się. Niestety doprowadziłam się do wycieńczenia i fizycznego i psychicznego, psycholog nazwała to załamaniem nerwowym. Teraz wszystko widzę inaczej, już jest lepiej. Marzę o drugim dziecku, ale jeszcze trochę muszę poczekać. Bardzo potrzebne są takie artykuły. Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *