CZY TWOJE DZIECKO JEST GOTOWE NA SAMODZIELNY WYJAZD?

Pamiętam ten dzień, kiedy mój najstarszy syn wrócił z treningu i oznajmił mi, że chciałby jechać na obóz letni ze swoim klubem. Miał 6,5 roku. Moja pierwsza reakcja była oczywista.

ABSOLUTNIE!

Synku Ty? Taki malutki? Sam? Bez mamusi? W wielkim świecie?

Na to wkroczył tatuś. Oczywiście, że pojedzie! Ja w jego wieku już jeździłem na kolonie.

No dobra Ty jeździłeś! Ale to jest nasz syneczek! Nie ma siedmiu lat nawet. Przecież czasy się zmieniły, jest niebezpiecznie, on będzie tęsknił, zapłacze się za mną!

I wiecie co?

Pojechał. Nie tęsknił i nie płakał. Poradził sobie znakomicie (gorzej ze mną). I wrócił dojrzalszy, bardziej samodzielny, pewniejszy siebie. Dorósł w 10 dni.

Trzy lata później stanęłam ponownie w obliczu decyzji o wyjeździe kolejnego syna.

Pomyślicie, że tym razem była to dla mnie łatwizna. Nic z tych rzeczy.

Nasz średni syn, to zupełnie inne dziecko niż najstarszy. Bardzo emocjonalny, z licznymi lękami. O niego bałam się chyba jeszcze bardziej. Kiedy jechał na pierwsze zimowisko miał 6 lat i 4 miesiące. I poradził sobie równie fantastycznie. Trenerzy powiedzieli, że lepiej niż niejeden ośmiolatek.

Byłam z nich taka dumna!

Za kilka dni moi chłopcy znowu pojadą na zimowisko, ale teraz wiem już na pewno, że te wyjazdy są im bardzo potrzebne i znakomicie sobie poradzą.

Jak przygotować dziecko do pierwszego samodzielnego wyjazdu?

Po pierwsze nie przelewaj swoich lęków na dziecko. Ono i tak czuje się trochę niepewnie. Buduj w nim przekonanie, że sobie poradzi, że będzie świetnie. Nie używaj słów martwię się, boję się, że będziesz płakał, mamusia Cię zabierze, jak będzie źle itp. Mów raczej: zobaczysz, będzie świetnie, chciałabym pojechać na takie wakacje, opowiedz o czekających je atrakcjach.

Po drugie kilka miesięcy wcześniej przestań robić za dziecko rzeczy, które mogłoby robić samo – mam na myśli sprawy dotyczące higieny osobistej (podcieranie tyłka, mycie głowy itp.), ubieranie, karmienie, wiązanie butów itp. Im bardziej samoobsługowe dziecko, tym łatwiej będzie mu poza domem. Trzeba pomyśleć o tym wcześniej.

Upewnij się, że wyjazd jest zorganizowany na tip top. Dzieci mają opiekę wykwalifikowanych i odpowiedzialnych wychowawców, ośrodek jest bezpieczny, a sam wyjazd zgłoszony do kuratorium oświaty. Można to sprawdzić www.wypoczynek.men.gov.pl

Jeśli dzieci jadą autokarem, zawsze zgłaszam wyjazd Policji dzień przed. Sprawdzają wtedy autokar i kierowcę przed podróżą.

Jeśli chodzi o pakowanie, to naprawdę warto pakować walizkę razem z dzieckiem. Inaczej nie będzie wiedziało co ma w torbie i nic nie będzie mogło znaleźć. Nie łudź się, że dziecko będzie codziennie wykąpane i ubrane w czyste komplety ubranek.

Czy dzwonić?

Jeśli chodzi o naszych chłopców, telefony nie są dozwolone na obozach. Telefon trzeba zdeponować u trenera z naklejonym imieniem i nazwiskiem oraz ładowarką. Raz na dwa dni dzieci mogą zadzwonić do rodziców. Nasz młodszy syn dzwoni co drugi dzień. Starszy już nie korzysta z tego przywileju.

Czy odwiedzać dziecko?

Tu chyba Cię zaskoczę. TAK. ALE…tylko wtedy, gdy wyjazd trwa dłużej niż tydzień i jest wyznaczony przez opiekunów dzień odwiedzin. Musicie wiedzieć, że niezapowiedziane odwiedziny dezorganizują wychowawcom plan dnia. Ponadto innym dzieciom jest wtedy przykro, że do nich nie przyjechała mama. W przypadku małych dzieci 6-7 lat, po tygodniu odzywa się już tęsknota i takie dwie godzinki z mamą mogą naładować baterie na kolejnych parę dni. W przypadku starszych – parę groszy po tygodniu zwykle mile widziane. Mogą nawet przyjechać z mamą.

Czy zabrać dziecko, które płacze do domu?

Tę decyzję uzależniam od tego, co mówi wychowawca. Ufam dziecku, ale niestety wiem, że czasem wystarczy głos mamy, żeby się rozkleić, a mamie serce pęka i od razu odpala wrotki, żeby ocalić swoje potomstwo. Jeśli wychowawca powie mi, że coś jest nie w porządku, wtedy jestem skłonna zabrać dziecko do domu. Oczywiście pomijam kwestie zdrowotne. Jeśli dziecko jest chore, to trzeba je zabrać do domu bezspornie.

Pamiętajmy, że im bardziej samodzielne będą nasze dzieci, tym łatwiej będzie im radzić sobie w życiu. Nie ograniczajmy ich i nie bądźmy pierwszymi hamulcowymi z powodu naszych lęków i nadopiekuńczości. Nie zatrzymamy czasu, ale możemy z tej miłości zatrzymać pewne etapy rozwoju dzieci i w dobrej wierze utrudnić im start w dorosłe życie.

Zaufajmy naszym pociechom. Wiem, że to bardzo trudne patrzeć, jak dziecko dorasta i powoli przestaje nas potrzebować, ale taka jest kolej rzeczy.

I taka jest nasza rola. Mamy nauczyć je żyć bez nas. Niestety.

 Ania Jaworska – MumMe

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.