JAK POMÓC DZIECKU W NAUCE? PORADNIK DLA RODZICÓW

Kiedy kilka miesięcy temu napisałam wpis o tym jak sprawić, by nasze dziecko chętnie się uczyło – KLIK, pojawił się pod nim komentarz, który zapadł mi w pamięć.

Jedna z czytelniczek była rozczarowana, że nie podałam gotowych rozwiązań. Tym, że napisałam tekst o wychowaniu, a nie praktyczny wpis o tym, jak pomóc dziecku się uczyć.

Dziś spróbuję się zrehabilitować i podpowiedzieć Wam jak pomóc dziecku w nauce, jednocześnie nie szkodząc mu.

Na wstępie przypomnę, że z wykształcenia jestem pedagogiem – nauczycielem wczesnej edukacji i języka angielskiego. Nie pracuję już w zawodzie, ale nauka nie poszła w las i bardzo przydaje mi się teraz, gdy chłopcy chodzą już do szkoły.

Największym problemem dzieciaków, szczególnie tych, które skończyły już edukację wczesnoszkolną i zderzają się z ilością materiału do opanowania w czwartej klasie jest to, że nie potrafią się uczyć. A rodzice nie wiedzą jak im pomóc i zdarza im się popełniać błędy, które sprawiają, że im dalej w las tym ciemniej. Potem okazuje się, że nastolatek idzie do szkoły średniej i kompletnie nie radzi sobie z nauką, bo nie umie się uczyć.

 

Jak zatem pomóc dziecku w nauce? Jak nauczyć dziecko uczyć się?

Oto jest pytanie.

 

  1. Zacząć należy jak najwcześniej. Najlepiej od początku klasy pierwsze lub nawet zerówki. Oczywiście jeśli zaczynamy później to też mamy szansę na sukces, ale może być trudniej i musimy, jako rodzice, być na to przygotowani.

 

  1. Dziecko powinno mieć miejsce do nauki. Spokojne, wygodne, prawidłowo oświetlone. Dzieciom ciężko się skupić, gdy wokół wszyscy rozmawiają, gra telewizor czy radio, Ty gotujesz obiad.

 

  1. Dziecko powinno mieć mniej więcej wyznaczoną godzinę nauki i nie powinien to być wieczór – szczególnie po zajęciach dodatkowych. Najlepszą porą jest niezbyt późne popołudnie, po odpoczynku i posiłku po powrocie ze szkoły. Uwierzcie mi, że dziecko jest zdecydowanie bardziej zmęczone i rozkojarzone wieczorem, dlatego argument, że jest zmęczone po szkole i potrzebuje kilku godzin na odpoczynek do mnie nie przemawia niestety. Posiłek plus pół godziny/godzina po szkole wystarcza. A wieczór jest na relaks. W przypadku dzieci, które chodzą do szkoły na drugą zmianę, najlepsza pora to rano. Jeśli widzisz, że dziecko w czasie nauki się zdekoncentrowało, rozproszyło, niech zrobi chwilę przerwy i wróci do zadań.

 

  1. Pomoc rodzica, powinna się ograniczać do nadzorowania, objaśniania, pomocy w szukaniu odpowiedzi, pomocy w zapamiętywaniu, pomocy w organizowaniu nauki. NIGDY NIE NALEŻY ODRABIAĆ LEKCJI ZA DZIECKO. W ten sposób mu szkodzimy. Kolorowanie, pisanie literek, wypracowań czy robienie rysunków to zadanie dziecka, a nie rodzica. Nie wolno się usprawiedliwiać tym, że mało czasu, że dziecko nie daje rady, że nie umie. Nie będzie umiało, jeśli nie będzie ćwiczyło. Proste.

 

  1. Nie należy na dziecko krzyczeć. Tu przyznam, że i nas czasem ponosi, kiedy chłopcy nie mogą czegoś pojąć, kiedy się rozpraszają albo robią nie to, co powinni. Staram się cierpliwie podchodzić do tematu. Nie zawsze wychodzi.

 

  1. Powinniśmy przeglądać zeszyty i ćwiczenia dzieci od czasu do czasu, żeby wyłapać ewentualne braki, problemy i szybko zareagować. Ostatnio nie zaglądałam do ćwiczeń średniego syna i okazało się, że z pisaniem nie jest różowo. Pracujemy nad tym.

 

  1. Pomoc w nauce pisania – pisania nie da się nauczyć inaczej niż poprzez ćwiczenia ręki. Nie mieliśmy z tym problemu z najstarszym synem, za to mamy ze średnim. Nie lubi pisać, jego pismo jest niezbyt estetyczne, często zapomina prawidłowego zapisu litery. Ilość ćwiczeń na lekcjach jest niewystarczająca dla dzieci, które mają kłopot z pisaniem. Dlatego kupujemy książeczkę do nauki pisania (najlepiej żeby zawierała też kolorowanki) i ćwiczymy w domu dodatkowe 20-30 minut dziennie. Szlaczki, kolorowanki oraz samą kaligrafię. Efekty przychodzą już po kilku dniach.

 

  1. Pomoc w nauce czytania. Tu również nie ma zaskoczenia, dziecko musi po prostu czytać. Im wcześniej wprowadzimy dziecko w świat książek poprzez wspólne czytanie, tym lepiej. Trudno przekonać do samodzielnego czytania dziecko, które nie poznało przyjemności czytania z rodzicem. Nasza rola polega na: dawaniu przykładu – sami powinniśmy czytać książki, podsuwaniu dziecku do czytania ciekawych książek dostosowanych do poziomu jego zaawansowania. Poleceń można szukać w grupach wśród innych mam, wśród znajomych, którzy mają dzieci w wieku naszych, w księgarniach internetowych. Czytanie wyłącznie szkolnych czytanek i lektur niestety nie sprawi, że nasze dziecko stanie się miłośnikiem czytania.

 

  1. Pomoc w nauce ortografii. Ortografia bardzo silnie łączy się z nauką czytania. Im mniej dziecko czyta, tym większy problem ma z ortografią, ponieważ nie zapamiętuje prawidłowego obrazu wyrazów. Zatem czytać, czytać i jeszcze raz czytać. Do tego znajomość zasad ortografii – nawet jeśli dziecko ma stwierdzoną dysortografię, to naprawdę powinno uczyć się tych zasad, by robić jak najmniej błędów. Może mu to przeszkadzać w pracy zawodowej w przyszłości.

 

  1. Pomoc w uczeniu się na pamięć tekstów, wierszy, ról. Tu rzeczywiście możemy pomóc w dużo większym stopniu. Moja metoda na pomoc dzieciom jest dość prosta i skuteczna. Czytam dziecku na głos dwa razy cały tekst. Sprawdzam czy wszystkie słowa i zwroty są dla niego zrozumiałe. Następnie czytam pierwszy fragment (akapit, kilka pierwszych zdań, zwrotkę) i proszę, żeby dziecko powtórzyło treść. Zazwyczaj nie jest jeszcze w stanie wyrecytować bez błędów, więc jak sufler podpowiadam i podrzucam słowa. Gdy opanuje część pierwszą, analogicznie robimy  z kolejnymi fragmentami. Później dziecko samo jeszcze kilkakrotnie czyta całość. Wtedy sprawdzamy czy opanowało cały tekst. Jeśli jeszcze nie, za jakiś czas potarzamy i podpowiadamy, aż nauczy się całego tekstu na pamięć. Bardzo ważne jest, by dziecko rozumiało co mówi. Kucie na pamięć bez rozumienia jest bez sensu i utrudnia uczenie się.

 

  1. Pomoc w nauce matematyki i innych przedmiotów ścisłych. Tu niestety przydaje się do pomocy ktoś, kto rozumie matematykę, szczególnie od czwartej klasy wzwyż. Jeśli żadne z rodziców nie pamięta już matmy dobrze jest znaleźć kogoś – sąsiadkę, kolegę, korepetytora, kto wytłumaczy dziecku, gdy czegoś nie rozumie. Można poprosić też o to nauczyciela matematyki. Z własnego doświadczenia wiem, że luki w nauce przedmiotów ścisłych ciągną się potem latami. Efekt jest taki, że matmy nie lubimy, nie rozumiemy i nie umiemy, a to królowa nauk i warunek logicznego mylenia. Warto o to zadbać jak najwcześniej. Nie da się rozwiązywać zadań jeśli nie rozumie się jak to robić.

 

  1. Nauka do testów i sprawdzianów. Tu również kłania się rozumienie materiału. Ostatnio miałam problem z najstarszym synem. Zawsze miał dobre oceny, a nagle z testów z polskiego same trójki. Postanowiłam pomóc mu przygotować się do kolejnego testu. Dostał z niego piątkę. Jak to zrobiłam? Zapoznałam się z materiałem w podręczniku. Poleciłam mu przeczytać cały rozdział, którego dotyczył test. Później zagadnienie po zagadnieniu sprawdzałam czy rozumie wszystko. Okazało się, że nie. Największym problemem była gramatyka. Wytłumaczyłam mu dokładnie temat, poćwiczyliśmy na konkretnych przykładach. Nauczyłam go notować na brudno zanim wpisze odpowiedź w arkusz testowy. Zrobiłam krótkie dyktando, żeby sprawdzić poziom znajomości zasad ortograficznych. Poleciłam napisać krótkie wypracowanie (w tym wypadku akurat opis przedmiotu) z uwzględnieniem wszystkich zasad.  Kiedy uczy się na przykład do sprawdzianu z przyrody pytam o różne pojęcia z podręcznika i sprawdzam czy pamięta i rozumie.

 

  1. Regularność. Jeśli dziecko nie ma nic zadane, powinno poczytać książkę lub lekturę, rozwiązywać quizy, krzyżówki, grać na Squli (programie do nauki). Wszystkie sposoby są dobre. Wszystkie poszerzają światopogląd, wzbogacają wiedzę i uczą, że jest w ciągu dnia czas na naukę. Przydaje się później.

 

Pamiętajmy, że nasze zaangażowanie jest jednym z najważniejszych czynników wpływających na efekty w nauce naszego dziecka. Jeśli nasze dziecko ma trudności w uczeniu się zawsze warto wziąć skierowanie od wychowawcy i przebadać dziecko w Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej. Otrzymamy tam opinię,  wskazówki, pomoc i zalecenia do pracy.

Pamiętajmy, że dziecko uczy się dla siebie. Nie dla nas i nie dla ocen.

Bądźmy w stałym kontakcie z wychowawcą, rozmawiajmy, pytajmy, nie przyjmujmy wobec szkoły postawy roszczeniowej.

Interesujmy się tym, co dzieje się w szkole, bywa, że na trudności w nauce wpływają problemy w klasie lub szkole.

Chwalmy, ale bez przesady, gańmy również bez dramatyzowania. To, że dziecko dostało gorszą ocenę to nie jest koniec świata.

Starajmy się zapewnić dziecku spokój w domu, budujmy zaufanie w relacjach tak, byśmy jako pierwsi dowiadywali się o problemach i niepowodzeniach naszego dziecka.

Nie przejmujmy się drobnymi porażkami. Nakrzyczałaś dzisiaj? Trudno. Jutro postaraj się nie krzyczeć.

Zapomnieliście o wierszu? Nic się nie stało. Następnym razem zaczniecie tydzień wcześniej.

Szukaj sposobów, żeby pomóc dziecku w nauce, bo od tego zależy jego przyszłość i to, jak poradzi sobie w życiu, gdy Ciebie już przy nim nie będzie.

 Ania Jaworska – MumMe

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/

 

 

3 komentarze

  1. Zawsze się zastanawiałam jak moja mama to zrobiła, że pomimo że nigdy z nami nie siadała do nauki, to i tak się dobrze uczyłyśmy ja i moje siostry… Same. Może rozwinęła nas mocno jeszcze na etapie przedszkola (czytanie, teatrzyki, rysowanie, te sprawy) i już później tylko z tego czerpałyśmy? A może to fakt, że nasz dom jest po prostu pełen książek i zawsze widziałyśmy mamę z jakąś książką i nauka nam się wydała naturalna? Sama nie wiem, ale wierzę w to, że przykład daje ogromne efekty, o ile się w jakiejś innej dziedzinie nie podkopie swojego autorytetu przed dzieckiem. Chciałabym też tak potrafić 😛 chociaż oczywiście nie jestem przeciwna pomaganiu dzieciom w nauce. Ale fakt, odrabianie za nich lekcji to ZŁO i równia pochyła do coraz większych problemów w nauce.

  2. Jako nauczyciel języka angielskiego w klasach początkowych, ale i mama dzieci które lada moment pójdą do szkoły szczególnie podpisuję się pod stwierdzeniem, że rodzic powinien być w kontakcie ze „środowiskiem szkolnym”. Jest to podstawa jeśli chcemy być świadomi postępów i ewentualnych porażek dziecka. Nic nie zastąpi szczerej rozmowy z nauczycielem, bez roszczeń czy żalu o gorszy stopień. Dziecko w tym wieku widzi sprawy szkolne inaczej niż ocenia je dorosły, nie przekazuje istotnych informacji ponieważ dla niego mogą być mało ważne. Ze zdziwieniem obserwuje tabuny rodziców na szkolnym korytarzu, którzy mogliby a nawet powinni zapytać o swoje dziecko (np po wpisie do dzienniczka ucznia), tymczasem ciężko nawet usłyszeć zwykle dzień dobry. Czasem mam wrażenie, ze zbyt wiele wymagam od dzieci, które mają takich rodziców.

  3. Bardzo przydatny wpis. Ja jestem właśnie tym dzieckiem, które nigdy nie nauczyło się uczyć. Moi rodzice nie zrobili nic żeby mi pomóc, za to mama uparcie wytykała mi każdy zły stopień i to jak bardzo jestem w tyle za siostrą (siostra nauczyła się płynnie czytać jak miała 5 lat, ja „dopiero” jak miałam 7). Teraz bardzo bym chciałabym pomóc córce, jednak nie znałam gotowego schematu, bo u mnie nigdy go nie zastosowano, a wstyd mi było kogokolwiek zapytać (bo wiadomo: dorosły i nie wie takich rzeczy…;)). Dzięki za ten post 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.