KRYSZTAŁOWA MAMUSIA CZY PATOLOGICZNA KŁAMCZUCHA?

Matki kłamią. To fakt. Całkiem często jakby tak dobrze się temu przyjrzeć. Niemalże codziennie.

Weźmy chociażby taki obiadek, w którym znalazło się to, co według malca znaleźć się tam nie powinno. Ileż to razy rybka była mięskiem, w zupce nie było śladu marchewki, a krem wcale nie był warzywny?

Spróbuj! Na pewno będzie Ci smakowało (a przecież doskonale wiesz, że nie, ale zawsze to kolejna próba zaliczona). Nice try.

Albo taka rybka Mini Mini co to spać poszła. Ciekawe czy wygodnie jej się śpi w tym łóżeczku?

Ostatni raz do Was mówię. To kłamstwo jest chyba powtarzane do znudzenia, codziennie i w każdym domu, gdzie jest więcej niż jedno dziecko. Ale tylko Twoje dzieci wiedzą o tym jak bardzo chciałyby, żeby akurat to kłamstwo było prawdą.

Ja wychodzę. I powtarzam to dzyń w dzyń, kiedy oni grzebią się rano przed wyjściem z domu. I stoję jak kołek, gdy to mówię, żeby nie było. Nawet drzwi nie otwieram. Wychodzę z siebie za to. I trzaskam drzwiami.

Oddam te zabawki innym dzieciom. Te, którymi się nie bawisz, te, których nie chcesz posprzątać, te którymi rzucasz. No może i w końcu oddasz jak wyrośnie, ale na pewno nie z powodów wyżej wymienionych. Nawet jeśli zdążyłaś je spakować w przypływie złości.

Mamo! Co? Chodź na chwilę! Już kończę, zaraz przyjdę. I siedzisz dalej i scrollujesz fejsa z nadzieją, że za chwilę zapomni co chciał i zajmie się czymś innym.

Zaraz Was wysadzę. To hasełko również znają dobrze mamusi dwójki plus. Kiedy w samochodzie atmosferka gęstnieje, bo on oddycha jego powietrzem albo ona gapi się przez jej szybę. I kiedy doprowadzą Cię już na skraj leci: zaraz Was wysadzę albo zaraz wracamy do domu. Oczywiście nigdy nie wysadzasz, ani nie wracasz. Najwyżej zjeżdżasz na pobocze na dwa głębsze. Wdechy oczywiście.

Jak ślicznie narysowałaś mamusię! – mówisz patrząc na głowonoga z uśmiechem tak szerokim, że gdyby nie słoniowe uszy, to śmiałabyś się dookoła głowy. Rąk brak, łysa jesteś, ale oddałabyś wiele za takie szczupłe raciczki.

Oczywiście nie masz też nic wspólnego z nagłym zaginięciem tego rysunku, co to go razem z 76 innymi podrzuciłaś do pieca wczoraj wieczorem.

Nie mamy pieniążków. Ze ściany też nie możemy wziąć. Poproś tatusia. Mamusia nie kupi Ci tej zabaweczki, bo jest biedna jak myszka kościelna.

Kochanie, dentysty nie trzeba się bać! Zobaczysz jak będzie fajnie. Fakt, że na samą myśl o swojej wizycie w przyszłym tygodniu robi Ci się słabo, pomijasz milczeniem.

Śpij już. Ale ja chcę, żebyś Ty tez spała. Śpię!-  odpowiadasz swemu dziecku ubrana od stóp do głów, z nogami w kapciach spuszczonymi bokiem łóżka. Gorzej jak kłamstwo staje się prawdą i budzisz się w tej pozycji, w opakowaniu, w środku nocy, połamana, a mąż ma znowu focha, bo mu zasnęłaś.

Idziecie spać. I sama nie wierzysz w to, co mówisz. Doskonale wiesz, że od „idziecie spać” do „zasnęli” miną jeszcze długie chwile. Jeszcze będzie siku, pić, przytul mnie, poleż ze mną, nie mogę zasnąć i takie tam.

Zające, Mikołaje, Wróżki Zębuszki. Wszyscy patrzą. Jak przestaje patrzeć jeden to zaczyna następny i tak w kółko przez cały rok. Bez n ich wychowanie byłoby takie utrudnione.

Później. Znaczy nigdy. Chyba nie trzeba tu nic więcej dodawać.

Długo jeszcze? Nie. W końcu 4 godziny to niedługo. Prawda?

Wiem co robię. Haha. Czyżby?

Im szybciej zrozumiesz, że macierzyństwo to kombinacja miłości, małych, białych kłamstewek, przekupstwa, poświęcenia i „a w dupie”, tym lepiej dla wszystkich.

 

 Anna Jaworska – MumMe

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/

 

3 komentarze

  1. No cóż, jak zostałam matką, odkryłam, w ilu rzeczach zostałam okłamana. Choć wczoraj moja mama, gdy pakowała kolejne rysunki mojego pacholęcia, zniszczyła moje dzieciństwo, gdy rzekła z uśmiechem: no teraz nauczysz się po kryjomu wyrzucać wszystkie rysunki. Tomka.
    Że jak? A całe życie żyłam w przeświadczeniu, że mama każdy przejaw naszego talentu skrupulatnie chowała, tylko zagubily się w trakcie przeprowadzki… Tak więc… 😉

  2. Poprawiłaś mi humor tym wpisem 🙂 jest dokładnie tak jak napisałaś. Niestety jeżeli chodzi o wróżkę i zająca, to w przedszkolu dzieci gadają między sobą i tak o to wczoraj synuś zapytał czy to prawda, że prezenty i pieniążki dają rodzice a nie wróżka i zając? Przeraziłam się trochę, przyznaje. Użyłam kilka niewinnych kłamstewek i w końcu udało się 🙂 ale jak długo jeszcze Neda one dawały skutek? Dzięki za wpis i poprawę humoru. Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.