WYROK W IMIENIU UŻYTKOWNIKÓW MEDIÓW SPOŁECZNOŚCIOWYCH – WINNY! WINNA!

Sprawa Miłosza – trenera personalnego z Gdańska i jego partnerki Katarzyny, która oskarża go o pobicie, nie schodzi z pierwszych stron portali w internecie i jest roztrząsana przez użytkowników mediów społecznościowych, od dobrych kilku dni.

Po opublikowaniu zdjęć zmasakrowanej twarzy kobiety, które w mgnieniu oka rozniosły się po sieci, wszyscy uznali faceta za damskiego boksera, skurwysyna i zwyrodnialca.

Po tym jak jej partner opublikował nagranie, w którym relacjonuje wydarzenia tamtego dnia, zawrzało jeszcze bardziej, bo część osób uznała, że to Katarzyna jest manipulatorką, ma parcie na szkło, chce chłopa zniszczyć i wylansować się na rzekomym pobiciu.

Przyznam szczerze, że jestem ciekawa i z pewnością będę obserwować sprawę. Co naprawdę wydarzyło się tamtej soboty zostanie wyjaśnione zapewne w toku śledztwa i dowiemy się o tym, kiedy zapadnie wyrok.

Daleka jestem od snucia teorii i opowiadania się po którejkolwiek ze stron tego konfliktu na forum.

Bardziej uderzył we mnie inny aspekt całej tej sprawy.

Zwróćcie uwagę, jak ogromną siłą są dziś media społecznościowe. Abstrahując od tego czy facet jest winny czy też nie, tego nie wiemy, bo nie zastosowano wobec niego środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania, czyli jednym słowem dowody są póki co za słabe, by postawić mu zarzuty, część społeczeństwa osądziła go bez wyroku po publikacji zdjęć na FB, a druga część zainteresowanych osądziła Katarzynę po tym, jak Miłosz zabrał głos w sprawie.

Śledztwo dopiero się zaczyna, a wyroki społeczne już zapadły.

Co to oznacza?

A no tyle, że bez względu na to kto mówi prawdę, a kto kłamie oboje będą mieli przerąbane.

Nie tylko oni, bo również ich bliscy, rodzice, rodzeństwo, była żona, a co najgorsze dzieci tego mężczyzny.

Załóżmy, czysto teoretycznie, że do pobicia doszło. Jak w takim razie można dołożyć jeszcze kobiecie, zmaltretowanej przez kogoś kogo kochała i nazywać ją intrygantką i kłamczuchą. Jak można dopatrywać się chęci wylansowania się na zmasakrowanej twarzy i na tragedii, do której doszło?

Załóżmy, również czysto teoretycznie, że do pobicia nie doszło, a obrażenia są skutkiem upadku – jak twierdzi mężczyzna. Jeśli tak było, to jego życie zawodowe i prywatne zostało zaorane, a on jeszcze długo będzie musiał oglądać się za siebie idąc ulicą.

Jedynym pozytywnym aspektem tej sprawy jest to, że dzięki temu, że media chciały zjeść swój kawałek tortu przy sprawie, nagłośniły ją do tego stopnia, że chyba każdy o niej słyszał. Daje to nadzieję, że choć kilka kobiet, nad którymi zanęcają się ich partnerzy, odważyło się powiedzieć o tym głośno, zgłosić to i dzięki Kasi uratować życie i zdrowie swoje i swoich dzieci.

Ja absolutnie nie chcę powiedzieć, że jej nie wierzę. Ja nie jestem tu od wierzenia którejkolwiek ze stron, tym bardziej na podstawie kilkuminutowych nagrań dostępnych w sieci. Ja po prostu nie wiem i dlatego nie wypowiadam się w komentarzach, szczególnie hejtując pod coraz to świeższymi doniesieniami w sprawie.

Takich tematów, gdzie komentujący w sieci mianowali się sędziami było już wiele (jak choćby sprawa Magdy w Egipcie, sprawa śmierci 5 osób, których auto wpadło do rzeki czy przypadek śmierci dziecka pozostawionego w aucie pod sklepem). Można by wyliczać do jutra.

Łączy je jedno – lawina komentarzy z wyrokami pod publikacjami w mediach społecznościowych. Lawina hejtu, chamstwa, wulgarnych i napastliwych tekstów, gróźb i nienawiści. Lawina plwocin, wyzwisk, jadu.

Przyznam, że im jestem starsza i bardziej doświadczona w obyciu z mediami, tym mniej skłonna jestem do wyrażania swoich opinii  na temat ludzi i ich życia na forum.

Siła mediów jest potężna.

Tą siłą mediów społecznościowych jesteśmy my – ich użytkownicy. Bez względu na wszystko apeluję o rozwagę, aby ta siła nie rujnowała ludziom życia.

Nagłaśnianie patologii przez media jest potrzebne. Patologia w nagłaśnianiu już niekoniecznie.

 Anna Jaworska – MumMe

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *