WSTYDZĘ SIĘ JAKO KOBIETA I CZŁOWIEK

Jest zimna grudniowa noc. Do szpitala, na izbę przyjęć, przyjeżdża bardzo młoda kobieta, może około dwudziestoletnia. Akcja porodowa rozpoczęła się kilkadziesiąt minut temu. Jest sama. Nie ma żadnej torby, nikt nie trzyma jej za rękę. Ma przy sobie tylko dowód osobisty i 10 zł.
Jowita wychowała się na wsi razem z siódemką rodzeństwa. Ojciec pił i bił, więc gdy poznała Grześka poczuła, że wreszcie się uwolni. Grzesiek również lubił zaglądać do kieliszka, ale nie bił. Do czasu. Zaraz po ślubie zaczęło się wyzywanie, popychanie, szturchał ją nawet, gdy była w ciąży z Kubusiem. Kiedy pobił ją raz pierwszy uciekła. Do rodziców, bo nie miała gdzie. Kuba się urodził, a ojciec nie dawał jej żyć. Codziennie robił awantury i krzyczał, że jest dziwką i przywlokła mu jeszcze bachora do domu.
Po dwóch latach gehenny poznała Krzysztofa. Krzysztof mieszkał w pobliskim miasteczku i wydawał jej się taki mądry i odpowiedzialny. Szybko przeprowadziła się do niego. Byli naprawdę szczęśliwi. Kubusia traktował jak swoje dziecko. Kiedy zaszła w ciążę natychmiast się jej oświadczył. Nie zdążyli się pobrać. Krzysztof zginął w wypadku samochodowym na dwa miesiące przed narodzinami Juleczki.
Nie byli małżeństwem i nie uregulowali sytuacji finansowej, więc po śmierci Krzysztofa Jowita musiała wracać do rodziców. Z Kubą i z Julką w brzuchu. Ojciec szalał. Po pijaku wrzeszczał, że ją zabije, jak przywlecze mu do domu jeszcze jedno dziecko.
Jowita zdesperowana zdecydowała, że zaraz po porodzie zostawi dziecko w szpitalu.

 

Zakończenie pierwsze

W tę grudniową noc rodzi się Julka – śliczna, zdrowa dziewczynka. Jowita w nocy ucieka zostawiając Julkę w szpitalu.
Nie może jej zatrzymać. Nie w tym domu. Nie w tej sytuacji. Nic nie ma. Nie ma pracy, nie ma pieniędzy, nie ma męża, nie ma wsparcia w rodzinie. Ma Kubę i dla niego musi dać radę. Juleczką zajmą się dobrzy ludzie. Będzie jej z nimi lepiej. Ona nic nie może jej dać.
Dwa dni później położne ze szpitala organizują zbiórkę rzeczy dla Julki. Zgłaszają się setki osób. Wszyscy chcą pomóc malutkiej Juleczce. Udaje się zgromadzić tyle rzeczy, że można nimi obdzielić jeszcze kilkoro potrzebujących dzieci.

 

Zakończenie drugie

 

W tę grudniową noc rodzi się Julka – śliczna, zdrowa dziewczynka. Jowita nic nie ma. Nie ma pracy, nie ma pieniędzy, nie ma męża, nie ma wsparcia w rodzinie. Ma Kubę i dla niego musi dać radę. Ma też Julkę, którą trzeba się zająć. Jowita zabiera dziewczynkę ze szpitala. Już wie, że w rodzinnym domu nie ma czego szukać. Pomoc oferuje jej ciotka. Sama mieszka w jednym pokoju i żyje z renty, ale zrobi wszystko, żeby ochronić bratanicę i jej dzieci. Obiecała to sobie. Dzwoni po wszystkich członkach rodziny, nawet tej najdalszej. Ktoś publikuje post na Facebooku z prośbą o pomoc. Bez szczegółów, bo Jowita wstydzi się prosić ludzi.
Pod postem zaraz pojawiają się komentarze:
„Samotna i dzieciaka zrobiła? Ciekawe!”
„Mnie nikt nie daje, niech sobie weźmie opiekunkę i do roboty idzie!”
„Nogi to rozkładała, a teraz na pieluchy nie ma!’
„Co za nieodpowiedzialność! Jednego dzieciaka ma, to nie mogła się zabezpieczyć? Co za bezmyślność”
Jowita siedzi i płacze. Nie rozumie, jak ludzie mogą ją oceniać nie znając jej sytuacji! Są okrutni i niesprawiedliwi! Ona chce tylko wychować swoje dzieci, jest w trudnej sytuacji i nawet drobna pomoc jest dla niej teraz na wagę złota! Nie chce pieniędzy! Nie chce nic dla siebie!
Tę historię w całości wymyśliłam na potrzeby tego wpisu. Jest fikcją, choć wiem, że kobiet takich jak moja Jowita jest mnóstwo.
Jest mi wstyd. Jako kobiecie i człowiekowi. Wstydzę się, że na moim blogu znalazły się osoby, które bez żadnej znajomości sytuacji kobiety, która potrzebowała rzeczy dla swoich dzieci, nie pieniędzy, nie kosmetyków, nie ubrań dla siebie, tylko niezbędnych rzeczy dla dzieci potrafiły podle, bez skrupułów, bez hamulców ocenić ją i wylać na nią wiadro pomyj.
Wstydzę się za ludzi, którym tak łatwo przychodzi ferowanie wyroków, którzy nie mają w sobie za grosz empatii i zrozumienia, którym wydaje się, że życie każdego człowieka jest proste jak konstrukcja cepa. Ludzkie losy bywają tak pokręcone, tak zawiłe i tak nieprzewidywalne, że nikt z nas nie wie, jak potoczy się jego życie i czy to właśnie my nie będziemy kiedyś potrzebowali pomocy.
Warto być przyzwoitym człowiekiem.
Tylko tyle i aż tyle.

 Anna Jaworska – MumMe

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme.pl/

3 komentarze

  1. Każdy z nas nie wie co go czeka. Niestety życie pisze przeróżne scenariusze. Czasem nagle spada na nas grom szczęścia, innym razem smutek i łzy. Nigdy nie rozumiałam jak można pomyśleć chodź przez chwile by zostawić swoje dziecko. Nigdy, do czasu… aż los nie przyniósł tyle złego. W jednej chwili zostałam sama… z nie swoimi długami i kilku letnim dzieckiem. Wszystko Mnie przerosło, nie potrafiłam poradzić sobie z przeróżnymi strasznymi myślami w głowie. Najgorsza była świadomość, że myśli się o zostawieniu jednego dziecka, kiedy patrzysz na drugie, za które oddałabyś wszystko… Jednak wokół Mnie zostali prawdziwi przyjaciele od których każde dobre słowo, bycie przy Mnie spowodowało, że zaczęłam stawać na nogi. A pseudo przyjaciół żyjących moim nieszczęściem odstawiłam na bok. I chodź nie potrafię się cieszyć ciążą do dziś to modlę się by dziecko było zdrowe pomimo stresu w ciąży … i wierzę, że w dniu kiedy przytulę maleństwo wszystkie troski odejdą. Pozostanę ja, dzieci i miłość do nich obojga.

  2. Niestety, Aniu. To prawda, że ludzie się nie szanują. Co byśmy nie zrobili, jak byśmy się nie starali, zawsze ktoś będzie niezadowolony. A już zwłaszcza kobieta w ciąży albo matka z wózkiem/niemowlakiem wywołują negatywne emocje, ewentualnie odwracanie wzroku i udawanie, że nie istnieją. Niestety, doświadczam teraz tego na każdym kroku. Matka, zamiast wywoływać uśmiechy rozczulenia, traktowana jest jak zło konieczne. Najczęściej przez inne kobiety

  3. „Bo kto nie zaznał goryczy ni razu ten nie znajdzie słodyczy ni w niebie…” Tak dawno napisane słowa a jakże prawdziwe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *