CZY JA JESTEM DZIWACZKĄ?

Tak się zastanawiam. Czy ja jestem dziwaczką?

Czytałam ostatnio, że każda z nas ma swój ulubiony palnik na kuchence. A jakże! Zawsze stawiam wszystkie małe rondelki na tym największym! Inne napawają mnie odrazą! Używam ich wyłącznie wtedy, gdy dolny z lewej jest zajęty. Zło konieczne.

Ten zajob z palnikami to niestety nie jedyne dziwactwo, którego nabieramy z wiekiem.

Weźmy na przykład miejsce na łóżku. No śpię po lewej i koniec! Nie ma innej opcji. Nawet, gdy wchodzimy do pokoju hotelowego każde z nas intuicyjnie zajmuje swoją pozycję. Skoro mowa o pozycjach – to na łyżeczkę też zawsze z jednej strony, bo jak tu zamienić się miejscami. Kiedyś próbowaliśmy. Nie na łyżeczkę, ale do spania się zamienić. Koszmar! Pół nocy nie spałam, a drugie pół przewracałam się jak skarpeta w pustej pralce.

Albo taki papier toaletowy. Przyzwyczaisz się i każdy inny wywołuje w Tobie lekki dysonans poznawczy. Nie ta faktura, nie ta grubość. No ewidentnie nie o to chodzi. U mnie jeszcze musi być biały i bezzapachowy. Żadnych tam stokrotek i aromatu lawendy.

A mop? Spróbuj umyć podłogę innym mopem niż ten, który lubisz najbardziej. Co za irytująca czynność! Nie ma to jak swój. Inne są do dupy. Preferujesz obrotowy? Płaski zmęczy Cię jak trening z Chodakowską. Wolisz płaski? Obrotowym zamachasz się jak Anita Włodarczyk na treningu.

Kubek – to już legenda. Inny do kawy, inny do herbaty, jeszcze inny do ziółek. Picie kawy z kubka do herbaty to zbrodnia #najgorzej. A on i tak zawsze pomyli (jeśli już w ogóle pomyśli o tym, żeby zrobić Ci coś do picia, bo myślenie to bolesna sprawa).

A taka obieraczka? Można mieć w domu dziesięć, a i tak zawsze szukasz tej jednej – ulubionej. Bo żadna nie skrobie marchewki tak jak ona. Żadna tak gładko nie przesuwa się ostrzem po ogórku.

Szmatka kuchenna, gąbeczka – zawsze tego samego typu, rozmiaru, wielkości. I ten uczuć, gdy bierzesz do ręki nówkę sztukę – pełnia szczęścia.

Krzesło przy stole – to samo – na innym krześle niż swoje ulubione czujesz się jak na obiedzie u sąsiada.

Garnek też mam ulubiony. Ma fajny kształt i idealną pojemność. Inne mają podobną pojemność, ale kształt nie ten.  Podobnie jak patelnię i nóż do krojenia.

Ulubiony ręcznik, komplet pościeli – mogłabym tak długo wymieniać.

Powiedz proszę, że też tak masz i że nie jestem jedynym egzemplarzem z limitowanej edycji?

Mam wrażenie, że z wiekiem tych dziwactw przybywa wprost proporcjonalnie do ilości siwych włosów na głowie.

Jacek puka się w głowę za każdym razem, gdy pakuję do walizki jaśka w poszewce, bo żadna poduszka poza domem nie jest w stanie zapewnić mi komfortu. Jak mam pić inną kawę niż moja ulubiona Nescafe Espresso (ale nie z puszki tylko ze słoiczka) to wolę nie pić wcale.

Tylko patrzeć, jak zacznę się bujać po świecie z własnym kubkiem i srajtaśmą. Chociaż chwila, moment, to już było.

O nie!

Jestem dziwaczką! To już pewne. Sorry, że zawracam Ci głowę głupimi pytaniami. 😉

1 Comment

  1. Też tak mam, tez Nescafe, poduszeczka i na łyżeczkę też. i też mam trójeczkę ale córeczki i jest wesoło.
    Pozdrawiam serdecznie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.