FERIE Z DZIEĆMI CZĘŚĆ 6

Ferie z dziećmi cz.6
Pobudka. Znowu za późno poszłam spać. Do tego kiepsko się tu śpi. Wstaje, robię śniadanie. Po śniadaniu idę poleżeć zanim wyjdą narciarze. Zasypiam. Po kilkunastu minutach budzi mnie wrzask. Chłopaki się tłuką, Jacek ich opieprza. Wstaje. Propozycje Jacka, żebym może pojechała sobie z dziećmi autobusem na kawę do centrum kwituje minuta ciszy. Kawę to ja z chęcią wypije. Nie biegając za Oskim po knajpie, nie ubierając nas w 5 warstw ubrań, nie czekając na przystankach na autobus. Idę po cichu napić się coli. Schowałam sobie w lodowce. Jest wina, musi być kara. Cola eksploduje po odkręceniu, zalewając mnie i kuchnię. Matko boska! Czy naprawdę za każdym razem jak wchodzę do łazienki ktoś musi mnie wołać, pukać do drzwi, szarpać za klamkę. 13:00 – ja jeszcze w piżamie. Oscar leży od godziny i gada do siebie. Nie chce spać, ale przynajmniej leży w łóżku. Robię zupę. Nie chce mi się nawet czytać. Siedzenie w pokoju z chorymi dziećmi jest totalnie odmóżdżające. Olivier nudzi się jak mops. W domu byłoby przynajmniej co robić, a tu… maja pare ludzików i autek. Przy tym gownianym internecie nawet nie maja jak pograć czy pooglądać coś na YT. Jeszcze rozłącza się co 10 minut.
Dla rozładowania negatywnych emocji odkurzam. Olivier pyta dlaczego odkurzam 2 razy rano, 2 razy do południa, 2 razy po południu i 2 razy wieczorem. ? trochę go poniosło, ale rzeczywiście odkurzacz sprawia, ze czuje się lepiej. Dobrze, ze kupiłam wczoraj Mon Cheri. Dziś zjem polowe, jutro drugą. Czekolada do idealny pocieszyciel.
Oski nie zaśnie. Plus jest jest taki, ze nie obudzi się marudny. Minus, ze będzie marudny przed wieczorem.
Po powrocie ze stoku Jacek tradycyjnie idzie do sauny. Biedny chłop, zmęczony, odpocząć musi. Nieważne, ze Oscar zasypia już na stojąco, ze do restauracji trzeba iść 15 minut pod górę, ze zanim wrócimy będzie 21. Jestem już tak wściekła, ze chyba eksploduje. Nie chyba! Eksploduje! Awantura. Ja się drę na Jacka, Jacek się drze na mnie, Oski się drze na Jacka ?– uspokój się tato. Mój synuś. Po powrocie kąpie ich.Jacek nadal odpoczywa ? nawet wina nie chce mi się już wypić. Podaje leki, smarkam nosy, całuje te moje trzy czorty, idą spać. Jutro ostatni dzień w klatce. Od rana będę z całą trójcą, bo Jacek jedzie po samochód. Nie zaryzykuje już podróży autobusem z trzema walizami, jedną walizką, dwoma plecakami i jedną torbą – tej drugiej się pozbędę. Niech jedzie w walizce 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.