DLACZEGO NASI PRZEGRALI?

Przeczytałam dzisiaj tyle wywodów pseudoekspertów na temat wczorajszego meczu naszej reprezentacji na Mundialu, że aż dziw, że nie mamy w Polsce więcej zawodowych piłkarzy niż kierowców. Każdy z nich mógłby z fotela teleportować się prosto na boisko i zagrać ten mecz bezbłędnie. Gole sypałyby się jak grad.

Otóż drodzy eksperci Fifa na konsole.

Sport to coś więcej niż teoria.

Mój syn jest zawodnikiem karate. To czy wygra walkę, czy ją przegra zależy od tak wielu czynników, że trudno byłoby je tu wszystkie wymienić.

Ale wymienię choć część. Przygotowanie, kondycja, stan zdrowia, samopoczucie, stan psychiczny, przeciwnik, pora dnia, miejsce zawodów, publiczność, zachowanie trenera i wiele, wiele innych.

Nawet obcierający but albo wrzynające się w dupę majty mogą sprawić, że zawodnik nie zagra na 100 % swoich możliwości.

Oczywiście zawodowstwo eliminuje lub tez powinno eliminować niektóre czynniki negatywne. Są specjalne przygotowania, fizjoterapia, odpowiednia atmosfera, badania i tak dalej.

Ale czynników czysto ludzkich: stres, emocje, hormony, psychika, ciało – czasem pokonać się nie da.

I mówię tu teraz o tylko jednym zawodniku.

W sportach drużynowych jest jeszcze więcej trudności, bo tyle możliwych problemów ilu zawodników, a dochodzą jeszcze relacje w drużynie, nawet w dniu meczu coś może się spieprzyć i nie zagrać.

Nie znamy taktyki przeciwnika nawet jeśli obejrzeliśmy 1000 meczy z jego udziałem.

Szlag mnie trafia nawet, gdy mój mąż w emocjach krzyczy do Igora po walce: jak miałeś walczyć?! Co mówiłem?! Trzeba było mu urkę wsadzić!

Trzeba było? Serio?

Nie ma nic gorszego niż wyrzucanie zawodnikowi po zejściu z boiska czy maty, co zrobił źle, jeśli się nie jest fachowcem. Ma do tego prawo tylko trener. Tylko on może ocenić co poszło nie tak.

A już z pewnością nie ekspert, który ostatni raz piłkę kopał na boisku szkolnym.

Przecież oni nie pojechali tam przegrać! Chcieli wygrać ten mecz! I z pewnością roztrząsają i w drużynie i każdy z nich w swojej głowie co się tam wydarzyło. Akcja po akcji.

Zdarza się, że wielkim diwom siada głos w trakcie koncertów, że dziennikarz walnie gafę na wizji, że kucharzowi światowej sławy nie wyjdzie danie.

Najlepszym zdarzają się przegrane. Adamowi Małyszowi też zdarzały się słabe skoki.

Ja rozumiem, że to nasz sport narodowy i fajnie byłoby wygrać mecz. Jasne.

Rozumiem, że emocje, rozumiem, że nadzieja i tak dalej.

Ale litości. Zamieńcie się miejscami z zawodnikami na jeden mecz. Myślę, że to by otrzeźwiło co niektórych.

Dlaczego nasi przegrali?

Bo coś nie pykło. Wytykanie błędów z poziomu kanapy jest naprawdę słabe.

Tyle ode mnie.

 Ania Jaworska – MumMe

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/