JAK NAIWNI RODZICE TRACĄ CZUJNOŚĆ W STOSUNKU DO DZIECI

Gra z Momo, o której pisałam dzisiaj na Facebooku, to nie jest pierwsza gra internetowa, która może być niebezpieczna dla naszych dzieci. Generalnie Internet nie jest bezpiecznym miejscem, ale są w nim takie aplikacje, które w szczególny sposób mogą naszym dzieciom zagrażać.

Z przerażeniem czytałam dziś komentarze pod moim postem. Jestem zszokowana naiwnością niektórych rodziców, ich niefrasobliwością i beztroską w kwestii bezpieczeństwa dzieci.

Drodzy rodzice, przychodzi w życiu dzieci taki czas, że przestajemy być dla nich wyrocznią. U jednych wcześniej, u drugich później, ale u większości autorytetem staje się na pewien czas grupa rówieśnicza. Nawet we wczesnych latach życia naszego dziecka nie zawsze możemy być absolutnie pewni, że wiemy o wszystkim co robi, gdy nas przy nim nie ma. Kiedy jest w szkole, przedszkolu, u babci czy na podwórku.

Pomijam komentarze niektórych osób pod postem, sugerujące, że nie należy dzieciom dawać do ręki elektroniki, bo te nie warte są nawet uwagi. Żyjemy proszę Państwa w XXI wieku, a nie w XIX, jak się niektórym wydaje i krzywdzenie dziecka poprzez izolowanie go od świata zewnętrznego jest upośledzaniem go.

Żyjemy w czasach, gdzie elektronika jest częścią życia. Musimy zatem nauczyć dziecko mądrego korzystania z niej, a nie udawania, że ona nie istnieje. Nie wyobrażam sobie, by moi synowie 11-letni, czy nawet ten 8-letni nie potrafili korzystać z telefonu czy komputera.

Wypieranie rzeczywistości jest po prostu błędem. To trochę jakby powiedzieć: zamknijmy oczy i udawajmy, że telefonów nie wynaleziono. Otworzymy je tuż przed 18-tką.

Nie tędy droga.

My – rodzice, opiekunowie, życiowi przewodnicy naszych dzieci, musimy je każdego dnia edukować w kwestii korzystania z Internetu, telefonu, komputera, ponieważ ten właśnie Internet, telefon czy komputer jest nieodłączną częścią naszej egzystencji. Czy nam się to podoba, czy nie. I tęskne testy: „kiedyś było lepiej” nie przeniosą nas w czasie.

No, to pominęłam komentarze.

Wracając do naiwności rodziców. Kiedy czytam stwierdzenia w stylu:

„Wystarczy rozmawiać z dzieckiem.”

„Wystarczy wychowywać dziecko, a nie hodować.”

„Córka powiedziała, że gra jest głupia. Także jestem uspokojona.”

Nie, nie wystarczy rozmawiać, żeby uchronić! NIGDY nie możemy być na 100% pewni czy nasze dziecko zachowa się w oczekiwany przez nas sposób.

Dziecko, nawet to bardzo inteligentne i przewidujące, ostrożne i nieufne też może być narażone na niebezpieczeństwa. I nie tylko te pochodzące z sieci. Może stracić czujność, bo ktoś ją po prostu uśpi. A my nie będziemy mieli na to wpływu w tym momencie.

Podobnie jak kilka dni temu udostępniałam film – kontrolowaną prowokację, gdzie dzieci w parku, pod opieką rodziców, były namawiane przez obcego mężczyznę do oddalenia się z nim. Wszyscy deklarujemy, że rozmawiamy z dziećmi, przestrzegamy je przed niebezpieczeństwami, uczulamy, tłumaczymy. I niestety bywa, że mimo to, dziecko postępuje inaczej, niż nauczone.

Nie bądźmy więc takimi kozakami i nie lekceważmy zagrożeń, tylko rozmawiajmy z dziećmi po raz kolejny, i kolejny.

I nigdy nie dajmy się zwieść pozorom, że możemy być spokojni i pewni.

Nieprawdą jest, że złe rzeczy przytrafiają się dzieciom złych rodziców. To bzdura.

Jestem mamą trzech synów. Z całą pewnością wychowujemy ich, a nie hodujemy. Mają dostęp do elektroniki, bo uważamy, że powinni mieć.

Ufam im, nie zawiedli nas jeszcze. Są samodzielni, myślący i dojrzali jak na swój wiek.

Ale zawsze zostawiamy ten margines. Trzymamy rękę na pulsie, nie ustajemy w rozmowach, tłumaczeniu, sprawdzamy co robią. Pytamy również o to, co dzieje się w szkole i przedszkolu.

Dziecko nie musi mieć dostępu do sieci ani smartfona czy tableta, by stać się ofiarą internetowych wyzwań czy psychopaty.

I tak naprawdę to bez znaczenia czy informacja o Błękitnych Wielorybach, Momo czy Ognistych Wróżkach są prawdziwe, czy trochę przesadzone.

Nie bądźmy naiwni. Pod wpływem grupy rówieśniczej niejedno dziecko popełniło już taką głupotę, że rodzice oczy przecierali ze zdumienia i zastanawiali się, czy aby dziecka im podmieniono. „Przecież my z nim rozmawialiśmy! To taki dobry chłopak!”

Więcej pokory, mniej pychy mili Państwo. Sobie i Wam życzę.

 Ania Jaworska – MumMe

 

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/