PRZESTAŃ TŁUMACZYĆ SIĘ Z TEGO, ŻE MIAŁAŚ CESARSKIE CIĘCIE

Kilka dni temu udostępniłam post w mojej grupie Mamy Wysokie Standardy – MumMe Team. Post był animacją pokazującą jak przebiega cesarskie cięcie. Pojawiło się pod nim sporo komentarzy i po raz kolejny uderzyła mnie w nich jedna rzecz.

Nie po raz pierwszy mnie uderzyła. Właściwie myślałam o niej po każdej publikacji na moim blogu na temat cesarskiego cięcia.

Rzecz dotyczy głębokiego przekonania kobiet po CC o tym, że muszą się z tego WYTŁUMACZYĆ! Że nie wystarczy napisać po prostu „urodziłam przez CC”.

I tak po każdym wstępie „miałam CC” następuje litania powodów:

  • Nie chciałam, ale musiałam
  • Dla ratowania życia dziecka
  • Z przyczyn niezależnych
  • Nie z wyboru
  • Z powodu pośladkowego ułożenia
  • Zagrażająca zamartwica
  • Z powodów nagłych
  • Zanik tętna
  • Owinięcie pępowiną
  • Ze wskazań medycznych

I tak dalej, i tym podobne.

Dziewczyny, mamy, kobiety. Czy słyszałyście kiedyś kobietę, która miała usuwany laparoskopowo pęcherzyk żółciowy, aby tłumaczyła się, dlaczego nie urodziła kamieni?

Albo człowieka, któremu zoperowano coś otwierając jamę brzuszną spowiadającego się z tego, że nie laparoskopowo?

No litości! Skoro lekarz tak zdecydował i miał zgodę pacjentki, to nie ma z czego się tłumaczyć. A już na pewno nie przed obcymi kobietami w internecie. Ja nie wątpię, że to właśnie był najlepszy sposób na przyjście na świat dla Waszego dziecka.

Przez te debilne akcje z wydobycinami, niektórym mamom naprawdę jest przykro i wstyd, że nie urodziły siłami natury! Serio! Ja wiem, że to absurd i dla niektórych bicie piany, ale wierzcie mi, że są matki, które nie mogą sobie wybaczyć, że „nie dały rady”. Popadają w depresje, są ofiarami szykan i obraźliwych komentarzy nawet ze strony najbliższych! Czują się niepełnowartościowe i wybrakowane.

Jak pomyślę o tych wszystkich rodzących, u których lekarz nie przeprowadził cięcia i dziecko stało się kaleką lub zmarło z tego powodu, to naprawdę robi mi się smutno. Czy wiecie, ile dzieci i ich mam umarłoby przy porodzie, gdyby nie te cholerne CC?? Gdyby nie postęp w medycynie? Umieralność wcześniaków była 100%. W XVIII i na początku XIX wieku umierało przy porodzie nawet 30% dzieci.

Pora zakończyć spór o to, która kobieta jest bardziej matką – ta, która urodziła naturalnie, czy ta, której dziecko przyszło na świat drogą cesarskiego cięcia.

A czy wiecie dlaczego? Powiem Wam dlaczego. Bo matka rodzi się w sercu. Matka to ta, która kocha. Ta, która pielęgnuje, wychowuje, dba, poświęca się, wstaje w nocy, smaży naleśniki, przytula na dobranoc, czyta książkę do poduszki i chroni. Ta, którą kocha dziecko, u której dziecko szuka pocieszenia, ukojenia bólu i powierza jej swoje radości i smutki każdego dnia.

I nie trzeba dziecka urodzić, żeby zostać matką. Bo miłość macierzyńska rodzi się inaczej niż na sali porodowej czy operacyjnej.

Pamiętajcie, że są kobiety, które urodziły siłami natury i nie mają prawa nazywać się matkami. Są też kobiety, które choć nie nosiły dziecka w łonie, są nimi w 100%.

I to powinno raz na zawsze zakończyć ten temat.

 Ania Jaworska – MumMe

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme.pl/