Mój ulubiony typ matek to te, które kochają swoje dzieci nad życie, ale nie twierdzą, że macierzyństwo to bułka z masłem i jednorożce. Bo bywa trudno. Naprawdę. Czasem zajebiście trudno.
Jeśli mam być szczera, to po prostu irytują mnie słodkopierdzące mamusie, które spijają tylko nektar z tęczowego kielicha macierzyństwa i mówią mi, że coś jest ze mną nie tak i może nie powinnam być matką, skoro nie kocham każdej chwili bycia nią.
Nigdy, ani przez chwilę nie żałowałam, że zostałam mamą, w dodatku mamą trójki dzieci. Nie przeszło mi przez myśl, że wolałabym, żeby ich nie było.
Ale tak, bywa, że wysiadam. Brak mi cierpliwości i sił. I choć kocham ich ponad wszystko na tym świecie, to czasem tęsknię…
Za czasem, kiedy mogłam przespać noc nieprzerwanym snem i obudzić się sama, kiedy poczuję się wyspana.
Za niedzielą w piżamie, z serialami, winem i niezdrowymi przekąskami.
Za siedzeniem do późna bez kontrolki w głowie cały czas, dającej sygnał, że rano trzeba wstać do dzieci, liczenia, ile godzin snu zostało, nasłuchiwaniem czy ktoś nie płacze.
Za swoim ciałem sprzed wszystkich ciąż – jędrną skórą, płaskim brzuchem, no dobra za cyckami z tamtych lat nie tęsknię, bo i nie ma za czym tęsknić, skoro niczego nie było.
Za czytaniem książek na raz – siadałam, brałam książkę i czytałam ją od początku do końca – teraz jedną czytam czasem miesiąc – ze zmęczenia, braku czasu i ochoty.
Za ciepłym posiłkiem jedzonym bez pośpiechu, wstawania, wycierania czyjegoś tyłka, krzyków.
Za ciszą. I choć wiem, że ta cisza kiedyś będzie bolała, to nic nie poradzę, że czasem tęsknię za nią.
Za samotnym czasem w łazience – kąpielą bez krzyków pod drzwiami albo złudzeniem, że ktoś krzyczy (schizofrenia prysznicowa). Bez oczu wpatrzonych we mnie siedzącą na toalecie..
Za porządkiem w domu, czasem, w którym nie czułam się wiecznie jak sprzątająca po imprezie, w której nie brałam udziału.
Za możliwością wyjazdu na weekend, na urlop – w dowolnym momencie, w dowolne miejsce, za normalne pieniądze. Bez konieczności organizowania opieki, proszenia rodziny o przysługę, bez tłumaczenia się przed wszystkimi wokół i samą sobą, że muszę pobyć chwilę sama.
Za spokojnymi rozmowami przez telefon – z mężem siostrą, przyjaciółką.
Za czasami, kiedy mogłam zrealizować to, co zaplanowałam bez nieoczekiwanych zwrotów akcji.
Za byciem na czas, bez pośpiechu.
Za zakupami w samotności – bez pędzenia do domu i łapania w locie produktów, kupowania ciuchów bez mierzenia czy kosmetyków bez testowania.
Za niczym nieskrępowanym seksem, bez konieczności ściszania głosu, ukrywania się, nasłuchiwania kroków, głosów…
I to jest zupełnie naturalne. Bycie matką to poświęcenie. I choć warto nią być pod każdym względem, choć to z pewnością najpiękniejsza rzecz, która może się kobiecie w życiu przydarzyć, to udawanie, że to kaszka z mleczkiem jest szkodliwe. Szkodliwe dla innych matek, a przede wszystkim dla siebie samej.
Masz prawo tęsknić za czasem bez dzieci. Masz prawo bez żadnych wyrzutów sumienia organizować sobie czas bez dzieci. On jest niezbędny dla właściwego balansu.
Większość z nas, o ile nie wszystkie, obwinia się o te chwile słabości, zwątpienia, zmęczenia, o pragnienie samotności, ciszy, ŚWIĘTEGO SPOKOJU po prostu. Tak jakby to był grzech pomyśleć o tym, że kiedyś było… inaczej. Nie lepiej. Inaczej. Wstyd nam mówić głośno o tym, że mamy czasem dość. Przecież są kobiety, które nie mogą mieć dzieci, których dzieci są chore, odeszły, a my jesteśmy po prostu niewdzięcznicami.
TO NIE FAIR!
Mamy prawo do całej gamy uczuć związanej z macierzyństwem. Tych cudownych i tych mniej trudnych i mrocznych też.
I prawda jest taka, że każda z nas ich doświadcza. Każda, bez wyjątku. Każda z nas tęskni czasem za wolnością. Za czasem, kiedy można było myśleć tylko o sobie.
MACIERZYŃSTWO ZMIENIA WSZYSTKO
W dniu, w którym zostajesz mamą zmienia się całe Twoje życie, cały Twój świat.
I choć wiesz, że każdy etap się kiedyś kończy i że kiedyś zatęsknisz za tym czasem, który minął to i tak bywa wręcz nieznośnie ciężko. I są chwile, gdy czujesz się jak w pułapce.
I musisz, po prostu musisz i ja też muszę szukać tej równowagi. Zadbać o siebie, pójść do kosmetyczki, poczytać w spokoju, iść do kina, na trening, wyjechać z mężem na weekend albo dłużej, spotkać się z przyjaciółką bez dzieci, zrobić badania, iść na zakupy i nie do Biedry. To jest konieczność.
I choć zawsze gdzieś tam z tyłu głowy jakiś głosik będzie Ci podpowiadał, że mogłabyś ten czas spędzić z dziećmi, to wierz mi, że potrzebujesz tego. Czasu bez dzieci.
I nie bój się mówić głośno o tym, że nie zawsze jest różowo. Że masz po kokardę. Nie jesteś złą mamą, bo tęsknisz za czasami sprzed dzieci. Jesteś normalną mamą i nie tylko mamą, ale SOBĄ – wciąż kobietą, człowiekiem, żoną, partnerką, przyjaciółką, siostrą. Nadal jesteś SOBĄ – po prostu.
Ania Jaworska – MumMe
Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).
Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/
Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/
Wpis może zawierać lokowanie produktów lub usług, ale nigdy nie polecam tych, których nie sprawdziłam i z których sama bym nie skorzystała. Polecam wyłącznie to, czemu ufam i w co wierzę.
Tak…ja tęsknię i jednocześnie kocham moje dzieci ponad wszystko…Kiedy się urodziły stwierdziłam, że wcześniej wielu rzeczy nie zdążyłam zrobić takich po prostu dla samej siebie…żyłam w przeświadczeniu, że z dziećmi można przecież wszystko…no nie można…nie żałuję, że urodziłam ale gdybym mogła cofnąć czas to życie sprzed ciąży przeżyłabym inaczej.
Poryczalam się jak bóbr ? Święte słowa ? dziękuję ?
Łzy same płyną po policzkach. Dziękuję Ci za ten wpis ❤
Dziękuję ❤️