JAK TO JEST Z TYM ŚLUBEM, CZYLI CO BY BYŁO, GDYBYM MOGŁA COFNĄĆ CZAS

Nasza decyzja o ślubie była dla Wszystkich ogromnym zaskoczeniem. Miałam 22 lata, byłam na trzecim roku studiów dziennych, nie byłam w ciąży i po miesiącu znajomości byłam pewna, że chcę poślubić tego faceta. Dlaczego poślubić? Bo tak czułam. Czułam, że chcę być jego żoną. Na dobre i na złe. Proste.

Pamiętam, jak moja mama, kiedy usłyszała, że się pobieramy (o ile dobrze pamiętam to był koniec września, a na pierwszej randce byliśmy 25 lipca) powiedziała: „tylko pamiętaj, że po ślubie to nie będzie już tak, że spakujesz walizeczkę i wrócisz do mamusi.”

Bardzo wzięłam sobie te słowa wtedy do serca i byłam głęboko przekonana, że nie wrócę.

W moim środowisku, wśród koleżanek i znajomych uchodziłam wtedy raczej za dziwoląga. Po co ślub??? 22 lata? To już nie te czasy! Nie lepiej pobyć razem, zobaczyć, sprawdzić, przekonać się czy to jest to? Mieszkanie można przecież wynająć albo pomieszkać trochę z rodzicami, albo jeszcze lepiej spotykać się po prostu bez zobowiązań. Ludzie tak robią!

 

UROCZYSTOŚĆ

 

Pobraliśmy się 26 grudnia 2003 roku w Katedrze Oliwskiej w Gdańsku. Wesele odbyło się w restauracji Zaścianek w Chwaszczynie. Była biała suknia z gorsetem, długi welon i Ave Maria. Było dostojnie, elegancko i cholernie zimno. Aż mi z nosa kapało. Wesele na około 60 osób z DJ-em, dzik, tańce, hulanki, swawole. A potem noc poślubna w pięknym apartamencie Dworu Oliwskiego.

 

ZOBOWIĄZANIE

 

Słowo klucz. Dla mnie ślub był pewnego rodzaju zobowiązaniem. Niezwiązanym z wiarą, bo nie jestem wierząca. Zobowiązaniem wobec siebie nawzajem. Czymś więcej niż wspólnym mieszkaniem, kredytem, obietnicą. Był dla mnie przysięgą, że nie w razie kłopotów i trudności biorę odpowiedzialność za niego, za siebie, za nas. I tak jest do dziś. Tak postrzegam małżeństwo.

 

 

CZY ŻAŁUJĘ, ŻE ZDECYDOWAŁAM SIĘ NA ŚLUB?

 

Nigdy w życiu. Uważam, że to była moja najlepsza decyzja. Gdybym mogła cofnąć czas, zdecydowałabym dokładnie tak samo.

 

CZY ŻAŁUJĘ, ŻE TAK SZYBKO WYSZŁAM ZA MĄŻ?

W WIEKU 23 LAT I PO 5 MIESIĄCACH ZNAJOMOŚCI?

 

Absolutnie nie. Kiedy spotyka się właściwego człowieka, to wiadomo od początku, że relacja z nim może być szansą na dobry, trwały związek. Dopasowanie intelektualne, emocjonalne, fizyczne, wspólne zainteresowania. Dlaczego szansą? Bo i tak wszystko „wyjdzie w praniu”. Bo związek to praca każdego jednego dnia na to, żeby być razem. Dwoje obcych sobie ludzi zaczyna żyć razem i to wymaga kompromisów, ustępstw, nauczenia się siebie, opanowania instrukcji obsługi drugiego człowieka. Nie zawsze nawet bardzo dopasowani do siebie ludzie potrafią razem żyć. Z różnych względów.

CZY ŚLUB MOŻE PRZEKREŚLIĆ SZANSE

NA SZCZĘŚLIWY ZWIĄZEK?

 

Bzdura. Ludzie, którzy twierdzą, że ślub zniszczył wszystko w ich związku byli albo niedobrani, albo niedojrzali, albo nie chciało im się wykonać tej pracy, którą trzeba włożyć w budowanie relacji z partnerem. Jeśli po ślubie okazuje się, że druga osoba nie jest tym za kogo go uważaliśmy przedtem to znaczy, że przegapiliśmy sygnały o tym, że coś jest nie tak z powodu zauroczenia i namiętności albo nastąpiły okoliczności, w których dokonała się gwałtowna zmiana (np. bankructwo firmy i związany z tym nałóg, nowy związek partnera) i nie ma już możliwości pójścia dalej przez życie wspólnie.

CZY COŚ ZROBIŁABYM DZIŚ INACZEJ?

 

Tak. Przede wszystkim nie wzięłabym ślubu kościelnego. Przyznaję, że to była hipokryzja z mojej strony. Jestem niewierząca, wtedy też byłam. Dziś zdecydowałabym się na cywilny ślub w plenerze, na pewno latem, a może nawet na jakiejś pięknej plaży gdzieś na świecie. Zamiast wesela wolałabym daleką podróż.

 

 

JEDNO MNIE ZASTANAWIA

 

Coraz więcej ludzi decyduje się na życie w konkubinacie. Bo to prostsze, nie potrzeba załatwiać formalności, wydawać masy pieniędzy na organizację ślubu, mają złe wspomnienia z domu rodzinnego, kiepskie zdanie na temat małżeństwa jako instytucji, są już po rozwodzie albo wolą bez zobowiązań.

Inni twierdzą, że ślub to poważna sprawa, życiowa decyzja.

Ciekawe, że nie myślą w ten sam sposób o posiadaniu dzieci. Mam wrażenie, że częściej bez namysłu płodzą potomstwo niż biorą śluby!

Rozwieść się naprawdę nie jest tak trudno. Majątek można zabezpieczyć przed ślubem lub w trakcie trwania małżeństwa – intercyza, rozdzielność, majątek odrębny.

 

A przecież bez ślubu nie można nawet dowiedzieć się o stan zdrowia partnera w szpitalu ani zadecydować o jego leczeniu, jeśli by zachorował czy uległ wypadkowi. Nie można zaadoptować dziecka ani sprawować wspólnie funkcji opiekuna. Nie można dziedziczyć (chyba, że konkubent – nie cierpię tego słowa – sporządzi testament), dysponować pieniędzmi na rachunku po śmierci partnera. Nie można objąć bezrobotnego partnera ubezpieczeniem zdrowotnym. Matka dziecka ze związku partnerskiego ma status samotnej matki. Nie można wspólnie rozliczyć się z podatku.

 

Nie twierdzę, że z wyżej wymienionych powodów trzeba od razu brać ślub z nowo poznanym partnerem czy partnerką. Uważam jednak, że wieloletnie życie na kocią łapę ma więcej minusów niż plusów i może nastręczyć ludziom wielu trudności.

 

Bycie mężem/żoną to według mnie dodatkowa motywacja do walki o związek, dbania o niego. Papierek nie zabija miłości, tylko ją pieczętuje.

To ludzie niszczą miłość i związek, a nie ślub.

A śluby naprawdę nie są przereklamowane.

ANNA JAWORSKA – MumMe

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/

Wpis może zawierać lokowanie produktów lub usług, ale nigdy nie polecam tych, których nie sprawdziłam i z których sama bym nie skorzystała. Polecam wyłącznie to, czemu ufam i w co wierzę.

 

 

3 komentarze

  1. Moj maz oswiadczyl mi sie po miesiacu znajomosci plastikowym pierscionkiem klekajac na srodku centrum handlowego. 3 miesiace później zamieszkalismy razem a dopiero po 3 latach wzielismy ślub. Zbliza nam sie juz 6 rocznica slubu, mamy 2 synów. Do tej pory pamietam miny zdzwionych kolezanek i rodziny oraz niedowierzanie „jak moglas przyjac zareczyny w taki sposob i tak szybko, to chyba nie jest na serio?!” nie zaluje zadnej decyzji, a zareczyny bede zawsze milo wspominac 🙂

  2. Wspaniały wpis o ślubie , o małżeństwie ,Twoje wpisy, tak bardzo życiowe ,tak jakby trochę „nasze” ,większość z nas zapewne odnajduje w nich część siebie

    Dajesz nam do myślenia,rozgrzeszasz,dodajesz sił,umniejszasz poczucie winy,pocieszasz,inspirujesz,a przede wszystkim sprawiasz że się uśmiechamy,wręcz śmiejemy w głos,z siebie i swoich niedoskonałości…
    Dziękuję

  3. Ja jestem zdania, że to indywidualna sprawa, czy ktoś jest w konkubinacie, czy w związku małżeńskim. Dobrze, że dałaś swoją opinię, ale równie dobrze, ktoś może wydać swoją nt tego, że tak wcześnie wzięliście ślub, może nawet dobrze się nie znając i co wtedy, jakby w ogóle między wami nie ułożyło się tak jak trzeba? Przepraszam, ale nie podoba mi się ten wpis. Fakt, jestem w związku małżeńskim, wzięliśmy ślub po prawie 5 latach znajomości, 3 lata mieszkaliśmy razem i nie wyobrażam sobie, że nie byłoby tego i moglibyśmy wziąć ślub po paru miesiącach. Znam różne pary: i te bez ślubu i te ze ślubem i te że ślubem ktory wzięło po paru miesiącach. Nie różnią się niczym od siebie, kochają się bardzo i co ciekawe, para ta bez ślubu świetnie sobie radzi w przestrzeni „informacje od lekarza nr mojego/mojej partnera/partnerki. Więc dla mnie to jest wszystko obojętne jak ktoś sobie ułożył życie. Ja jestem wdzięczna lodowi za mojego męża i za to, że tak potoczyło się moje zycie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.