TRZY RZECZY, KTÓRYCH NIGDY NIE ROBIĘ PRZY MĘŻU

Może jestem dziwna, nie wiem. W tym roku minie 17 lat mojego małżeństwa i praktycznie nic się nie zmieniło. Są rzeczy, których NIGDY nie robiłam i nie robię przy moim mężu.

Ja rozumiem, że wszyscy jesteśmy ludźmi, że pewne rzeczy są naturalne, ale ja nie chcę i nie potrafię. Nie mogę wyjść z podziwu, że niektóre kobiety robią to bez skrępowania przy swoich facetach. Nie oceniam. Po prostu ja nie umiem.

Czułabym się fatalnie robiąc to przy nim.

Nie wiem, być może kiedyś będę zmuszona zrobić rzeczy, o których zaraz powiem przy Jacku. Już dziś wiem, że będzie mi bardzo trudno.

Będę się czuła odarta z intymności.

 

OTO TRZY RZECZY, KTÓRYCH NIGDY NIE ROBIĘ PRZY MĘŻU

 

  1. Nie korzystam przy nim z toalety. Nie, nie i jeszcze raz nie. Szczęśliwie od dawna nie muszę tego robić również przy dzieciach. W toalecie człowiek powinien być sam. Bez zastanawiania się jakie wydaje odgłosy, bez skrępowania. Ja rozumiem, że to natura, fizjologia i tak dalej, ale uważam, że ani kobieta, ani facet nie powinni załatwiać się w swoim towarzystwie. Chyba, że mają jakiś fetysz…

 

  1. Nie oddaję przy nim gazów. Puszczanie bąków, sprawa rzecz jasna naturalna, ale znowu twierdzę, że naprawdę można to robić w zaciszu łazienki (względnie innego pomieszczenia, w którym nikogo nie ma). Znam osoby, które nie czają się i walą cichacze fotelowe, podkołderniki jadowite i inne bździny przy swoich partnerach i partnerkach. Jeśli o mnie chodzi to sorry – 3 x NIE.

 

  1. Nie zmieniam przy nim tamponów czy podpasek. To nadal moja intymność. Nie widzę potrzeby, nie chcę, żeby utrwalał sobie mój obraz z brudnym tamponem w garści. Okres to dla mnie czas wstrzemięźliwości seksualnej (choć ponoć niektórym nie przeszkadza), czas na regenerację, mój kobiecy czas.

 

Cóż. Taka jestem. Dzielę z mężem życie, łóżko, wychowanie dzieci, pracę, ale łazienki dzielić nie mam najmniejszego zamiaru. Daleka jestem od udawania, że kobiety nie robią kupy, ale nie widzę powodu, żeby mąż musiał słuchać i wąchać. Po prostu nie. Moim zdaniem narusza to przestrzeń osobistą, jest niepotrzebne, krępujące i bynajmniej nie jest zabawne.

 

Dobra, ściemniam. Nie trzy, a cztery. Jest jeszcze jedna rzecz, której nie robię przy mężu.

ZAKUPY. Będzie chłopak zdrowszy i spokojniejszy.

Anna Jaworska – MumMe

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/

Wpis może zawierać lokowanie produktów lub usług, ale nigdy nie polecam tych, których nie sprawdziłam i z których sama bym nie skorzystała. Polecam wyłącznie to, czemu ufam i w co wierzę.

6 komentarzy

  1. Rozumiem jak najbardziej i nie oceniam, ale moje pytanie czysto z ciekawości a co z porodem? Przecież to gorsze niż te wszystkie trzy rzeczy.

    1. Uważam, że facet nie powinien uczestniczyć w porodzie. Ewentualnie do 2 fazy, ale nie od strony krocza. Być w szpitalu tak, być przy porodzie nie.

  2. nie robię dokładnie tego samego. Nie wyobrażam sobie nawet. I nie chcę żeby ktoś to robił przy mnie

  3. Super temat pani Aniu. Powinien trafić do wielu mężczyzn, mężów. Mam wrazenie że mamy podobne wychowanie, przekonania, podobnie wychowujemy dzieci itd. Od dawna czytam pani wpisy. Czasami podsyłam mężowi. Myślę że je czyta tylko nie wiem jakie wnioski wyciaga. Pozdrawiam serdecznie

  4. A ja robię kupę przy mężu. Nie wyobrażam sobie jak mi się zachce żeby pół godziny czekać aż się mąż wykąpie. Zamiast wstrzymywać wolę wejść do łazienki i zrobić. To nic takiego.

  5. Jak mąż się kąpie się a mi się chce kupę to wchodzę i robię. Dla nas norma bo nie mamy osobnego WC

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.