JEST MI ŻAL

Od wielu dni próbuję napisać coś na blogu. Jakiś pokrzepiający tekst, coś z humorem, dystansem… Siadam i .. nie mogę napisać nic. Nie dlatego, że opuściło mnie poczucie humoru. Nie. Nadal umiem się śmiać, choć chwilami zastanawiam się czy to właściwe…Czy wypada.

Ale to właśnie poczucie humoru ratuje mi teraz dupę i sprawia, że nie rozpadam się na kawałki.

Bo prawda jest taka, że nasz świat, ten który znaliśmy się rozsypał. Jak domek z kart. I nie będzie już taki sam. My nie będziemy już tacy sami.

Tak naprawdę nie ma tu żadnego znaczenia to czy jesteś z tych panikujących, zdroworozsądkowych czy mających w dupie i bagatelizujących problem. Świat zrobił „lock down”. Nie możemy podróżować, decydować o tym jak spędzamy czas, nie możemy swobodnie się przemieszczać, pracować, uprawiać sportów, robić zakupów, nasze dzieci muszą pozostać w domu i bez względu na nasz stosunek do pandemii musimy dostosowywać nasze życie do wprowadzanych, coraz surowszych obostrzeń.

Jedni się buntują, sprzeciwiają, inni znowu ignorują, chcą za wszelką cenę się wyłamać.

Jeszcze Inni posłusznie, wręcz z ulgą stosują się do kolejnych ograniczeń swobód i normalności.

Jestem w tej ostatniej grupie.

Nie buntuję się. Mam podejście racjonalne, nie panikuję, ale zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji.

Jest mi żal.

Żal tego normalnego życia, które wiodłam nie doceniając go.

Żal ludzi, którzy chcieliby być bezpieczni i zostać w domu, ale codziennie wstają, ubierają się i idą narażać życie, byśmy my mogli po prostu przeczekać burzę w domu.

Żal mi nauczycieli, którzy zostali postawieni pod ścianą. Nie dano im narzędzi, a kazano zorganizować warsztat.

Żal mi rodziców, którzy nie potrafią odnaleźć się w roli nauczycieli 10 przedmiotów, klas I-III, IV-VI i VII-VII, liceum, technikum. Tych, którzy muszą to pogodzić z pracą zawodową jeszcze bardziej.

Żal mi studentów, których beztroskie, pełne młodzieńczej radości życie zostało brutalnie zdeptane przez drobnoustrój rozprzestrzeniający się jak viral w sieci.

Żal mi dzieci, które zamknięte w czterech ścianach próbują zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Dlaczego nie mogą pójść na plac zabaw, zorganizować imprezy urodzinowej albo pójść z mamą do sklepu?

Żal mi starszych osób, które zamknięte w czterech ścianach usychają z tęsknoty za bliskimi.

Żal mi przedsiębiorców, którzy z dnia na dzień zostali zmuszeni do zamknięcia firm, utracili dochody i być może nigdy już się nie podniosą.

Żal mi ludzi, którzy nagle stracili pracę i nie wiedzą co dalej. Z czego zapłacą kolejny czynsz, za co kupią chleb w przyszłym miesiącu.

Żal mi pracowników ochrony zdrowia, którzy nie znają dnia ani godziny, kiedy mogą zostać zakażeni, bo w każdej minucie są na pierwszej linii ognia.

Żal mi chorych dzieci, które doświadczają w szpitalach traumy nie do opisania – niektóre z nich są same – cierpiące, bez kochających rodziców obok.

Żal mi ciężarnych, które drżą ze strachu przed tym, co będzie i rodzących, które muszą zupełnie same przejść najważniejsze chwile swojego życia.

Żal mi ojców, którzy nie mogą zaraz po porodzie zobaczyć swoich dzieci.

Żal mi samodzielnych rodziców, którzy w pojedynkę walczą z podstawowymi sprawami życia codziennego – zakupy w czasie kwarantanny, opieka nad dziećmi w czasie pracy, utratą dochodu z umowy o dzieło czy działalności gospodarczej i tysiącem innych przyziemnych problemów.

Żal mi tych, którzy zachorują i będą walczyć o każdy oddech.

Żal mi tych, którzy umrą i ich najbliższych.

Żal mi nas wszystkich, którzy podobnie jak ja czują się, jakby to był zły sen.

 

A jednocześnie czuję tak wielką wdzięczność.

 

Za to, że mam wspaniałą rodzinę.

Za to, że mój mąż szczęśliwym trafem utkwił w domu, a nie na końcu świata bez możliwości powrotu i możemy być dla siebie wsparciem w tym czasie.

Za to, że mogę pracować online i dzięki temu nie muszę jak wiele innych osób borykać się z katastrofą finansową.

Jestem wdzięczna za to, że mieszkam z dala od ludzi, mam kawałek ogrodu i mogę bezpiecznie wyjść na spacer bez obawy o zakażenie się.

I za to, że ludzie codziennie chcą mnie słuchać i czytać i mogę przekazać im trochę mojego wsparcia, optymizmu, wiedzy i informacji. Szczypty humoru też.

Dziękuję Wam za to, że mogę liczyć na Waszą pomoc, dobre słowo, serducho i wsparcie.

Jestem dumna, że udało mi się zbudować taką społeczność.

Przez całe życie bardziej skupiałam się na innych niż na sobie. Każdego dnia od rana do nocy myślę o tym jaki będzie świat po pandemii. Pogrążony w zastoju lub recesji gospodarczej, w strachu, niepewności. Myślę o tym, co mogę zrobić, żeby pomóc innym i co mogę zrobić, żeby innym nie zaszkodzić.

Kochani apeluję do Was o życzliwość. W sieci, w sklepie, w domu. Bądźmy dla siebie lepsi.

Tyle możemy.

Apeluję o rozsądek, o dbałość nie tylko o bezpieczeństwo swoje i innych, ale i o uważność wobec ludzi, którzy mogą potrzebować pomocy i wsparcia.

Jeśli czujecie, że przerasta Was sytuacja nie wahajcie się kontaktować z psychoterapeutami, psychologami, psychiatrami.

Zróbcie porządek w swoich mediach społecznościowych. Wyrzućcie ze znajomych toksycznych, głupich ludzi – szkoda czasu na jałowe dyskusje. Odlubcie profile na FB czy Instagramie ludzi, którzy Was irytują, dołują. To niepotrzebne.

Znajdźcie jakieś hobby, dokształcajcie się, czytajcie, przytulajcie się z bliskimi.

Przetrwamy. I będziemy budować nasz świat na nowo. Wyjdziemy z tego silniejsi i mądrzejsi.

Wierzę w to. A Wy?

Anna Jaworska – MumMe

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/

Wpis może zawierać lokowanie produktów lub usług, ale nigdy nie polecam tych, których nie sprawdziłam i z których sama bym nie skorzystała. Polecam wyłącznie to, czemu ufam i w co wierzę.

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *