WYROSŁAM JUŻ Z BYCIA BOHATERKĄ

Kto jak nie Ty. Dasz sobie radę. Jesteś silna babka. Matki nie chorują.

Ty też słyszysz to zawsze, gdy masz kłopoty, gorszy dzień, źle się czujesz, wszystko Cię przytłacza?

Plus oczywiście jak dobrze znane nam: nie przesadzaj, ja mam gorzej.

Na temat licytacji, kto ma gorzej pisałam już TUTAJ, ale i tak mam wrażenie, że niektórzy nadal myślą, że jak powiedzą, że im jest gorzej, to tej drugiej osobie zrobi się od tego lepiej.

TO TAK NIE DZIAŁA!

Przynajmniej na ludzi takich jak ja z wysokim poziomem empatii i współczucia.

Nie jest mi lepiej, gdy słyszę, że ktoś ma gorzej. Przeciwnie. Jest mi z tym fatalnie.

Wracając jednak do silnych babek. Jestem jedną z nich. Z całą pewnością mogę to powiedzieć TAK, JESTEM SILNA. Ale czy to doprawdy oznacza, że nie mogę czuć się słabo?

I w dodatku bezczelnie powiedzieć o tym głośno?

Utarło się, że silne kobiety zaciskają zęby i nie marudzą. Nawet kiedy świat wali im się na łeb, to one czasem zapłaczą w poduszkę, ale tak, żeby nikt ich nie widział. I nie posądził o słabość.

To nieprawda, że silne kobiety nie mogą narzekać i płakać. Nieprawda, że są samowystarczalne i nie potrzebują niczyjej pomocy. Przestańcie nam to wmawiać. Wy – kobiety przede wszystkim przestańcie nam to wmawiać.

Mówi się, że nigdy nie wiesz jak silny jesteś, dopóki bycie silnym nie jest Twoim jedynym możliwym wyborem. Tak, to prawda. I kiedy nie mam innego wyjścia, to znajduję w sobie takie pokłady siły, o które się nie podejrzewałam.

Zupełnie inaczej jest jednak, kiedy nie muszę wykrzesać z siebie tych rezerw. Wtedy to po prostu tego nie robię. Nauczyłam się tego.

Wyrosłam już z bycia bohaterką. Nadszedł moment, kiedy powiedziałam stop. Mam prawo być chora. Mam prawo źle się czuć. Mam prawo być zmęczona. Mam prawo mieć gorszy dzień, tydzień, miesiąc czy rok. Mam prawo do odpoczynku. Mam prawo oczekiwać pomocy.

Nie mam problemu z tym, żeby o nią poprosić.

Nie zgrywam Wonderwoman, bo zrozumiałam, że to bez sensu. Dawanie wszystkim do zrozumienia, że jestem niezniszczalna, samowystarczalna, niezłomna, nigdy nie choruję, zawsze jestem do dyspozycji jest niepotrzebne.

Pozwalanie sobie na słabość jest ludzkie i nie zmierzam sobie już tego odbierać. Nie jestem robotem. I nie zawsze chcę być silna.

Kiedyś było inaczej. Żadnych dni wolnych, urlopów, praca ze złamaną nogą, praca od razu po porodzie. Kto nie da rady? Ja nie dam rady? Aż wreszcie zrozumiałam, że to droga donikąd.

Smuci mnie, że kobiety robią z siebie takie maszyny wielofunkcyjne i są wykorzystywane często nie dostając nic w zamian. Jeśli nikogo nie obchodzi, jak sobie radzisz, jak się czujesz, to znaczy, że gdzieś popełniłaś błąd albo otaczasz się niewłaściwymi ludźmi.

Ja postanowiłam, że nie będę lekceważona ja i moje potrzeby.

Czy jestem egoistką?

Być może. A nawet jeśli tak, to absolutnie zdrową.

Wszyscy moi bliscy zawsze mogą liczyć na moją pomoc i wsparcie, ale JA TEŻ!!!

Ja też jestem ważna, ja też chcę móc na nich liczyć.

To musi działać w obie strony.

Wiesz, gdzie zazwyczaj lądują kobiety, które „dawały radę”, „nie chorowały”, „nie narzekały”? Na kozetkach u psychiatrów, psychoterapeutów, na ławach sądowych w trakcie spraw rozwodowych, na oddziałach leczenia nerwic, a w najgorszych przypadkach na cmentarzu. Bo przychodzi taki moment, kiedy sił brak, bo były nadmiernie eksploatowane.

Wiesz, co jest w tym wszystkim najlepsze? To, że ludzie wokół Ciebie w ogóle nie oczekiwaliby od Ciebie tego, żebyś była terminatorem, ale tak długo im to aplikowałaś, że w końcu poddali się temu. I teraz Tobie wydaje się, że inaczej nie można, bo wszyscy zginą.

Tymczasem proces odzwyczajania świata od swojej niezniszczalności troszkę trwa, ale jest dość prosty do wykonania.

Zacznij od małych kroków.

Na początek powiedz samej sobie: JA TEŻ SIĘ LICZĘ.

Przestań sobie wmawiać, że musisz być bohaterką. Tak, jesteś im potrzebna.

ALE

Bądźmy ze sobą szczere. Robiliby dużo więcej, gdybyś im na to pozwoliła. Prawdopodobnie nawet nie mieliby z tym problemu. Skończ więc z myśleniem, że sama wszystko zrobisz lepiej. Daj im do zrozumienia, że gdy źle się czujesz, jesteś zmęczona, coś Cię boli to tak samo jak oni chciałbyś, żeby ktoś Ci podał herbatę, lekarstwa, okrył kocem, zrobił obiad, posprzątał, odebrał dzieci, pogłaskał, przytulił. Żebyś Ty nie musiała zawsze i o wszystko się martwić. Nawet wtedy, gdy nie masz sił.

Nie chodzi o to czy ktoś docenia to co Ty robisz na co dzień czy nie. Jeśli nawet nie docenia to tym gorzej. Ale samym docenianiem to można sobie tyłek podetrzeć. Wzajemność. Ja Tobie, a Ty mnie. Wiadomo, że jeśli jesteś samodzielną mamą małego dziecka to jest to pewien etap, w którym musisz dać radę. Ale jeśli jesteś z kimś czy dzieci są starsze, to pamiętaj, że są granice poświęcenia w imię miłości. Bo usługiwanie tak naprawdę kaleczy dzieci, które stają się niesamodzielne, roszczeniowe i tak samo będą traktować swoich partnerów w przyszłości.

Zadaj sobie proste pytanie. Czy Ty też się liczysz? Czy Ty możesz liczyć na kogokolwiek poza sobą? Jeśli nie, to czas najwyższy pomyśleć o zmianach.

Bywają bolesne, ale ich efekty naprawdę Cię zaskoczą.

Pamiętaj, że czasem, gdy się wzrasta, to czasem się czuje, jakby się rozpadało na kawałki.

Przetrwaj to. Jesteś tego warta.

Anna Jaworska – MumMe

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/

Wpis może zawierać lokowanie produktów lub usług, ale nigdy nie polecam tych, których nie sprawdziłam i z których sama bym nie skorzystała. Polecam wyłącznie to, czemu ufam i w co wierzę.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *