TRZY MĄDRE SŁOWA WYPOWIEDZIANE PRZEZ MOJEGO SYNA, KTÓRE CAŁKOWICIE ODMIENIŁY MOJE MYŚLENIE

Kilka miesięcy temu, późnym popołudniem wstałam z fotela i poszłam do kuchni. Byłam tego dnia bardzo zmęczona. Mój najstarszy syn zapytał:

„Co robisz mamo?”

„Muszę napisać wpis na bloga, Synku” – odpowiedziałam.

„Nie musisz, możesz…” – powiedział Igor.

W pierwszej chwili uśmiechnęłam się pobłażliwie pod nosem. Gdyby to było takie proste…

Im dłużej jednak myślałam nad tym banalnym z pozoru stwierdzeniem, tym bardziej docierało do mnie, jak mądre było to, co powiedział.

NIE MUSISZ, MOŻESZ…

Zrozumienie tego, co usłyszałam zajęło mi wiele miesięcy. Wiele miesięcy walki z perfekcjonizmem, z wewnętrznym dozorcą, a przede wszystkim z wyrzutami sumienia.

Bo prawda jest taka, że w pewnym momencie byłam jednym, wielkim, chodzącym wyrzutem sumienia.

Za każdym razem, gdy siadałam odpocząć, dopadał mnie ten stan, w którym czułam się winna, że nic nie robię. To znaczy nic wartościowego, konstruktywnego, twórczego. Że nie piszę, nie czytam, nie spędzam czasu z dziećmi, nie uczę się, nie gotuję, nie piekę, nie sprzątam, nie piorę, nie prasuję, nie pracuję, nie nadrabiam jakichś zaległości (bo przecież wszędzie i we wszystkim na pewno je mam), nie ćwiczę, nie jestem czymś zajęta. Czymkolwiek. Bo przecież powinnam być, prawda? Odpoczywanie to strata czasu, jest przereklamowane.

Przecież ja muszę. Muszę stać na baczność. W gotowości. Być na wezwanie innych i swoje.

Znasz to?

A przecież to nieprawda!!!

Poza kilkoma rzeczami, które rzeczywiście musimy zrobić każdego dnia, większość rzeczy, które robimy mogłoby spokojnie poczekać albo w ogóle nie zostać zrobione.

Mógłby je też zrobić ktoś inny na przykład.

Same wpędzamy się w to poczucie, że nic bez nas się zrobi, nie odbędzie i nie obejdzie.

I po co? Medal dostaniemy? Nagrodę perfekcyjnej? Czy może raczej wieczne zmęczenie i poczucie winy.

Przestańmy sobie to robić!

Nie sprzątnęłaś? No i trudno. Uwierz mi, że poza Tobą nikomu to nie przeszkadza, ba, nawet nikt tego nie zauważa!

Nie ugotowałaś obiadu? Kup gotowy albo zamów pizzę. Wszyscy będą zadowoleni. Kanapki też by zjedli.

Nie uprasowałaś? Cóż. Naciągnij i do przodu.

Nie poćwiczyłaś? Bywa. Poćwiczysz jutro. Albo pojutrze, kiedy poczujesz, że masz na to siłę i chęć.

Mamy tyle obowiązków. Tych prawdziwych, nie tych, które sobie stwarzamy. Pracujemy, opiekujemy się dziećmi, zwierzętami, domem, nierzadko uczymy się, realizujemy pasje. Doba ma tylko 24 godziny, zatem żeby spać, trzeba coś odpuścić.

A sen jak wiadomo jest absolutnie niezbędny do normalnego funkcjonowania. Ja prawie nigdy nie robię nic kosztem snu. Polecam.

Jadąc dziś rano na trening poczułam się tak przyjemnie wolna od wyrzutów sumienia. Miałam czas, ochotę i siłę, żeby na niego jechać. Przestałam się dręczyć tym, że powinnam częściej. Być może. Ale ponieważ na to „częściej” nie starcza mi czasu albo siły, to cieszę się z tego co uda się zrobić.

Nie muszę, mogę.

To takie wyzwalające.

Przemyśl to.

Zrób dziś listę swoich obowiązków względem pracy, względem domu i względem dzieci.
Taką szczegółową.

Wróć do niej jutro. Najpierw nanieś na nią notatki – co mogą zrobić za Ciebie inni? Czego nie musisz robić? Albo przynajmniej robić tak często? Dobrze to przemyśl. Strzel w łeb tego chochlika, który siedzi Ci na ramieniu i mówi: „przecież musisz, no co Ty”.

Potem bezwzględnie wprowadź w życie te zmiany. Tak po prostu. Nie patrz na to czy to się podoba wszystkim. Przyzwyczają się.

Zacznij myśleć o tym, że Twoją życiową rolą nie jest zadowalanie wszystkich wokół, wyręczanie ich, zaspokajanie ich potrzeb.

Przestań słuchać ludzi, którzy mówią Ci co powinnaś. Oni nie są Tobą.

Niech się zajmą swoim życiem.

A Ty weź swoje życie w swoje ręce.

Nie musisz, możesz.

Dzięki Synku.

 Anna Jaworska – MumMe

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme.pl/