JESTEM KOBIETĄ

Wszyscy czegoś od nas, kobiet, chcą. Mamy być idealne. Perfekcyjne.

Masz odrost na głowie? Zaniedbana. Przytyłaś? Leniwa. Dajesz dziecku Kinder czekoladki? Bez pojęcia o żywieniu. Masz bajzel w chałupie? Nie dość, że siedzi w domu, to jeszcze sprzątnąć jej ciężko. Nie masz faceta? Coś z Tobą nie tak. Masz faceta? O, patrzcie, głupia to zawsze ma szczęście. Pracujesz? Wyrodna matka. Nie pracujesz? Wygodnicka. Nie chcesz się kochać? Egoistka. Boli Cię coś? Wymyślasz. Znowu rosół? Mało kreatywna. Rozbiłaś auto? Niezdara. Nie wyspałaś się? Znowu narzekasz. Wszyscy nas oceniają. Same dla siebie jesteśmy najbardziej surowymi i niesprawiedliwymi sędziami

Mamy być alfą i omegą. Mamy być elastyczne, dyspozycyjne, wypielęgnowane, uśmiechnięte, nie narzekać, nie zrzędzić, dbać o dom i rodzinę, zarabiać, oszczędzać, rozwijać się… I CO JESZCZE?

Mamy być kobiece. A czym jest kobiecość?

Każda z nas na pewno rozumie ją inaczej. Dla jednych wygląd zewnętrzny jest wyznacznikiem kobiecości, dla innych liczy się tylko to co w środku.

Są kobiety, które potrzebują czerwonej szminki, paznokci, szpilek i seksownej bielizny, by poczuć się kobieco. Są takie, które równie kobieco czują się w dresie i kapciach.

To co lubią w nas mężczyźni to z pewnością wygląd zewnętrzny, sposób poruszania się, klasa. Czym jest klasa?

W wolnym tłumaczeniu jednego z moich ulubionych cytatów Ann Landers:

„Klasa to aura pewności siebie, to znaczy pewności bez kokieterii. Klasa nie ma nic wspólnego z pieniędzmi. Klasa nigdy nie ucieka przestraszona. To samodyscyplina i wiedza o sobie. To kompetencja wynikająca z faktu, że udowodniłaś, że potrafisz sprostać życiu.”

Ale kobiecość to nie tylko ciało. To także wrażliwość, ciepło, subtelność, inteligencja. Przecież każda z nas ma w sobie TĘ KOBIECOŚĆ!!!

Co takiego dzieje się w otaczającej nas rzeczywistości, że kobiety przestają czuć się kobieco?

Dziś wyznacznikami kobiecości są zdjęcia obrobione w Photo Shopie w kolorowych gazetach, programy telewizyjne, perfekcyjne panie domu, które wiążą karierę zawodową z wychowaniem dzieci, ćwiczą, zdrowo się odżywiają, nigdy nie mają odrostów na głowie, nie narzekają. Często to właśnie przez ten skrzywiony obraz kobiecości my – kobiety –  tracimy kontakt z kobietą, która jest w nas. Stajemy się z powrotem małymi dziewczynkami, którymi trzeba się zaopiekować, nie możemy znaleźć w sobie siły do zmian, które są nam potrzebne. Tkwimy w toksycznych związkach, popadamy w depresję, siedzimy w znienawidzonej pracy. Nie mamy chęci walczyć o lepszą wersję siebie, bo ciągle mamy wrażenie, że to za mało, że powinnyśmy dać z siebie więcej. BO CIĄGLE JESTEŚMY OCENIANE.

Zewsząd atakują nas recepty na szczęście, kobiecość sprowadza się do cielesności, panuje kult młodości, poprawiania urody, ingerencji w upływ czasu. Sama dostrzegam, jak powoli staję się ofiarą tego trendu. Przyglądam się sobie codziennie, dostrzegam nowe zmarszczki, zastanawiam się, jak będę wyglądała za 10 lat i jak to przyjmę. Z godnością? Czy będę desperacko próbowała zatrzymać czas.

Czym jest kobiecość? Ładnym ciałem? Seksualnością? Wrażliwością? Możliwością rodzenia dzieci? Samorealizacją? Feminizmem?

Chyba dla każdej z nas kobiecość ma inną definicję. Ważne, by tę kobiecość w sobie znaleźć, pielęgnować.

Dla mnie kobiecość to dojrzałość. To brak kompleksów. To poczucie, że jeśli zechcę, mogę wszystko. Moje pojmowanie kobiecości bardzo dobrze określa cytat, który przeczytałam w internecie:

„Dziewczynka chce być podziwiana. Kobieta woli podziwiać.

Dziewczynka gra w niedostępność. Kobieta daje pewność.

Dziewczynka chce go ustawić. Kobieta wspiera w niezależności i samorealizacji.

Dziewczynka szuka winnego. Kobiecie szkoda energii na kłótnie.

Dziewczynka manipuluje. Kobieta słucha i mówi.

Dziewczynka czeka na księcia z bajki. Kobieta staje się królową i tworzy swego króla.”*

Dlaczego ja moją kobiecość postrzegam przez pryzmat mężczyzny? Ponieważ kocham i jestem kochana. Chcę zatem być królową dla mojego króla.

A czym dla Was jest kobiecość?

 

 

*cytat pochodzi ze strony FB Mateusz Grzesiak

4 komentarze

  1. Kobiecość to dla mnie pewność oraz świadomość siebie, ale jednocześnie podziw, który widzę w oczach mojego męża.

  2. Pani Aniu! Bardzo lubię czytać Pani bloga. Zgadzam się z Pani opiniami, które miałam okazję przeczytać. Szczególnie przypadł mi do gustu ten wpis. Kobiety powinny się wspierać i dawać sobie i innym prawo do bycia sobą i do rozwoju (to tak naprawdę dotyczy również mężczyzn). Jesteśmy w podobnym wieku, mam dwójkę dzieci (5 lat córeczka i 6 lat synek). Życzę Pani dużo satysfakcji z życia i energii i wytrwałości w tym co Pani robi. Pozdrawiam serdecznie

  3. Hmmm… Z jednej strony prawda, kobietom stawia się wysokie wymagania, często sprzeczne, jednak moim zdaniem… facetom również! Ma być umięśniony ale nie za bardzo, fajnie jak ma pasję, ale nie jest Piotrusiem Panem, dobrze żeby na tej pasji jeszcze zarabiał, a nie robił coś nudnego za dużą kasę (no bo informatyk? bleeee…!) Ma być stanowczy, ale jednocześnie dać kobiecie niezależność, ma być wrażliwy, ale nie płaczliwy, ale nieczuły też nie… Ma być przebojowy, ale nie zmieniać dziewczyn jak rękawiczki, itd. Nie sądzicie, że to działa w obie strony? Wszyscy bujamy się gdzieś na granicy „niewystarczająco” i „zbyt” jakiś/jakaś.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.