HISTORIA KOBIETY, KTÓRA SIĘ NIE BAŁA

Znam pewną kobietę. Zawsze była przedsiębiorcza i wiedziała czego chce, a przede wszystkim nie bała się zmian i wytrwale dążyła do celu.

Już w liceum udzielała korepetycji z angielskiego i jeździła po domach robić paznokcie. Dzięki temu od 14 roku życia miała własne pieniądze, bo w domu raczej się nie przelewało.

Każde wakacje były czasem pracy – w kuchni lub za barem. Po maturze nie dostała się na studia. Niewiele myśląc postanowiła spędzić ten rok na nauczeniu się czegoś nowego. Padło na policealną szkołę związaną z turystyką.

Rok później spróbowała znowu, tym razem udało się i została studentką pedagogiki na kierunku Wczesna Edukacja i Nauczanie Języka Angielskiego. W trakcie studiów zaczęły się problemy z krtanią. Na trzecim roku wiadomo było już, że nie zostanie nauczycielką w szkole. Gardło nie wytrzyma.

Na tamten czas rozwiązaniem była praca w szkole prywatnej i nauczanie dorosłych. Studiowała więc i pracowała popołudniami, wieczorami i w weekendy. Wyruszała z domu o 7 rano, wracała o 21.30.

Wyszła za mąż.

Nie dostała wsparcia finansowego od rodziców ani teściów, mieszkania czy samochodu. Niczego i od nikogo. Wszystko co miała to wiedza, ambicja i bezgraniczne wparcie męża.

Pierwszą firmę otworzyła od razu po studiach. Miała wtedy 24 lata. Wzięła dotację unijną i zaczęła realizować marzenia. Otworzyła szkołę językową. Szybko nadarzyła się okazja, żeby rozwinąć biznes, więc za namową męża postanowiła zaryzykować. Szkoła rosłą, zatrudniała około 30 nauczycieli.

Pracowała nawet po 14 godzin na dobę, w soboty i niedziele też. Pracowała zdrowa i chora, nawet ze złamaną nogą.  Wkładała w tą firmę całe swoje serce i czas.

Urodziła dziecko.

Niestety przyszedł czas, kiedy musiała podjąć decyzję o zamknięciu szkoły, która przestała przynosić zyski.

Sytuacja zmusiła ją do podjęcia nowego wyzwania. Zaczęła pracę w firmie, która sprzedawała osprzęt transportowy i przeładunkowy. Branża była obca i trudna.

Nadszedł kryzys a wraz z nim poważne kłopoty finansowe.

Dwa lata później pojawiła się możliwość, żeby zająć się w życiu czymś zupełnie nowym.

Zaczęła pracę w branży okrętowej, skończyła niezbędne szkolenia, bo potrzebne było uznanie Urzędu Morskiego skończyła studia podyplomowe o kierunku Biznes Międzynarodowy, będąc już w drugiej ciąży.

Drugie dziecko było bardzo wymagające. Miało kolki, płakało dniami i nocami.

Cztery lata później urodziła trzecie dziecko, wciąż aktywna zawodowo.

Przez chwilę myślała o pójściu inną drogą i zaczęła się szkolić jako audytor systemu ISO.

Przypadek sprawił, że zaczęła pisać blog. Nazywa się MumMe. Ta kobieta to ja.

Nadal jestem gotowa na nowe wyzwania w życiu i nie boję się żadnych zmian. Czuję, że mogę być kim chcę. Wierzę w siebie.

W Ciebie również wierzę!

Dlatego jeśli skrycie marzysz, żeby coś w życiu zmienić, jeśli wahasz się czy podjąć ryzyko, wyzwanie, stoisz przed życiowym wyborem i boisz się zrobić krok naprzód zrób to!

Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana!

W życiu trzeba być elastycznym i gotowym do zmian, bo życie niesie tyle możliwości, że tkwiąc w jednym miejscu, ze strachu przed zmianą można przegapić to, co nas uszczęśliwi.

Dotyczy to zarówno spraw zawodowych, jak i prywatnych.

Odwagi! Nikt nie zagwarantuje Ci sukcesu, ale lepiej powiedzieć ups niż, a co by było, gdyby.

Uwierz w siebie, bądź dumna z tego kim jesteś, lecz zawsze pamiętaj , że zasługujesz na więcej.

Żeby odnieść sukces w życiu czasem trzeba wyjść ze strefy komfortu.

Nikt nie jest Tobą i to jest Twoja supermoc.

 Ania Jaworska – MumMe

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/

 

3 komentarze

  1. Prawda jest tak, że ludzie nie dostają tego czego chcą.
    Ludzie dostają to co absolutnie muszą mieć.
    A kiedy pracujesz na coś, co absolutnie musisz mieć, to zapominasz o wymówkach!
    Ania, uwielbiam taką postawę! Brawo Ty!

  2. Jakbym czytała o sobie. Tylko, że ja do firmy i nauczania dorzucam jeszcze zespoły muzyczne i trasy koncertowe.

  3. Brawo. Ja się nie boje. Ja nie mam na siebie pomysłu… a to jest chyba większy problem niż strach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.