PRAWDZIWY FRAJER

Mamo, kupisz mi miecz świetlny?
Mamusia nie ma pieniążków synku. Miecz jest bardzo drogi.

Mamusia zarabia 2000 zł, 500 plus nie dostaje, bo do niedawna przysługiwało tylko na drugie dziecko, a teraz od pół roku czeka na decyzję, bo tatuś jest na wyspach i urząd nie jest w stanie sprawdzić, czy nie pobiera tam świadczeń na dziecko. Alimentów nie płaci. Z Funduszu Alimentacyjnego nic jej nie przysługuje, bo przekracza dochód na osobę.

Wniosek o ściganie dłużnika, poza mamusią, złożyła też gmina. Niedługo dostanie wyrok – najwyżej prace społeczne. Długu alimentacyjnego nie spłaci i nadal nie będzie płacił alimentów na bieżąco.

Takie mamy prawo.

To oczywiście jedna z sytuacji. Są ich tysiące. Dziesiątki tysięcy. Setki tysięcy. Każda inna. A wszystkie sprowadzają się do jednego.

Alimentów nie płaci aż 84% zobowiązanych, z czego tylko 4% stanowią kobiety.

A zatem 80% zobowiązanych do płacenia tatusiów nie płaci alimentów. To jedne z najgorszych statystyk w Europie. W Niemczech, dla porównanie, 80% zobowiązanych PŁACI alimenty. A w Polsce 80% frajerów, którzy rozstali się z matkami swoich dzieci, porzuciło swoje dzieci ekonomicznie. Oczywiście emocjonalnie najczęściej też. Na swoje „byłe dzieci” płacić nie zamierzają.

To jest porażająca statystyka.

To jest coś, czego nie podobna pojąć.

Dać życie, spłodzić dziecko, a potem pozbawić je podstawowych praw. Mieć w dupie to, że dziecko musi jeść, musi mieć w co się ubrać, musi mieć za co się uczyć. Powinno mieć beztroskie dzieciństwo. A tatusia to gówno obchodzi.

Niech się mamusia martwi. Bo mamusia musi. A tatuś może.

Każdy dłużnik alimentacyjny, który uchyla się od płacenia alimentów powinien być skazywany w trybie 24 godzinnym na przymusowe prace. Pieniądze z tej pracy powinny być przekazywane dziecku. Powinien też być ogólnodostępny rejestr dłużników alimentacyjnych.

Jak płachta na byka działają na mnie stwierdzenia w stylu: „nie płacę, bo moja ex wydaje to na siebie”. A ile Ty kurwa masz płacić tych alimentów, że Twoja ex może za nie tańcować, co? 5000 zł? 10000 zł? Bo jeśli poniżej 1000 zł, jak większość, to o czym my rozmawiamy?!!! Jak utrzymać dziecko za taką kwotę, zakładając oczywiście, że oboje rodzice partycypują w kosztach utrzymania dziecka po równo?!

W głowie się nie mieści!

Mój ojciec 26 lat temu płacił na mnie 600 zł miesięcznie. Do tego dawał mi kieszonkowe, płacił za angielski, finansował wszystkie bieżące potrzeby i wyjazdy na każde wakacje i ferie. Jak słyszę, że ktoś dzisiaj płaci na dziecko 200 zł i uważa sprawę za załatwioną, to mnie pusty śmiech ogarnia.

Nie mówiąc o tych, którzy w ogóle nie płacą. Często mają nowe rodziny. Ich partnerki, żony pomagają im ukrywać dochody.

Pomagasz mu nie płacić?

Powiem Ci tyle Kochana – nie chciałabyś być na miejscu ex. Nie chciałabyś, żeby Wasze wspólne dziecko było na miejscu ich dziecka. Twój facet nie ma jaj niestety. Nie ma ich na tyle, żeby wziąć odpowiedzialność za swoje własne dziecko. I choćby nie wiem jak dobrym ojcem był dla kolejnych dzieci, Waszych wspólnych dzieci to dlatego, że porzucił dziecko jest beznadziejnym człowiekiem.

Są w życiu różne sytuacje.

Choroby, wypadki, utrata pracy. Bywają trudne momenty, zakręty losu.

Ale uchylanie się od płacenia alimentów nie jest żadnym wypadkiem przy pracy. To działanie zaplanowane, zamierzone, intencjonalne, perfidne i obliczone na pozbawienie dziecka środków do życia. Działanie wymierzone w upokorzenie dziecka i jego matki, pozbawienie go życiowych szans i marzeń. To powód do wstydu.

Liczba dłużników w stosunku do Funduszu Alimentacyjnego według KRD to ponad 300 tysięcy osób.

W 2018 roku tylko 32% spraw skończyło się w sądzie. Prokuratury umarzają postępowania, dłużnicy olewają wyroki sądów. Mimo zmiany przepisów, które miały znacząco poprawić sytuację dzieci, których tatusiowie się na nie wypięli (wybaczcie, ale mamusie, które nie płacą, to niewielki odsetek dłużników) sytuacja jest tragiczna.

Matki nazywa się „alimenciarami”, „naciągaczkami”, wmawia się im, że tylko one są odpowiedzialne za swoje dzieci, że chujowo wybrały, to teraz niech sobie radzą. A tak naprawdę „alimenciarz” to ten, kto nie płaci. A nie ten, kto domaga się należnych mu ustawowo pieniędzy!

A w społeczeństwie jest na to przyzwolenie!

Jestem bardzo ciekawa jak byłoby, gdyby sytuacja była zupełnie odwrotna. Gdyby to faceci wychowywali dzieci, a kobiety nie interesowałyby się nimi i nie chciały na nie łożyć.

Alimenty to nie prezenty. To zasrany obowiązek rodzica i święte prawo dziecka.

I to się musi zmienić.

Bezwzględnie.

Tak myślę.

Anna Jaworska – MumMe

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/

Wpis może zawierać lokowanie produktów lub usług, ale nigdy nie polecam tych, których nie sprawdziłam i z których sama bym nie skorzystała. Polecam wyłącznie to, czemu ufam i w co wierzę.

 

 

 

 

7 komentarzy

  1. Aniu, wrzuciłaś wszystkich „tatusiow” do jednego wora… Mój mąż płaci alimenty na córkę z poprzedniego zwiazku (nie będę tu pisać że Pani postanowiła SAMA że złapie go na dziecko…). Niestety pomimo chęci mąż może spędzac z córką jedynie czas zasadzony przez sąd ale często Pani te kontakty utrudnia… Bardzo często… Babcia dziecka opowiada mega niemiłe rzeczy o nowej rodzinie taty i o samym tacie… W naszym przypadku to ja zarabiam więcej, mąż nieco ponad najniższa krajową. Mamy dwoje wspólnych dzieci i wybacz ale ja nie czuję się w obowiązku płacić na dziecko męża więc całkiem słusznie moje dochody nie powinny być tu brane pod uwagę, tym bardziej że mam na kogo pracować. Co powiesz Mamom, które chcą tylko pieniążki ale robią wszystko aby utrudnić ojcu bycie ojcem… Staramy się żeby jeździk z nami na wszystkie wyjazdy, ale mama pozwala tylko na wakacyjne… Nie chcę przytaczac tych niemiłych sytuacji bo to aż wstyd pisac ale zapewniam Cię że zdziwiłabyś się jakie potrafią być mamy, które nie zdają sobie sprawy jak wielka krzywdę robią dziecku pozbawiając go kontaktu z ojcem… Wymyślając cuda ale na prawo i lewo opowiadają o tym złym ojcu bajki bo trzeba się wybielić…. Trzeba uchodzić za biedną mamę którą ktoś porzucił… Dlatego Twój tekst trochę mnie zabolał… Zabolał bo nie piszesz o ojcu który pomimo nie bycia z matką swojego dziecka chce być prawdziwym ojcem, nie tylko tym od alimentów….

    1. Aniu super tekst, tylko tak jak podają dane aż 4% kobiet nie płaci alimentów na swoje dzieci które wychowują ojcowie a tylko niespełna 13% ojców wychowuje swoje dzieci samotnie . To jest niby mały procent natomiast w skali bardzo duży problem. Każda osoba która nie płaci na swoje dziecko powinna zostać za to ukarana czy to mężczyzna czy kobieta. A kara powinna być wyższa w sytuacji w której osoba taka dba o dziecko które wychowuje a nie potrafi zapłacić 300 złoty alimentów na dziecko które zostawiła na wychowanie komu innemu .

  2. Alimenty to jakakolwiek forma odpowiedzialności za to, że ktoś „zdecydował” się na dziecko. I według mnie nawet jeśli rodzic wychowujący zarabiałby 10 tys. zł to druga strona i tak powinna płacić żeby również ponosić konsekwencje za tą decyzję bez względu czy przypadkową czy nieudaną.

  3. Dokładnie się z Panią zgadzam… Kobiety są perfidnie.. I ek mojego męża twwbuez robi takie problemy do tego oczerniać go do wszystkich a mnie wyzywa..

  4. Eleni, zgadzam się z Tobą w 100%. Mój partner rownież ma problemy ze swoją ex. Utrudnia ona mu kontakty z dzieckiem, mimo tego że placi alimenty regularnie. Mamusia dzwoni tylko wtedy gdy potrzebuje pieniędzy. Mój partner chcę jak najwiecej czasu spędzać z dzieckiem niestety toksyczna mamusia na to nie pozwala. Widzę jak zmieniło się podejscie dziecka do mojego partnera i do mnie, dziecko jest wycofane tak jakby matka specjalnie nastawiała je przeciwko nam. Dodam że to ona postanowiła odejść od mojego partnera bo stwierdziła że chce sohie ułożyć zycie na nowo.

  5. oczywiście jak facet nie płaci to skandal, bez 2 słów. Ale zazwyczaj prawda jest taka, że baba chce wyssać ile może, po prostu okraść. I to też się musi zmienić…

  6. Przeczytałem Pani wpis trafiając na tego bloga z innego miejsca. Niestety, dawno nie przeczytałem tak beznadziejnego tekstu. Beznadziejnego ponieważ strasznie stronniczego. Żeby pisać o jakimś temacie to trzeba go poznać. Żonglowanie statystykami jest bardzo wygodne ponieważ liczby wytrącają jakiekolwiek argumenty. Jednak kiedy porusza się tak delikatną materię jak dobro dziecka to trzeba przede wszystkim skupić się na nim. Pani skupia się na biednych matkach a dobro dziecka pomija. Myślę że celowo.

    Jestem ojcem 16 letniej córki. Od ponad 6 lat nie mam z Nią kontaktu. Nie zostałem pozbawiony praw rodzicielskich a rozwód był orzeczony na zasadzie „bez orzekania o winie” (na wyraźną prośbę, wręcz błaganie mojej żony). Zanim doszło do sprawy rozwodowej a ja nie mieszkałem już z moją ówczesną żoną, płaciłem na córkę ustaloną przeze mnie kwotę. Co miesiąc. Pierwszą rzeczą jaką zrobiła moja żona to złożenie sprawy o alimenty. O rozmowie ze mną w celu ustalenia kontaktów z córką nie było mowy. Najważniejsza była kasa. Sąd w sprawie o alimenty dowalił mi do kwoty którą płaciłem kolejne 50 procent tej sumy. Uzasadnienie: jeśli było stać na tyle to powinno być stać i na więcej. Kiedy odwoływałem się od wyroku uzasadniając, że żona jest w posiadaniu praktycznie całego majątku a ja muszę zaczynać od zera sąd był na to głuchy. Dobro dziecka to w tej sprawie tylko dobro materialne. Innego dobra ta sprawa nie obejmowała.

    Pomiędzy sprawą o alimenty a sprawą rozwodową kontakty z dzieckiem miałem tylko wtedy kiedy żona łaskawie się na nie zgodziła. Dochodziło nawet do tak kuriozalnych sytuacji że kiedy potrzebowała opieki nad moją córką to dzwoniła do koleżanek i tam ją wywoziła. Mi mówiła że córka nie chce się ze mną widzieć co było ewidentnym kłamstwem. Kontakty miałem sporadyczne choć się ich domagałem.

    Kiedy doszło do sprawy rozwodowej większość ustaleń końcowego wyroku została spisana w trakcie mediacji. Jedyne co nie zostało w ten sposób zrobione to podziała majątku. Dlaczego? Bo moja żona nie miała na to ochoty. Zgodziłem się na tą dla mnie niekorzystną sytuację, ponieważ uznałem, że dla mnie najważniejszy jest rozwód i ustalone w trakcie mediacji kontakty z dzieckiem, które miały być wpisane do wyroku. Sprawa się skończyła a dzięki wyrokowi mogłem realizować swoje prawa do kontaktu z córką. Do czasu…

    Poukładałem sobie życie. Poznałem wspaniałą kobietę, założyliśmy rodzinę i mamy dwójkę dzieci. Od momentu kiedy moja była już żona zorientowała się, że w moim życiu jest inna kobieta zaczęła robić problemy z kontaktami z córką. Od pierwszego spotkania kiedy moja córka poznała moją jeszcze wtedy partnerkę zaczęły się problemy. Problemy, które w efekcie doprowadziły do tego, że teraz nie mam żadnego kontaktu z dzieckiem. Byłem 12 razy na Policji kiedy odbijałem się od drzwi i nie mogłem realizować zapisanych w prawomocnym wyroku kontaktów z córką. Policja tylko rozkładała ręce. Kiedy powiedziałem mojej byłe żonie że jeśli mi będzie utrudniała kontakty z córką za dwie minuty zadzwoniła do mnie… moja córka z pytaniem: tato Ty przyjedziesz po mnie z Policją? Pozostawię to bez komentarza…

    Sytuacja w szkole była dla mnie jeszcze lepsza: dyrekcja po przedłożeniu wyroku stwierdziła że w dniu kiedy mam prawo do kontaktów z córką nie będzie „wydawała” córki mojej byłej żonie, tylko mnie. Miałem niesamowite wsparcie u wychowawczyni córki która mobilizowała mnie do walki o swoje prawa!!!
    Sytuacja robiła się dla mojej byłej żony nieciekawa. Zwłaszcza że córka bardzo polubiła moją obecną żonę. Kiedyś nawet się jej wyrwało: szkoda że A nie jest moją mamą. MIałem kontakty z córką i wszystko było dla mnie ok.

    Niestety doszło do tego do czego zazwyczaj dochodzi w taki sytuacjach: pranie mózgu dziecka. Zaczęliśmy to obserwować kiedy u nas była. Zachowania i to co mówiła jawnie świadczyły o tym, że odbywa się na dziecku praca, która polega na wtłaczaniu jej do głowy nienawiści do mnie, do mojej żony oraz naszych dzieci. Po jakimś czasie doszło do tego, że kiedy przyjechałem po córkę z moją młodszą córką, ta po którą przyjechaliśmy, na korytarzu wystękała w obecności mojej byłej żony, że nie chce do nas jechać. Dramat. Do dziś nie mam z córką kontaktu. Jej matka kasę z alimentów przyjmuje przez cały czas… przecież to na córkę. Ma na to wyrok. O tym że ma też w wyroku zapisane że mam PRAWA do kontaktu z córką i o tym że ma mi te prawa umożliwić realizować… zapomniała. To że wykluczyła z życia córki ojca nie ma żadnego znaczenia. Dodam tylko że nigdy w trakcie kontaktów z moją córką, jej matka nie zadbała o jej kontakty ze mną. Zawsze to ja się domagałem, wydzwaniałem, jeździłem pod jej miejsce zamieszkania czy też przychodziłem do szkoły.

    To tak po krótce do Pani wpisu o biednych matkach…

    Wiem, że mój przypadek jest moim jednostkowym przypadkiem i że mogę patrzeć na te tematy bardzo subiektywnie. Jednak takich sytuacji lub podobnych jest wiele. Tysiące. Dziesiątki tysięcy. Setki tysięcy? Chyba nie. Dlaczego? O tym poniżej. Każda inna. A wszystkie sprowadzają się do jednego: pozbawić ojca kontaktów z dzieckiem.

    Dlaczego nie setki tysięcy? Bo w większości przypadków pieczę rodzicielską ma matka. Choć znam przypadek gdzie po rozejściu się rodziców dziecko od 5 lat przebywa z ojcem. Wie Pani czym zajmuje się teraz sąd w sprawie rozwodowej? Problemem z kim powinno po rozwodzie przebywać dziecko!!! Choć od 5 lat przebywa z ojcem a ten dokłada wszelkich starań żeby było szczęśliwe. Tak na marginesie: matka do tego momentu nie zapłaciła ani grosza alimentów. Ojciec utrzymuje dziecko sam. Tak na marginesie.

    Proponuję więc Pani, popełnić następny wpis na swoim blogu: o ojcach, którzy zostali pozbawieni kontaktów ze swoimi dziećmi. Tak dla równowagi, dla prawdy i dla obiektywności.

    W tym samym lub kolejnym wpisie poruszyć temat pieczy naprzemiennej. Dlaczego tak rzadko jest orzekana przez sądy w sprawach rozwodowych. I kiedy Pani powołuje się na dane z innych krajów europejskich co do płacenia alimentów to proszę popatrzeć jak często jest tam opieka naprzemienna zasądzana. Obawiam się jednak że tym tematem się Pani nie zajmie ponieważ jest tam taki drobny haczyk: przy takiej opiece nie orzeka się alimentów. 🙂

    Proszę się również zorientować co się dzieje np. we Francji kiedy dziecko nie jest „wydane” ojcu kiedy ten po dziecko przyjedzie do miejsca zamieszkania. Czyli mówiąc najprościej: co się dzieje kiedy ojcu utrudnia się kontakt z dzieckiem? Co się stanie kiedy do takiej sytuacji dojdzie w Anglii? Proszę się zorientować…

    I na zakończenie: jeśli ktoś nie płaci alimentów (ojciec czy matka) jest to haniebne. Równie haniebne jest pozbawianie ojca kontaktów z dzieckiem. Na równi.

    Dziwi się Pani że ludzie ukrywają dochody? Dlaczego to robią? Bo mamy durne prawo i jeszcze bardziej durne orzekanie na jego podstawie.
    Prawo i sędziowie doprowadzają do jeszcze większej eskalacji konfliktu pomiędzy byłymi małżonkami. Jedno z nich (najczęściej jest to ojciec) czuje się pokrzywdzony bo sąd zasądza alimenty z kosmosu. Rodzice mają się składać na utrzymanie dziecka solidarnie czyli „po połowie” z tym że połowa matki jest wirtualna. Do tego dochodzi jeszcze kwestia, którą sąd określa jako „matka sprawuje opiekę nad dzieckiem i jest to jej wkład materialny (sic!) w utrzymanie dziecka”. Taką bzdurę usłyszałem w sądzie przy orzeczeniu alimentów. Jeśli ktoś coś takiego usłyszy to od razu rodzi się w nim: pierdole to, ukrywam dochody.

    O kuriozalnym zasądzaniu alimentów nie na podstawie dochodów tylko MOŻLIWOŚCI UZYSKIWANIA DOCHODÓW szkoda gadać. Idiotyzm jeszcze z czasów słusznie minionego systemu kompletnie nie przystający do obecnych czasów ale ciągu działający. Więc jeśli drogi były małżonku jesteś górnikiem, a masz kurs tańca to alimenty zostaną zasądzone na podstawie twojej wypłaty z kopalni plus to co uzyskasz kiedy wyjedziesz z kopalni po pracy i pójdziesz tańczyć do zespołu folklorystycznego. Biada Ci jeśli masz jeszcze dodatkowe wykształcenie bo będziesz musiał je wykorzystać żeby znaleźć pracę i zapierdalać w kolejnej. 🙂

    Takie mamy debilizmy w prawie, a Pani się dziwi że ludzie nie płacą alimentów albo uciekają od ich płacenia. Ja tych ludzi nie rozgrzeszam ale w pewnym momencie ich rozumiem.
    Jeśli się Pani powołuje na inne kraje to proszę popatrzeć jak tam wygląda prawo, orzekanie i wszystkie inne kwestie związane z losem dzieci po rozwodzie. Losem nie tylko materialnym.

    Pozdrawiam
    Od zawsze płacący ojciec (zgodnie z wyrokiem) bez kontaktu ze swoim dzieckiem (zgodnie z kaprysem matki).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *