PRAWDZIWE KROKI MILOWE W ROZWOJU DZIECKA

Wszystkie książki, artykuły w prasie i internecie opisują kroki milowe w rozwoju dzieci. Pierwszy uśmiech, siadanie, pierwszy krok i tak dalej. A prawdziwie milowe kroki to te, o których napiszę Wam za chwilę. To one sprawiają, że nasz macierzyński żywot jest choć trochę znośniejszy.

Pierwszym milowym krokiem w rozwoju naszych cudnych bobasków jest przespana noc. Nie ta, o której piszemy na Fejsie. To jeszcze nie ten moment. Po tej fejsowej zwykle następuje odwrót i nadal nie śpimy. Ta prawdziwie przespana jest ledwie zauważalna, bo musi występować w trybie ciągłym – co najmniej kilka pod rząd. Niektóre mamy doświadczają jej już po kilku miesiącach, inne po kilku latach. Ja postanowiłam zrobić sobie niespodziankę i po każdym wejściu w etap przespanych nocy fundowałam sobie kolejne bobo. I tak nie spałam przez jakieś 9 lat.

Kolejny milowy kamień związany jest z toaletą. Odpieluchowanie pomyślicie. Nieee. Milowym krokiem jest własnoręczne podcieranie sobie tyłka przez małego jegomościa. Nigdy więcej: mamoooo, zrobiłem kuuupeeę! Żadnych rozmazanych abstrakcji, niespływających ubotów. No, czasem jakiś nieuważny kleksik na majtoszkach.

Następny krok milowy to samodzielne dmuchanie nosa. Efektywne dmuchanie. Koniec z zakwasami szyi od Fridy i glutów zbliżających się do naszych ust. Koniec huku odkurzacza w nocy, kiedy ciągnął za nas Katarek. Pozostają teraz tylko lekko obsmarkane palce, gdy trzymamy chusteczkę. Pikuś.

Pierwsze słowo…ach mama czy tata? Słyszałaś? Powiedział tata! Nie, to nie jest krok milowy. Zazwyczaj tata i mama to zlepek sylab bez znaczenia. Krokiem milowym jest moment, kiedy berbeć zaczyna pyskować. To znaczy, że osiągnęliśmy już wyższy poziom komunikacji. Jego ulubione słowo to nadal NIE, ale potrafi już bardzo wyraźnie zakomunikować nam, gdzie ma to, co do niego mówimy.

Kolejnym etapem jest siadanie. Nie, nie, nie siadanie w ogóle, tylko siadanie w foteliku samochodowym. Samodzielne. Z zapięciem pasów. Koniec z nurkowaniem w czeluściach samochodu, koniec ze stękaniem „kurwa, gdzie to zapięcie”, koniec z kreską montera, która pojawia się nad spodniami, kiedy się schylamy. Wsiada i zapina się. To takie piękne.

Jedzenie. I tu znowu nie mam na myśli „uwaga leci samolocik” tylko jedzenie samodzielne. Wreszcie jest szansa, że zjesz coś ciepłego! Nieważne, że posiłkiem dziecka naje się pies i podłoga. Nieważne, że wszystko wokół jest urąbane. Ważne, że nie musisz siedzieć jak kołek pół godziny i zabawiać hrabiego, żeby łaskawie coś zjadł.

Rozwój umiejętności manualnych. Tych, które pozwalają na zawiązanie butów. W końcu będziesz mogła kupić te fajne chłopięce trampki, a nie szukać w 15 sklepach butów na rzep w rozmiarze 32! Otwierają się nowe horyzonty! Ten etap jeszcze przede mną w dwóch przypadkach.

Rozwój umiejętności motorycznych. Ten moment, kiedy możesz leżąc na kanapie powiedzieć: „przynieś mi” albo „zrób mi”, „posprzątaj” albo „wynieś”. Tyle lat obsługiwałaś panicza czy pannę, a teraz wreszcie masz szansę być obsłużona. Tylko odwróć się, żeby nie widzieć wywracanych oczu i zatkaj uszy, żeby nie słyszeć westchnienia. Chociaż nie. Musiałabyś kupić stopery budowlane, żeby nie słyszeć.

Nasze dzieci rosną jak na drożdżach. Stają się coraz bardziej samodzielne, co zarazem cieszy i smuci. Aby nie zasmucać się na zapas lepiej pożartować z macierzyńskiej codzienności po to, aby wspominać kiedyś ten czas z uśmiechem.

 Ania Jaworska – MumMe

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/

4 komentarze

  1. Zdecydowanie uśmiałam się przy kwestii zapinania się w foteliku. Moje obie córki (5i4lata) jeszcze tego nie potrafią (starsza umie się rozpiąć na nowym foteliku) a mogłyby juz się nauczyć bo mój 7miesięczny brzuch jest tak duży jakbym była conajmniej w 10 miesiącu ciąży i zwyczajnie przestaję się mieścić we wcześniej wspomnianych „czeluściach”. Super blog

  2. Super wpis! Na poprawę sobotniego poranka po takim właśnie zwrocie akcji ze spaniem w nocy ? ja osobiście dziękuje wynalazcom fotelika obracanego o 360 stopni bo dzięki niemu chociaż wpinanie do fotelika nie powoduje tylu frustracji 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.