Macocha – okropne słowo. Ten, kto je wymyślił, chciał je chyba nasycić wszelkimi negatywnymi skojarzeniami. Macocha pochodzi jeszcze z prasłowiańszczyzny od wyrazu matjecha – i mogło tak zostać nieprawdaż? Brzmi lepiej…
Wedle definicji macocha to „przybrana matka”. Czy jednak tak jest w rzeczywistości?
Po moim artykule na blogu 11 BŁĘDÓW, KTÓRE POPEŁNIAJĄ NOWE PARTNERKI OJCÓW W RELACJACH Z ICH DZIEĆMI Z POPRZEDNIEGO ZWIĄZKU zawrzało i wrze do dzisiaj.
Jeśli mam być szczera, to niektóre komentarze pod nim ukazują przerażający obraz macochy.
Babsztyla z piekła rodem. Zwykłej suki.
Tak, mój artykuł jest zabarwiony emocjonalnie, co jest naturalne, skoro moje doświadczenia są złe, bardzo wpłynęły na mnie, a to jest mój blog, a nie poradnik. Blog to pamiętnik. Nie szukaj na nim obiektywnych treści, bo nie taki jest cel istnienia tego miejsca.
Czytając jednak słowa co niektórych macoszek mam wrażenie, że mówię w nim nie tylko własnym głosem.
Ale po kolei.
Faceci, którzy są ojcami, wiążą się z nowymi partnerkami w różnych okolicznościach. Po śmierci żony, po rozstaniu, rozwodzie w dobrych, obojętnych lub fatalnych stosunkach z matką dzieci, czasem też po prostu w ogóle nie byli nigdy w związku, po prostu z przelotnej znajomości z kobietą narodziło się dziecko.
I to oczywiście bardzo mocno wpływa na relacje dzieci faceta z jego nową kobietą.
Często zdarza się, że matka dzieci buntuje je przeciwko partnerce taty, a dzieci z miłości do matki nastawiają się wrogo do macochy nie dając jej nawet szansy na jakiekolwiek stosunki nie mówiąc o dobrych.
TO JEST TRUDNE.
ALE JEŚLI WIĄŻESZ SIĘ Z MĘŻCZYZNĄ, KTÓRY MA DZIECI, NIE OCZEKUJ, ŻE PÓJDZIE GŁADKO.
Poniżej przedstawię Wam tylko niektóre z komentarzy „słodkich macoszek”, na temat dzieci z poprzedniego związku ich partnera
„Jeśli tatuś nade wszystko stawia na swoje dzieci to niech nie zawraca zadanej kobiecie głowy i niech siedzi z nimi sobie sam.”
„Ogólnie postawa roszczeniowa rozpieszczonego bachora, które nagle nie jest w centrum. Żal….”
„Skończyło się na tym, że córunia dorosła już nas nie odwiedza dzięki Bogu i niech swoje niezadowolenie przelewa na innych.”
„Żaden facio nie zmusi żadnej kobiety, żeby kochała jego bachory.”
„To by mi dopiero wlazła na głowę, jakbym się na to zgodziła. Już się zaczęła dąsać jak u siebie ostatnim razem i to był jej ostatni raz.”
„Nikt mnie nie przymusi żadną siłą, żebym kochała rozkapryszoną zazdrosną dziewuchę.”
„Trzeba się pogodzić, że ojciec ma swoje życie i nie jest się pępkiem świata.”
Hmmm, i kto tu jest pępkiem świata…
Czego Wy szukacie w tym internecie? Potwierdzenia, że bycie suką w stosunku do dziecka jest właściwe?
Milutko prawda?
Wyobraź sobie teraz, że masz 8 lat. Twoja ukochana mama zmarła, minęło pół roku, choć dla Ciebie czas stanął w miejscu tamtego dnia, kiedy odeszła. Twój tata czuje się samotny i wiąże się z kobietą – jedną z takich, które zostawiły te komentarze powyżej.
Albo że Twoi rodzice właśnie się rozwiedli. Ty masz 13 lat, hormony zaczynają buzować, Twój bezpieczny świat się zawalił, a macoszka w domu ojca traktuje Cię jak powietrze, jak zło konieczne, jak dowód na to, że Twój ojciec śmiał mieć kogoś przed nią.
Wymaganie dojrzałości od dzieci jest śmieszne! Wymaganie od nich tego, by poniosły odpowiedzialność za sytuację w jakiej zostały postawione jest żartem!
ZAWSZE, powtarzam ZAWSZE, odpowiedzialność za stosunki z dziećmi ponoszą osoby dorosłe. Nie dzieci.
Bycie macochą wymaga od kobiety dojrzałości, dyplomacji, stabilności emocjonalnej.
Jeśli jesteś macochą, to pamiętaj o tym, że dzieci Twojego partnera często czują presję zadowolenia swojej matki.
Być może nie Twoją winą jest to, że Cię nie akceptują i choćbyś nie wiem, jak się starała nie lubią Cię. Nie jest to też ich winą. Winę za to ponoszą ich rodzice – Twój partner i jego eks, którzy mają jakieś niezałatwione sprawy i w ten sposób próbują się mścić na sobie wzajemnie.
Jeśli dzieci Twojego partnera nie mają matki, może być im niezwykle trudno zaakceptować nową kobietę w jej roli, nawet jeśli ona twierdzi, że nie zamierza im matkować.
Oczekiwania społeczne są bezwzględne. Ludzie oczekują od macochy, żeby traktowała swoich pasierbów jak własne dzieci, a kiedy to robi oskarżają ją o nadużycie i wchodzenie w nieswoją rolę.
Będą Ci oceniać za to zrobiłaś i za to, czego nie zrobiłaś. Jesteś na to gotowa?
Pieprz oczekiwania!
Jesteś macochą? Nie bądź suką! po prostu. W życiu jest czas na rodzicielstwo – i wtedy to dzieci są ważniejsze i jest czas na partnerstwo. Jeśli chwilowo nie da się tego połączyć, to albo poczekaj, albo poszukaj faceta, który nie ma dzieci.
Dojrzałość macochy polega na tym, że jest totalnie świadoma, że nie będzie łatwo, ale jest na tyle odważna, że próbuje. Wie, że to wymaga czasu. Wie, że wymaga poświęceń, siły woli.
Wie też, że bez pełnego wsparcia partnera jej wysiłki spełzną na niczym.
Chwilami mam wrażenie, że macochy, które są sukami doskonale o tym wiedzą. Ba! One są z tego dumne!
A naprawdę nie ma z czego.
Nie musisz być matką dla nieswoich dzieci. Nie musisz być ich przyjaciółką. Nie musisz na siłę szukać akceptacji. Nie musisz być pępkiem świata…
To nie jest żaden konkurs. Wszyscy ludzie wychowujący dzieci powinni stać po jednej stronie barykady. Po ich stronie.
Być macochą i nie być suką to jest coś.
Pamiętaj, że dla żadnego dziecka nie ma zbyt wielu dobrych wzorców w życiu. Możesz być jednym z nich. Możesz być kimś ważnym, choć niekoniecznie najważniejszym.
Potrafisz?
Anna Jaworska- MumMe
Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem).
Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/
Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/
A ja napiszę z zupełnie innej strony. Oboje jesteśmy po przejściach. On ma córkę ja syna. Corka mieszka z mamą. Gdy przyjeżdża do nas staram się w ogole nie traktować jej inaczej niż swoje. Są w domu zasady, spędzamy super czas. Mała ma 7 lat i jest tak za mną, ze gdy tata musi jechać na chwile do pracy nie ma opcji aby chciała na ten czas np. Odwiedzić dziadków. Kocha mnie a ja kocham nasze dzieci. Nie mniej nie więcej. Weszliśmy w ten związek ze świadomością, że jesteśmy w nim we 4. Problem sie pojawił gdy jego corka wróciła któregoś razu do mamy i zapytała jej czemu nie jesteś jak Karolina z nią jest tak super zawsze ma czas gdy ja o cospytam na rozmowę. No i zaczęło się piekło….. Mama uważa ze dziecko potrzebuje psychologa bo ja nia manipuluje co jest absurdem… Gra na uczuciach dziecka, rodzicow mojego partnera. Gdy Mała ostatnio byla powiedziala ze chcialaby jechać xe mną na wakacje, ale się boi bo mama by ja chyba zabila za to…. Tak mi przykro. Jedyny plus to to że od czasu gdy tamta rodzina dowiedziala sie o moim istnieniu zaczęli dbać bardziej o nią i poświęcać jej wiecej czasu, ale i tak w każdej sytuacji gdzie ja chce dobrze dla ogółu powstają teorie spiskowe, ze ja dzieckiem manipuluje. Nigdy w życiu nie powiedzialam nic złego na jej mame zawsze mowie jej ze mamą na pewno teskni za nią gdy jest, tlumavze ze ja w tygodniu tez nie mam tyle czasu co w weekend. Przez to ze corka mnie kocha mam przesrane w całej rodzinie 😪 Mam nadzieje, ze sie w końcu obudza bo ja jej nic nie daje poza uwaga i atencja..
Ja próbuje zacząć akceptować ale boje się ze mój syn z poprzedniego związku będzie tylko zbędnym przedmiotem w oczach mojego natrzyczonego.Jego córki maja 10 i 11 lat przykre jest również to ze nie chce mieć ze mną dziecka.Dlatego ciężko mi i to wymaga cierpliwości.Byłam kuratorem od dzieci wiec lubię dzieci.Ale zrobię wszystko aby cała trójka się szanowała i lubiałam.Mam nadzieje ze tak będzie.Pozdrawiam.
Doskonale wiem przez co Pani przechodziła. Mam to samo. Dziecko mojego męża uwielbia mnie, a ja ją. Dbam, uczę, poświęcam czas. Mam zasade- o mamie nie mówimy nic złego. Niestety zazdrość matki o miłość dziecka jest bardzo toksyczna. Manipulowanie dzieckiem, wyzwiska w moją stronę czy ojca dziecka. Patologiczne zachowania matki są na porządku dziennym, a mimo to ja milcze. Ostatnio dziecko wróciło z weekendu od nas, gdzie pierwszy raz w życiu spało we własnym pokoju, łóżku itd. Opowiedziała to w domu no i jest awantura. Straszne uczycie kiedy poświęcasz serce dziecku, a ktoś oskarża Cię o paskudne rzeczy!
Mam dokładnie ten sam problem! I jest to smutne. Niestety mój pasierb ulega presji swojej matki i nie wiem jak temu zaradzić. Podobnie jak Ty mówię o niej dobrze, teraz znoszę też jego czasami niemiłe zachowania. Chciałabym żeby było dobrze i nie tylko egoistycznie dla siebie ale i dla tego małego, ale jego mama jest oporna i nie widzi że robiąc mu mętlik w głowie robi mu krzywdę
Moja matka zmarła jak miałam prawie 7 lat, mój ojciec związał się z nową kobietą 2 lata później. Moja macocha miała (ma) dwa lata młodszego ode mnie syna, później jej i mojemu ojcu urodziła się 3 dzieci. Jak było? Niewiele pamiętam, moja terapeutka uważa, że wyparłam dużo. Pamiętam, że jak byliśmy we dwoje, ja i syn macochy, było w miarę ok, w sensie no różnie bywało ale raczej traktowali nas tak samo. Dużo gorzej zaczęło się robić, jak już mieli wspólne dzieci. Notoryczne wyzwiska lub ignorowanie, zawstydzanie, przestała w pewnym momencie prać moje ubrania czy gotować wystarczająco dużo, aby dla mnie starczyło. Ojciec miał to w dupie (same rozwiązujcie swoje problemy), później zaczął jeździć tirem więc głównie nie było go w domu. Skończyło się tak, że prawie w ogóle nie wychodziłam ze swojego pokoju (jak byłam w domu), ale głównie mnie nie było bo po szkole chodziłam do babci na obiad (jedyny posiłek w ciągu dnia) a do domu wracałam wieczorem, a jak byłam nastolatką to imprezy i szukanie uwagi i akceptacji wszędzie, gdzie się dało. Wyprowadziłam się z domu dzień po ostatnim egzaminie maturalnym. Ojciec odezwał się do mnie pół roku później.
MACOCHA choć raczej nie suka
Kim powinna być dla dziecka nowa partnerka ojca? Nową partnerką ojca. Nie matką, nie przyjaciółką, nie rywalką, nie wrogiem. Takie proste, a zarazem takie trudne.
To cytat z Pani wcześniejszego jakże emocjonalnego wpisu, nic tu dodać nic ująć. Takie jest właśnie nasze miejsce – miejsce macochy I nic w tym złego.
A oto MY:
macocha i pasierb,
ojczym i pasierbica.
Brzmi to okropnie, ale już się do tego przyzwyczailiśmy.
Nasze dzieci były świadkami na naszym ślubie .
Dziś wygląda to tak: moja córka i jego syn, ale NASZE dzieci.
Moja córka uwielbia męża często pyta go o zdanie i rade. Z jego ust przyjmuje nawet krytykę bez marudzenia Kiedy mi brakuje cierpliwości to właśnie ojczym jest dla niej wsparciem …. Nooo, bo bycie ojczymem to tez nie zawsze łatwe zadanie
Podobnie funkcjonuje to w relacji macocha – pasierb.
Musze przyznać, że udało mi się. Mam wspaniałego pasierba a to w dużej mierze zasługa jego niedawno zmarłej Mamy, która go na taka sytuację wspaniale przygotowała.
Nie próbuję zastąpić mu Mamy i nie próbuję ogóle w tę role wchodzić. Kiedy mu w czymś doradzam, zwłaszcza w ważnych życiowych sprawach powołuje się nieraz na jego Mamę mówiąc, że pewno podobnie by mu doradziła. Zresztą sama nieraz zastanawiam się czego ona by sobie życzyła i czy gdzieś tam u góry jest zadowolona z tego jak mu teraz się wiedzie.
Dbam o jego dzisiejsze potrzeby ale staram się tez zadbać o jego przyszłość i ma nadzieję ze jego Mama zrobiła by nie inaczej.
W zamian otrzymuje tak wiele….
Kiedy Synek ( bo tak go nazywam) ma mniejsze lub większe problemy albo swoje małe sekrety przychodzi z tym do mnie, bo wie że może.
Kiedy potrzebuje porady w sprawach sercowych też przychodzi z tym do mnie, ciuchy to tez ja….
O Tacie i o mnie mówi: „Rodzice” choć to nie wszystkim się podoba.
Razem gotujemy, lepimy pierogi, wędrujemy po górach. dyskutujemy o życiu i świecie,
Teraz w czasie pandemii Synek jest ciągle z nami, bo uniwersytet zamknięty no i razem przygotowujemy się do egzaminów.
Opowiada wszędzie, że dzięki naszemu w tym i mojemu wsparciu zdał wszystkie egzaminy pierwszych terminach. To też się nie wszystkim się podoba.
Ojca kocha niezmiernie, ale to taki męski układ
Trzymamy sztame, i kiedy mój drogi maż mnie wkurzy to Synek zawsze trzyma moja stronę.
To właśnie on wspierał mnie w trudnym dla mnie czasie, kiedy byłam ciągle porównywana do zmarłej żony mojego męża.
Owszem on też mnie porównuje do Mamy wyszukując podobieństw, ale to dla mnie raczej komplement. W przeciwieństwie do całej reszty rodziny i przyjaciół to właśnie mój pasierb wykazał się ogromna empatia i zrozumieniem. Za to jestem mu niezmiernie wdzięczna.
Finansowych dyskusji i problemów w naszym domu nie ma, bo nasze dzieci dostają to czego potrzebują i chcą a ze nie są rozpuszczone to nie oczekują zbyt wiele. Kiedy się zagalopują nie jest to problemem usiąść wspólnie przy stole i przedyskutować sprawę ku zadowoleniu wszystkich zainteresowanych.
Reasumując nie jesteśmy jakaś wspaniała rodzina, nie oczekujemy i nie wymagamy od siebie zbyt wiele, ale zawsze nawet jak się kłócimy traktujemy się z szacunkiem i respektem i z wielką serdecznością. Czy to miłość? Nie wiem…. Ale czego można chcieć wiej niż to co napisał ostatnio Synek Tatusiowi: „…. a twojej zonie to chciałbym podziękować za to ze znowu od niepamiętnych czasów widzę cię radosnym i szczęśliwym „
(Mama Synka a zona mojego Męża zmarła po długiej chorobie.)
Macocha
Pięknie napisane. Masz wspaniałe życie. Gratuluję i zazdroszczę
Super. Gratuluję Ci i zazdroszczę
a czy wogole zdarzaja sie macochy „niesuki „????
ja niestety nie mam takich relacji z 40 letnią córką mojego męża, z którym jestem 26 lat…Przestałam starać się, bo ta kobieta uwielbiała mnie oplotkowywać, czerniać, nic jej nigdy nie zrobiłam, wręcz przeciwnie, pomagałam na różne sposoby, ale w końcu zaprzestałam, bo to jakaś patologiczna rodzina, wyzywała przy mnie swojego ojca od pedałów, wyśmiewała mnie, jej konkubent/ mają 2 dzieci/ chciał mnie postraszyć i próbował przejechać samochodem, chamstwo i dziadostwo, matka jej jest starą schizofreniczką i ona też ma objawy, jej potomstwo też, długo z mężem nie będę, bo nie lubię okłamywania , a on to robi, z początku byłam zła, potem zrezygnowana, a teraz najzwyczajniej w świecie chcę się odciąć od tej chorej plotkary, do ojca potrafi 10- 20 razy dziennie dzwonić, jest zazdrosna i zawistna o mnie, mam dosyć tej patologi z juszkowa.
Od początku artykułu widać że autorka ma nieprzerobione pokłady żalu i emocji i „wyżyła” się w nim. Sama byłam ofiarą przemocy ze strony nowego partnera jako dziecko. Teraz jestem z kolei w związku z partnerem z dzieckiem z poprzedniego związku. Nie wszystko jest tak czarno- białe. Trzeba dużo zrozumienia i wyczucia mieć w tym temacie żeby pisać o nim i doradzać. Ludzie są tylko ludźmi warto im pomóc zrozumieć, wskazać pozytywnie rozwiązania, możliwości bo sytuacja ta bywa trudna, wielowarstwowa czasem, nawet dla tych dobrze funkcjonujących rodzin w niej.
Może tu wyleje swój brak mocy. 3 lata temu związałam się z mężczyzną. Wtedy jego córka miała 2 latka.wszystko w zasadzie układało się dobrze. Jednak od jakiegoś roku mała zaczęła pokazywać rogi.gdy ojca nie ma w pobliżu pyskuje i odzywa się do mnie agresywnie. Staram się dyplomatycznie wszystko rozwiązywać,jednak już brakuje mi sił i cierpliwości. Jak podejść małą buntowniczke? Kiedyś powiedziała do mnie że to mama zabrania jej słuchać „cioci”. Nie wiem ile w tym prawdy bo Mała ostatnio często mija się z prawdą. Nawet nie wiem jak o tym rozmawiać z mężem.nie chce by myślał że go nastawiam przeciw dziecku. Pomocy!!
żal mi ciebie, ale z doświadczenia wiem,że z córką męża nigdy nie będziesz miała dobrych kontaktów, nie staraj się nawet, jak przyjeżdża do was, to niech twój partner się nią zajmuje, a ty w tym czasie idż do fryzjera, kosmetyczki, czy koleżanki, staraj się, żeby sam był ze swoim potomkiem, wtedy odetchniesz i dasz sobie na luz…pamiętaj , to jest jego dziecko, a nie twoje……
Przestała prać twoje ubrania i ci gotować! A to jędza! Ona sama miała obsługiwać 3 dzieci, A Ty jako nastolatka nie miałaś rąk, żeby wrzucić coś do pralki i obrać ziemniaki. No biedactwo! I to są właśnie nasze zepsute czasy. Kiedyś było oczywiste, że dzieci pomagały od małego, a dziś jest tylko 1000 roszczeń. Spójrz w głąb siebie i powiedz, czy aby ba pewno byłaś w porządku.
Macocha też może być po prostu zmęczona. Nie jest wtedy suką. W opiece na nie swoimi dziećmi wiele spraw choć przeżywa inaczej niż prawdziwa matka, to może wcale nie gorzej… Być może niejedna macocha dała dziecku więcej miłości niż matka, która to dziecko porzuciła. Jednak zawsze będzie tą gorszą, tą „doklejką” i ten stereotyp będzie trwał, dopóki jest żal w sercu wszystkich dzieci, może i samych macoch. Ona doskonale wie, że nie jest matką dzieci. Nikt nie musi jej o tym przypominać. Wszystko jej o tym przypomina. I w gruncie rzeczy wcale nie chce dzieciom zastąpić matki, chce tylko równego traktowania. Nie jak intruza. Nie jak zło konieczne. Nie jak kartę przetargową, gdy trzeba coś dla siebie, dla wygody… Czasem chce troszczyć się bardziej o kogoś, szanować go niż ona sam…
Napisze,jako ciotka. Brat związał się z nową partnerka, która zaczęła go buntować przeciwko własnemu dziecku i wybral nowa kobietę,a dziecko odstawił… kobiety,nie bądźcie dla innych dzieci nieszczęściem. Nie buduje się swojego świata łamiąc serce dziecka i odbierając mu spokoj. Rozumiem autorkę tekstu,bo mnie kraja się serce patrząc na to co wyprawiają dorośli niby ludzie z życiem nastolatki.