CIĄŻA TO NIE CHOROBA. CHOROBĄ JEST LUDZKA OBOJĘTNOŚĆ.

Pamiętam jak dziś, kiedy byłam w ciąży ze średnim synem i przyjechałam do laboratorium na badania. Na ścianie przy rejestracji wywieszony był sporej wielkości komunikat oznajmiający:

Kobiety w ciąży przyjmowane są poza kolejnością.

Kolejka była bardzo duża, przede mną stało w niej również kilka kobiet w ciąży, niektóre w dość zaawansowanej, część z nich pewnie jeszcze w niewidocznej. Po około 30 minutach, wstrząsana torsjami wywołanymi głodem (w ciąży każdy głód wywoływał u mnie straszne nudności) podeszłam do rejestratorek i zapytałam, czy przyjmą nas – kobiety w ciąży poza kolejnością. Powiedziała, że mam zapytać stojących w kolejce pacjentów czy nas przepuszczą. Nie chcieli.

Posypały się komentarze – ciąża to nie choroba i tym podobne. Nie wnikam skąd obca osoba może wiedzieć, czy ciąża jest zdrowa czy zagrożona, a badania zrobić trzeba. Zdobyłam się wówczas na odpowiedź w stosunku do pewnej pani w średnim wieku: „zapomniał wół jak cielęciem był.” I wróciłam grzecznie do kolejki. Po powrocie do domu wysłałam pismo do kierownika laboratorium z zapytaniem jak odnoszą się ustanowione przez firmę standardy (komunikat był wywieszony) do tego, jak traktowane są rzeczywiście kobiety w ciąży przychodzące tam na badania.

Otrzymałam odpowiedź z wyjaśnieniem i przeprosinami oraz zniżkę na kolejne badania.

Podobnie jak robić badania, kobiety w ciąży muszą również jeść. Muszą też kupić mnóstwo innych rzeczy dla dziecka, do domu, dla pozostałych dzieci w rodzinie. Często zmuszone są załatwić sprawy, których nie może odłożyć na później. Muszą jechać do lekarza, do urzędu, do banku, do pracy. Nie zawsze czują się dobrze.

Oczywiście wiem, że każdy człowiek, który nie jest w ciąży też nie zawsze dobrze się czuje, ale niestety często po prostu tego po nim nie widać.

Kiedy zobaczyłam w zeszłym tygodniu komentarze pod postem pewnej kobiety na Facebooku skierowanym do supermarketu, otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia.

Kobieta w końcówce ciąży bliźniaczej stała w około dwunastoosobowej kolejce w jednym z marketów, poprosiła kasjerkę, żeby ją obsłużyła poza kolejnością, ta odmówiła. Nikt z kolejki nie przepuścił przyszłej mamy. Kobieta zapytała więc sklep o standardy obsługi w ich placówkach. Wśród komentarzy czytamy:

 

„Proszę robić zakupy w sklepach gdzie są kasy pierwszeństwa a nie wymagać, by w nagrodę za seks z partnerem, to jeszcze Panią każdy wpuszczał pierwszą w kolejkę, jeśli Pani nie umie poprosić ludzi przed sobą. Usta nie służą tylko do jedzenia.”

 

„Ale trzeba siedzieć w domu a nie bujać się po marketach.”

 

„Ciąża to nie choroba, po co Pani w nią zachodziła? A co będzie jak te bliźniaki się urodzą?”

 

Tak, z całą pewnością ciąża chorobą nie jest. Ludzka znieczulica i obojętność za to jest zarazą, która trawi społeczeństwo.

Ciąża jest wyjątkowym stanem. Kobiety, które przechodzą ciążę bez dolegliwości stanowią raczej wyjątki. Reszta przechodzi przez ten czas będąc mniej lub bardziej dotknięta: nudnościami, wymiotami, bólami kręgosłupa, miednicy, rwą kulszową, opuchniętymi, bolącymi nogami, zawrotami głowy, napadową sennością, potrzebą bardzo częstego oddawania moczu, ogromnym zmęczeniem, skokami ciśnienia, spadkami poziomu cukru i wieloma innymi.

Niestety, jak już pisałam na początku, ciąża nie zwalnia ich z życia! A to układa się bardzo różnie. Często są samotne, partner pracuje za granicą albo zwyczajnie pracuje do późna. Nie mają wyjścia i muszą pójść po zakupy, nawet wtedy, gdy źle się czują.

Mnie nie mieści się w głowie, że mogłabym odmówić przepuszczenia w kolejce człowieka, który mnie o to prosi, bo źle się czuje. Nie tylko kobiety w ciąży. To jest kwestia empatii i wrażliwości!

Dodam przy tym, że NIGDY nie spotkałam się z roszczeniową postawą kobiety w ciąży, która domagałaby się obsłużenia poza kolejnością bez wyraźnej przyczyny (na przykład złego samopoczucia).

Często słyszymy komentarze starszych kobiet o tym jakie to dzisiejsze przyszłe matki są rozpuszczone, delikatne, leniwe i tym podobne. Z żalem przyznaję, że znam przypadki zdrowych ciąż, w których przyszłe mamy biorą zwolnienia bez powodu jednocześnie szkodząc tym, które rzeczywiście są w ciążach podwyższonego ryzyka.

Bez znajomości czyjejś sytuacji nie mamy jednak prawa jej oceniać uogólnieniami.

Po pierwsze w dzisiejszych czasach średni wiek kobiety ciężarnej znacznie się podwyższył (nasze mamy rodziły w wieku 22-25 lat, my rodzimy dzieci w okolicach 30, co niestety wpływa zarówno na zwiększone ryzyko powikłań i chorób towarzyszących jak i na zmęczenie i związane z nim samopoczucie.

Po drugie przyszłe mamy pozostają dziś bez pomocy o wiele częściej niż na przykład 30 lat temu, kiedy ich mamy przechodziły wcześniej na emeryturę, rodziny mieszkały blisko siebie lub razem, można było liczyć na pomoc przyjaciół, a nawet sąsiadów.

Osobiście przepuszczę w kolejce zarówno kobietę w ciąży, jak i te z małym dzieckiem, starszą osobę, a nawet kogoś, kto ma do kupienia 2 rzeczy, podczas gdy ja mam kosz wypełniony po brzegi.

Tego samego nauczę moich synów.

Chcę, by w świecie, gdzie można być kim się chce, byli po prostu dobrzy. Żeby widzieli drugiego człowieka poza czubkiem własnego nosa.

Z tyłu głowy pamiętajmy o tym, że sami możemy potrzebować pomocy drugiego człowieka.

 Anna Jaworska – MumMe

Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę.

Polub moją stronę na Facebooku https://www.facebook.com/blogmumme/

Zajrzyj na mój Instagram https://www.instagram.com/mumme_pl/

31 komentarzy

  1. Zwolnienie w zdrowej ciąży to też nie jest taka oczywista sprawa. Bo ciąża może być zdrowa, ale warunki pracy już niekoniecznie. Więc kobiet na zwolnieniach w zdrowej ciąży też nie wrzucałabym do jednego wora.

  2. Nie jestem w ciąży, ale za to jestem po artroskopii kolana, mam uszkodzone więzadła i chodzę w stabilizatorze. MUSZĘ sama dojeżdżać do lekarzy i na rehabilitację, nie stać mnie na taksówki, więc wybieram komunikację miejską. I o ile kierowcy autobusów ZAWSZE znizaja autobus (co nie jest konieczne,dam radę wejść normalnie ), o tyle NIKT nigdy mi nie ustąpił miejsca w autobusie. Owszem, jestem młoda, mam 27 lat, ale na nogę muszę bardzo uważać! Spotkałam się oczywiście z komentarzem, ze powinnam siedzieć w domu. Panie są obrazone, że nikomu nie ustępuje miejsca. Jedną starszą pani na przystanku zdjęła kapelusz i mnie nim smagala po plecach wolajac „no szybciej, szybciej!”. Kiedy siedzimy z mężem na ławce w parku, nikt nie omija mojej wyprostowanej nogi, tylko przechodzą nad nią lub przeskakuja. Mój mąż jest wtedy przerażony.

  3. Miałam podobną sytuację w laboratorium. Po tym jak poprosiłam o przepuszczenie w kolejce zostałam obsypana takimi komentarzami (głównie ze strony innych kobiet np. ,,ja też byłam w ciąży i jakoś stałam w kolejkach”), że kolejnym razem już ustawiłam się na końcu kolejki. Gdy zobaczyła mnie Pracownica laboratorium to zaprosiła mnie do gabinetu i wyjaśniła, że nie chodzi o moje samopoczucie, tylko o dziecko. W przychodniach jest mnóstwo chorych osób, a przy obniżonej odporności każdy potencjalny wirus może stanowić zagrożenie nie tylko dla nas, ale również dla naszego dziecka. Dlatego Drogie Panie – korzystajmy z tych przywilejów i nie patrzmy na krzywe spojrzenia innych osób. Dla dobra naszych dzidziusiów – nie naszego.

  4. Niestety ale wydaje się, że to prawda. Kończę właśnie 8 mc ciąży i mogłabym policzyć na palcach jednej ręki ile razy ktoś sam z siebie ustąpił mi miejsca w kolejce. To zależy również od sklepu. Duża pochwała należy się sieci Rossmann, gdzie za każdym razem gdy Pani w kasie zauważa ciężarną, prosi do kasy.
    Natomiast sami klienci sklepów niechętnie ustępują, po prostu udają, że nie widzą, mimo, że ciąża jest widoczna. Taką mamy kulturę w naszym kraju (oczywiście nie wrzucając wszystkich do jednego worka).

  5. Największy problem pojawia się tam, gdzie więcej osób ma powody by znaleźć się w grupie „uprzywilejowanej” – tam gdzie w kolejce są starsze, schorowane osoby, rodzinki z dziećmi i do tego ciężarna. Nie sposób ustalić hierarchii, zatem działa zasada kto pierwszy ten lepszy. W sklepach przeznaczonych dla rodzin z dziećmi NIE MA SZANS na ustąpienie miejsca, bo uprzywilejowani czują się wszyscy. Wiem, doświadczyłam. Zwykle uprzejmość pojawia się znienacka w miejscu i okolicznościach zupełnie nie do przewidzenia. To nie znieczulica. To kwestia nowego świata w jakim żyjemy. Zero odpowiedzialności zbiorowej, poczucia wspólnotowości, wszyscy są samodzielnymi państwami w ramach swojej małej rodziny i tylko na to „pracują”. Indywidualizm ma poważne wady.

  6. Jestem w 8 miesiącu ciąży i powiem szczerze, że to mężczyźni są o wiele bardziej empatyczni! Przepuszczą w kolejce itd.
    Sama często nie lubię się „wpychać”, np. gdy w laboratorium mogę zająć miejsce w kolejce i czekać na krześle, tym bardziej, że większości z tych osób się spieszy do pracy. Ale gdy nie ma miejsca do siedzenia, np w marketach, nie daję rady stać. Nawet niezbyt długie stanie ze względu na zawroty głowy jest dla mnie straszne, bo boję się, że zaraz zemdleję (podczas gdy chodzę jest OK).

  7. najlepsze jest to, że obecne starsze panie w ciąży chodziły za komuny, w latach kryzysu – wiele rzeczy uprzątały innym sprzed nosa będąc z urzędu obsługiwane poza kolejnością 😀 niestety, jakoś tak się porobiło, że frajdę wielu ludziom sprawia zrobienie innym krzywdy i przykrości – zastanawiam się sama, moc czuja wtedy czy orgazmu „władzy” doznają? idę pod prad – puszczam ludzi z drobnymi zakupami w kolejce do kasy. Próbowałam puścić też przodem dziewczynę w ciąży – odmówiła 🙂 ludzie, więcej życzliwości…

  8. Sama jestem obecnie w ciąży o którą zabiegałam od kilku lat po chorobie nowotworowej. Jedyną osobą która ustąpiła mi miejsca w kolejce w przychodni była druga kobieta w ciąży…nie spotkałam się nawet z odrobiną życzliwości i zrozumienia ze strony innych. sama zawsze ustepowalam lub pytałam się czy ustąpić miejsca? Zdziwiła mnie ta ogromna znieczulica ale bardziej ukasliwe komentarze ludzi…

  9. Jako mama 2 maluchów i będąc w 3 ciąży zdecydowanie „łaskawiej” patrzę na kobiety z małymi dziećmi niż na ciężarne..małemu brzdącowi znacznie trudniej znieść czekanie w kolejce niż kobiecie w ciąży,której dziecko nie płacze, nie chce jeść,pić,siku,na ręce,na podwórko i mnóstwo innych rzeczy..zdecydowanie trudniejsze są dla mnie wyprawy z moimi maluszkami niż z dzidzią w brzuchu.

  10. Cieszę się, że są na świecie tak empatyczne osoby jak Pani. Sama taka jestem i niestety czuję się w tym na codzień osamotniona. Pozdrawiam

  11. w obecnych czasach ciążą jest 100% błogosławieństwem. Niebawem rodzę i siedząc w kolejkach czy to do lekarza czy to do laboratorium badań słyszę o tym jak ciężko jest zajść w ciąże albo któryś tydzień i dziewczyna ma ogromne problemy z utrzymaniem ciąży albo po ilu jest poronieniach. NIKT mi nie powie że pójście na zwolnienie lekarskie jak napisałaś : „Z żalem przyznaję, że znam przypadki zdrowych ciąż, w których przyszłe mamy biorą zwolnienia bez powodu jednocześnie szkodząc tym, które rzeczywiście są w ciążach podwyższonego ryzyka.” Każda!!!!!!!! ciąża dziś jest ciążą wysokiego ryzyka jest tak dużo strat i tak wiele problemów z zajściem i utrzymaniem ciąży, że zachęcam a wręcz proszę każdą z Was weźcie zwolnienie i zwolnijcie żeby było dobrze. Obecny pęd życia codziennego, jedzenie nafaszerowane chemią nie sprzyja naturze i naszemu zdrowiu. Zadbajmy o siebie…

  12. Jestem w 38 t.c. i tylko parę razy zdarzyło mi się, że ktoś przepuszcza mnie w kolejce. Co najciekawsze byli to zawsze panowie…. kobiety odwracają wzrok i udają, że niczego nie widzą. Jedyny sklep który szanuje ciężarne (oczywiście z mojej obserwacji) to rossmann. Brawa dla nich!

  13. Też chętnie przepuszczam ludzi w kolejce, jeśli jest ku temu powód i mam możliwość. Nie zniechęcił mnie nawet fakt, że mi rzadko kto chciał ustąpić pomimo zaawansowanej ciąży lub malutkiego marudzącego dziecka na ręku. Zawsze staram się zrozumieć drugą stronę sytuacji ale to co przytrafiło mi się kilka dni temu przekroczyło wszystkie granice. Wtorek rano. W marketach głównie emeryci i matki z dziećmi. Jestem w zaawansowanej, widocznej ciąży z 1,5 roczną córeczką na zakupach. Do kasy „pierwszeństwa” kolejka dwa razy dłuższa niż do innych kas, więc grzecznie stanęła to tej gdzie było mniej osób, nie skupiając się na tym kto i po co stoi do kasy uprzywilejowanej. Gdy kasjerka już miała liczyć moje zakupy podchodzi do mnie chłopak okolo 25 lat i mówi: musi mnie pani przepuścić bo ja mam tylko jedną puszkę. Jak zobaczyłam, że to puszka z piwem to coś się we mnie zagotowało i powiedziałam, że nic nie muszę. Pewnie bym go puściła gdyby to powiedział grzeczniej i nie kupował piwa, tylko np. jakiś napój.

    1. No hej ja mam termin na niedzielę. Haha Tak teraz ale biegam dalej po sklepach przecież nie będę siedzieć bo mam brzuch w domu. I faktycznie przez cały okres widocznej ciąży zostałam przepuszczona w kolejce 3 razy!! Nawet ostatnio wyciągając kartę na ktg Pani z okienka mnie upomniala że jest kolejka….akurat Jestem w dobrej kondycji ale widziałam wiele ciężarnych gdzie przy tych upalach ledwo na nogach się trzymały.
      Obiecałam sobie jedno przez resztę mojego życia przepuszczam wszystkie ciężarne w kolejkach…może jak my zaczniemy nasze dzieci też zaczną i troszkę się poprawi ta egoistycznosc. Pozdrawiam 🙂

  14. Empatia empatią, ale ludzie nie będący w ciąży też muszą wieść normalne życie, robić zakupy i chodzić do pracy. czasem brak im czasu, dlatego nie dziwię się, że nie zawsze chcą kogoś przepuszczać w kolejce. Ci ludzie może mają dzieci, może się spieszą, więc nikomu to oceniać, tak jak nikt nie powinien oceniać kobiety w ciąży, która idzie od razu na zwolnienie.

  15. No i mam czas, to przepuszczę, ale też co znaczy przepuścić w kolejce. Wcisnąć kogoś przed siebie, czy zamienić się z taką kobietą w kolejce, czyli iść na sam koniec. Bo nie wyobrażam sobie, że komuś w kolejce się spieszy, a ja wpuszczam przed siebie kobietę w ciąży. Czyli mam gdzieś całą resztę czekających. Pamiętam jak swego czasu chodziłam do pewnego ginekologa. Za mną zwykle czekało kilka pań w ciąży, a pan doktor każdą z tych pań prosił przede mną, z czego każda siedziała tam minimum pół godziny, w związku z czym ja wchodziłam 1,5-2 h później niż byłam umówiona. Niestety mając do pracy na popołudnie nie byłam w stanie zdążyć nawet biorąc pod uwagę zapas czasowy.

  16. Często niestety wiąże się się to z nieprzyjemnymi sytuacjami. Jestem osobą bardzo nieśmiałą,nie lubię wszelkiego zwracania uwagi na siebie i jakichkolwiek konfliktów w miejscach publicznych. Byłam kiedyś na poczcie. Widzę Panią w ciąży. Niestety był to okres przedświąteczny,pełno ludzi po znaczki i z wysyłką paczek. Powiedziałam „Pani w ciąży,to może proszę bez kolejki(akurat byłam pierwsza w kolejce do okienka). Podziękowała i podeszła do okienka. W kolejce zrobił się szum. Nagle pojawiła się Pani z bliźniakami w wózku,że ona też w takim razie skorzysta z mojej uprzejmości. no to z kolejki ruszyła tez kobitka emerytka o kulach,że skoro „puszczalskim”się należy to jej tym bardziej. Oburzyłam się na to stwierdzenie,po czym cała kolejka na mnie naskoczyła,że co ja się rządzę,co ja sobie pozwalam,że wszyscy czekają,że nie ma czasu. To był dla mnie tak silny stres,że się popłakałam i uciekłam.
    Teraz gdy widzę,że zbliża się do kolejki Pani w ciąży mówię „proszę proszę, wolno idzie,więc jeszcze nie uciekła kolejka”-sugeruję po prostu,że pani tu stała tylko po coś poszła. Często panie w ciąży się dziwą,ale po chwili łapią o co chodzi 😉 I mogę zrobić coś jeszcze…Jestem sprzedawcą w cukierni. Zawsze proszę panie w ciąży poza kolejką(ku oburzeniu emerytów). Ale tam jest mój teren,czuję się w miarę pewnie i mogę sobie na to pozwolić 🙂
    Za to zawsze jak jadę autobusem ustępuję miejsca,pomagam nieść zakupy i wprowadzić wózek 🙂
    Ale mi się esej zrobił!

  17. Artykuł na czasie.

    Choć akurat ja w obu ciążach w kolejce byłam zwykle przepuszczana. Za to z miejscem siedzącym w autobusie czy metrze było już gorzej. A przyznam szczerze, że to wydaje mi się istotniejsze, bo nawet nie wypadek, ale już gwałtowne hamowanie pojazdu może być dla kobiety w ciąży po prostu ogromnym zagrożeniem… No ale nikt się nie zastanawia nad tym, że to pokolenie, które się teraz rodzi, będzie w przyszłości źrodłem środków na emerytury… Zamiast tego słychać bezmyślne komentarze: „Chciała seksu, to ma”, „Nie moje dziecko, nie moja sprawa”, „Ciąża to nie choroba” itd.

    Z drugiej strony, wielokrotnie już po urodzeniu moich urwisów miałam potrzebę, żeby ktoś mnie w kolejce przepuścił zanim moja szanowna dwójca (obecnie mają 2 i 4 lata) rozniesie sklep… I tutaj była totalna znieczulica. Eleganccy panowie w średnim wieku z wyładowanymi wózkami nie raczyli nawet na mnie spojrzeć – a ja miałam do opłacenia np. jeden artykuł, którego mi akurat zabrakło do obiadu i nie miałam wyjścia, musiałam iść z dziećmi do sklepu. A że myślałam w tej kolejce, że zaraz zwariuję, to już widać mój problem. W końcu chciałam dzieci, to mam. No i mogłam se przecież inaczej (znaczy lepiej) wychować… Albo oddać do żłobka, nie wiem…. Zdaję sobie sprawę, że są dzieci stojące grzecznie bez ruchu w kolejce, nawet niektóre energiczne egzemplarze mają lepszy dzień i cierpliwie ustoją. A już tym bardziej w wieku przedszkolno-szkolnym. Natomiast dziecko w wieku 0-3 nie potrafi załapać komunikatu „jeszcze chwilę…” Poza tym, mnie się trafiły dwa wyjątkowo aktywne egzemplarze, nie wspomnę już o przypadkach dzieci z różnymi schorzeniami z tzw. spektrum (a tych jest teraz pełno), gdzie kontakt z dzieckiem jest mocno utrudniony, czasem dziecko w ogóle nie koduje żadnego komunikatu i bynajmniej nie jest to wina rodzica, a mimo to taki rodzic musi z takim dzieckiem normalnie (na ile to możliwe) funkcjonować. Iść do sklepu, na pocztę, do przychodni i w wiele innych miejsc. I nikogo to nie obchodzi, że to ten rodzic ma na co dzień przerąbane, wszyscy widzą tylko ten jeden wycinek, że chce żeby go przepuścić, ustąpić miejsca… A że dziecko ryczy, szaleje, ucieka i dostaje szału – no cóż, widać tak źle wychowane…

    Zupełnie podobnie rzecz się ma z zajmowaniem miejsc na parkingach – przenigdy sama nie stanęłam na kopercie dla niepełnosprawnych, bo mi się ona nie należy. Za to wielokrotnie widziałam sportowe kabriolety i dwuosobowe auta bez żadnych fotelików stojące na jak najbardziej należącym mi się miejscu dla rodziców z dziećmi. I oczywiście auta bez jakiejkolwiek naklejki o niepełnosprawności stojące na kopercie. Klasyka.

    Ukłony i podziękowania dla wszystkich, którzy potrafią być ludźmi i przepuszczają zarówno kobiety w ciąży, jak i te z małymi i „rozwydrzonymi” (jak się utarło to nazywać) dziećmi, a także wszystkich, którzy po prostu tego potrzebują.

    P.S. Ostatnio na lotnisku przepuściło nas z dziećmi do kontroli kilkuosobowe towarzystwo, bo mieliśmy za parę minut zamykane bramki. Wszyscy jednogłośnie powiedzieli „Yes, no problem! Quickly! Go!”. Ale to było za granicą. Widać tam lepsza kultura…

  18. Witam Panią,
    Pani post szczególnie mnie zainteresował z racji aktualności tematu dookoła.
    Zgadzam się oczywiście, że nie nam oceniać drugiego człowieka jeżeli go nie znamy, nie wiemy co się z nim dzieje i należy oczywiście być służyć sobie wzajemnie.
    Nie wiem jak realnie częsty jest opisywany przez Panią problem gdyż nie mam dzieci, a więc nie miałam okazji aby takich sytuacji doświadczyć na własnej skórze. Jednak wydaje mi się, że życzliwość i zrozumienie powinny iść z obu stron.
    Jestem nauczycielką (zawód jak nieliczne spośród innych zawodów, wykonywany głównie przez kobiety).
    Ostatnimi czasy w miejscu, w którym pracuje wiele koleżanek wyszło za mąż i naturalnie zaraz po tym zaszło w ciążę. Nasz Pani Dyrektor doskonale rozumiejąc ich stan stara się stworzyć im jak najlepsze warunki pracy (dogodniejsze godziny, mniej obowiązków, bardziej zindywidualizowana praca, zwolnienia na życzenie itd.) Niestety okazuje się że wyjście naprzeciw kobietom w ciąży w moim miejscu pracy skutkuje tym, że osoby takie jak ja muszą w praktyce pracować więcej, w zasadzie z przyczyn mi bliżej niezrozumiałych dźwigać ciężar cudzego macierzyństwa. Tylko jedna spośród koleżanek przepracowała do końca roku szkolnego będąc w ciąży (urodziła w październiku). Pozostałe poszły na zwolnienie zaraz po tym niemal jak się zatrudniły i dowiedziały, że spodziewają się dziecka. Jakby tego było mało młode mamy po powrocie do pracy po urodzeniu dziecka biorą zwolnienia praktycznie co 2 tygodnie na tydzień lub dwa. Tłumaczą, że przecież dobro ich dziecka jest dla nich nadrzędne, że ono choruje, że mężowie nie mogą sobie pozwolić na branie zwolnień więc one będą robiły to tak często jak tylko zajdzie potrzeba. I ja się pytam gdzie tutaj jest ludzka życzliwość? Moja obserwacja jest taka, że matki są to kobiety chcące podporządkować cały świat pod siebie i potrzeby swojego dziecka. Jednak świat nie składa się jedynie z mam i dzieci. Jeżeli ktoś oczekuje specjalnych przywilejów niech się najpierw zastanowi czy są one mu należne i niech zwróci uwagę na to, że nie jest jedynym, który chce żyć w sposób uprzywilejowany (kobiet w ciąży pojawiło się ostatnio bardzo dużo).
    P.S. Jeśli chodzi o stanie w makabrycznych kolejkach w supermarketach to jest to problem na który są różne rozwiązania np. takie godziny zakupów aby ominąć godziny szczytu lub zakupy przez internet. Nie róbmy więc dramatu. Prze takie artykuły jak Pani artykuł rozwija się w ludziach postawa roszczeniowa zamiast empatii.

    1. Jak zawsze punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i zdecydowanie trudno ocenić jeśli sie nie doświadczyło. Pozdrawiam

    2. O kurcze, nie wierzę 🙁 Niestety weryfikacja Pani postawy nastąpi dopiero w ciąży i po niej. Szkoła, przedszkola i inne skupiska ludzkie to wylegarnie wirusów. O ile po ciąży pracując ms Pani masę możliwości leczenia o tyle w ciąży zostaje Pani bez, miód i malina. Proszę mi wierzyć, ciągnące się miesiącami przeziębienie nie jest ani mile ani zdrowe. Jeśli chce Pani mieć emeryturę, radzę zacisnąć zęby i pomóc ciężarnym i z dziećmi koleżankom. A tłumaczenie, że same tego chciały i ich sprawa dotyczy też Pani. Sama pani chciała być nauczycielką. Trzeba było myśleć, że to typowo babskie zajęcie.

  19. Niestety znieczulica panuje wszędzie, a najbardziej (co mnie przeraża) u osób starszych. Sama ostatnio byłam w takiej sytuacji gdzie poprosiłam panią na poczcie aby mnie wpuściła, ponieważ jestem w ciąży i nie jestem w stanie stać w kolejce, a chciałam tylko odebrać list. Byłam w 21 tygodniu ciąży, ale każde stanie wywołuje u mnie ucisk na przeponę, szybkie bicie serca i problem z oddychaniem. Dodam, że pan który wychodził z poczty mówił że czekał w kolejce 1,5 h, a temperatura była powyżej 30 stopni. Niestety pani, którą poprosiłam, jak i reszta starszych ludzi zaczęła komentować, że ja nie jestem w ciąży, że mam to udowodnić, że teraz młode są rozpieszczone i myślą, że wszystko im wolno a ciąża nie jest chorobą. Jeden pan nawet powiedział mi że życzy mi aby, kiedy będę stara wepchnęła mi się młoda kobieta w ciąży. Nie chcąc dyskutować z panem, odpowiedziałam mu tylko że bardzo chętnie taką panią wpuszczę bo sama wiem co to znaczy stać w kolejce w ciąży. Niestety, pani która obsługiwała również nie szczędziła sobie komentarzy w stylu, że teraz kobiety w ciąży idą sobie na zwolnienie od początku a w kolejce stać nie mogą. Zgadza się, poszłam na zwolnienie w 8 tygodniu ciąży, ale nie ze względu na to że chciałam, ale na to, że trafiłam do szpitala z zagrożeniem poronienia, a moja praca była jednym z powodów, przez którą mogłam stracić dziecko. Drugim powodem jest choroba, która traktuje moje dziecko jak ciało obce, które trzeba się pozbyć. Więc jeśli ktoś będzie chciał skomentować ciężarną, że ona tylko leży i nic nie robi to niech najpierw pomyśli, że ta kobieta może już trochę przeszła. Podsumowując tą sytuację, dziękuję jednemu panu (około 30) za olanie wszystkich ludzi i narażenie się na ich krzyki i zaproponowanie mi aby była przed nim. Młodzi ludzie są bardziej wyrozumiali niż ci starsi. Oczywiście takich sytuacji miałam więcej, np podczas robieniu porannych badań, o czym Pani pisze w swoim poście. Oczywiście spotkałam się również z sercem od pani w Rossmanie, czy od pani która mi pobierała krew, które od razu jak mnie zobaczyły z brzuszkiem to zawołały poza kolejnością.

  20. Sama jestem w ciazy, w 7 mies. Nie dalej jak w zeszlym tyg. robilam zakupy w markecie. Z tego miejsca chciałabym wszystkich przeprosić ze muszę jesc, pić i czasem nawet muszę użyć szamponu do włosów!
    Stanelam w kolejce do kasy uprzywilejowanej. Byłam z rocznym dzieckiem i dużym brzuchem. Ja wiem ze trzeba poprosić o przepuszczenie w kolejce bo tak to nikt nie przepuści…. Nie poprosilam bo czulam sie wzglednie ok, wiec nie mam za zle ze nikt mnie nie przepuscil. Ale szczytem chamstwa byl facet który wepchnął się przede mnie krzycząc „ja mam tylko batona”.
    Drugi raz jestem w ciąży i tylko raz pani w biedronce otworzyła kasę i zawolala właśnie mnie.
    Jestem mloda, w sensie przed 30 a nie przed 18. Jestem w drugiej ciazy, ale nie dlatego ze się puscilam. I sama jestem sobie winna wiec należy mi się od stanie w kolejce. Naprawdę nie rozumiem skąd w ludziach taki brak szacunku. Jestem człowiekiem i chce tylko normalnie żyć. Założenie rodziny to takie nienormalne? Posiadanie dzieci to błąd życiowy za który trzeba płacić? Żal mi ludzi którzy maja takie zdanie.

  21. Aż mi dreszcze przeszły co ja u czytam:”trzeba siedzieć w domu a nie chodzić po sklepach”,”a co będzie jak się urodzą bliżniaki”..no dajcie spokój co za naród…

    Jestem mamą wspanialego 4ro-latka wcześniaka i wierzcie mi nigdy nie powiem,że moja ciąża przebiegała super pomyślnie..każdego dnia drżałam os woje dziecię i zazdrościłam,normalnie zazdrościła innym mamom jak dobrze maja się w ciąży.Nigdy w tym okresie nikt nie ustąpił mi miejsca w tramwaju czy autobusie a w sklepie to jakiś Pan powiedział:”trzeba było tyle nie jeść to można by było się na nogach utrzymać” –chyba nie zauważył,że to ciąża choć do otyłych nie należę i w ciąży tez nie wyglądałam „pękato”–jak przyszłam do domu to się popłakałam na tą ludzką głupotę i choć to nic nie dało musiałam wyrzucić w ten sposób z siebie ta złość.
    Pani ginekolog do której chodziłam miała na ścianie wywieszoną tabliczkę z napisem:”ciąża to nie choroba-nie proś mnie o zwolnienie”-a ja musiałam ze względu na to,ze po kilka dni z przerwami leżałam w szpitalu i żle się ogólnie czułam ale i ze względu na stan wykonywanej pracy–nie nie dostałam zwolnienia–przepisałam się do innej Pani doktor,która kategorycznie zabroniła mi chodzić a całą ciąże leżeć bo to ciąża zagrożona–nie chcę myśleć co by było gdyby?!?
    Dla wszystkich przyszłych Mam życzę ludzkiej, wspaniałej i prawdziwej życzliwości!!!

  22. Ciąża to nie choroba ale ja będę w ciąży chodzil tylko do sklepów które spełniają standardy i pamiętają o kobietach ze mają pierwszeństwo…Rossmann jest od tym wzgledem wyjątkowy…

  23. Jestem w 31 tc i robiąc badania córce w szpitalnym laboratorium logiczne,że jej towarzysze. Kolejka z 70 osób, duszno i cudowna karteczka, że kobiety w ciąży przyjmowane są poza kolejnością. Pytam kobiety w okienku czy muszę czekać jeśli to badania córki. Przemiła pani dosłownie krzyknęła…pani bez kolejki wchodzi! Miny bezcenne na korytarzu. Z kolei drugi przykład, niezbyt. Medycyna sportowa – z córką. Laryngolog przyjmuje najpierw sportowców, potem resztę pacjentów. Upał. Duszno, mam 17 nr. Starszy pan, pacjent niesportowy ma 16 ale to inna kolejka i nie da sobie przetłumaczyć że jeśli ja mam sportowca i przewidywana wizytę na 10 a on na 13:30 to ja wchodzę pomimo braku 16 sportowca. Ugh. Grzecznie czekałam na swoją kolej, żaden ze sportowych pacjentów nie ustąpił mi kolejki, dopiero po kłótni że starszym Panem… Pan krzyczał że ma Pilne i że jest kombatantów, emerytem i krwiodawca. Ja odpyskowalam że ja ciąża nie próbuje się wcisnąć pomimo 7 miesiąca, chodzę do pracy i na te Pana emeryturke składki płacę. A Pan ma czasów 9 rano tu siedzieć to niech sobie siedzi, ja wchodzę bo to moja kolej. Brawa dostałam od reszty pacjentów ? hormony zrobiły swoje bo z zasady jestem grzeczna?

  24. Rossmann,laboratorium nie miałam żadnych problemów żebym była obsłużona po za kolejnością, nawet jest dzwonek dla kobiet w ciąży, z małymi dziećmi do lat 3 i krzywą cukrowa. W przechodni u pediatry czekałam na wyznaczona godzinę z moim 3 latkiem, a choruje mi dość często- ospa, bostonka i angina, raz przepuściła mnie koleżanka, jak zobaczyła brzuszek (39 tc) i dziecko, które ma 40 stopni gorączki. W ten weekend dostałam ostrego bólu ucha, na pogotowiu przyjęli mnie od ręki, dostałam antybiotyk, u rodzinnego czekałam w kolejce po skierowanie nikt nie przepuścił. Pojechałam do laryngologa z tym nieszczęsnym skierowaniem, na którym okazało się że brakuje jednego słowa i nie zostałam przyjęta, wizytę mam dopiero w czwartek… Teraz kobiety w ciąży nie muszą NIBY czekać na wizytę u lekarza:)

  25. Owszem, jeśli chodzi o labolatorium, będąc w ciąży nigdy nie zostałam przepuszczona w kolejce, z reguły jeździłam z mężem (omdlenia przy pobieraniu krwi i wszelkich zastrzykach), ja nie miałam odwagi się odezwać, za to on miał i zawsze domagał się przyjęcia mnie poza kolejnością – oczywiście miny i komentarze były różne, ale ostatecznie i ja i pozostałe kobiety w ciąży były dzięki temu przepuszczane. Jeśli chodzi o sklepy – tak, rossmann jest w tej dziedzinie niezawodny, kasjerki ZAWSZE, kiedy tylko zobaczą kobietę w ciąży od razu zapraszają do siebie, jeśli chodzi o pozostałe sklepy, kiedy robiłam zakupy w swojej rodzinnej miejscowości, zawsze spotkałam się z uprzejmością pozostałych klientów, co wynika pewnie z tego, że wszyscy się znają, natomiast, kiedy robiłam zakupy w większym mieście, bywało różnie. Niezapomnę jednej sytuacji – weszłam do sklepu po jakieś 2 rzeczy, akurat cos mi sie przypomniało będąc na spacerze, przede mną była już tylko „kasowana” osoba, za mną starsza pani, byłam w już w okolicy 8 m-ca, więc brzuch był doskonale widoczny. Pani za mną miała jedną rzecz, poprosiła, żebym ją przepuścia, uśmiechnęłam się i grzecznie powiedziałam, że mam tylko 2 i zaznaczyłam, mimo wodocznego brzucha, że jestem w ciąży, na co ona, że ciąża to nie choroba i jaka ta dzisiejsza młodzież niewychowana, kasjerka zrobiła jej wtedy wykład, na temat uprzywilejowania kobiet w ciąży, pani tak się oburzyła, że przeszła do innej kasy, gdzie kolejka była dużo dłuższa. Gdybym robiła duże zakupy, miałabym pełny kosz, to naprawde nie zastanowiłabym się nawet i przepuściła tę panią, nawet będąc w ciąży, robię to zawsze, czy to jest starsza pani, dziecko, czy młody człowiek. Zawsze przepuszczam kobiety w ciąży, czy to w kasie, czy na badaniach. Akurat ja ciążę znosiłam naprawde dobrze, były pojedyncze dni, kiedy odczuwałam jakiś dyskomfort, jedynie tak – głód i u mnie wywoływał nudności, ale tylko przez pierwsze 4 miesiące, dlatego wiele razy pomimo przepuszczenia odmawiałam, widząc, że osoba przede mną ma mniejszy koszyk, choć z reguły i tak wręcz z uporem tej osoby przechodziłam do kasy jako pierwsza. To jest straszny problem, kobiety naprawde czują się różnie i czasem nie mają wyjścia, muszą zrobić zakupy czy iść na badania same, pomimo złego samopoczucia, znieczulica jest okropna, nawet kiedy sama przepuszczam, szczególnie na badaniach, spotykam się z komentarzami, a „co to”, „a po co”, „ona ma czas, jest na zwolnieniu”, gdzie z reguły mówią to starsi ludzie, będący na emeryturze. Kurcze, tak jak napisała jedna z pań – w labolatorimlum szczególnie, nie chodzi o kobietę, a o dziecko, przychodnia jest specyficzna, tam przychodzą chorzy ludzie do lekarza, nietrudno o jakąkolwiek infekcję, wirusa.

  26. Chciałam dodać jeszcze, że do pracy chodziłam jeszcze w grudniu, a 13 lutego urodziłam, zrezygnowałam tylko dlatego, że mały uciskał mi na żebra, a pracę miałam siedzącą. Chciałam pracować, bo miałam do tego warunki, czułam się dobrze i nic nie zagrażało mojemu dziecku. Gdyby tylko cokolwiek zagrażało małemu, warunki pracy miałabym złe, bądź po prostu źle znosiłabym ciążę, nawet bym się nie zastanawiała i uciekałabym na zwolnienie.
    Pozdrawiam wszystkie przyszłe mamy 🙂

  27. Świetny tekst! I mam nadzieję, że będzie docierał do większej populacji ludzi!! A nie tylko samych zainteresowanych „ciężarówek”. Z mojej drugiej ciąży pamiętam jedną sytuację, która chyba do końca życia zapadnie mi w pamięć. 8 miesiąc, brzuch ogrominasty, nie miałam już możliwości przemieszczania się autem. Spacery – raczej krótkodystansowe. Do przychodni był spory kawałek. Mąż w delegacji. Postanowiłam skorzystać z autobusu. Wsiadałam na początku trasy więc znalazłam sobie dość komfortowe miejsce, blisko wyjścia (żeby nie trzeba było się przepychać). Od początku trasy do przychodni dzieliło mnie 7 przystanków. Już na 3 zaczynało być tłoczono. Nawet powiedziałabym – ścisk. Weszła starsza kobieta, z torebeczką podręczną. Ogólnie na pierwszy rzut oka nie było widać po niej „złego stanu zdrowia”. Przypomnę, że nie tylko ja byłam w autobusie. Jednak zakładam, że byłam jedną z młodszych. Większość osób w moim wieku o tej porze dnia jest w pracy. Odzywa się równie starsza Pani, siedząca obok mnie, szturchając mnie w rękę: ” Może by Pani ustąpiła tej Starszej Kobiecie miejsca?”. No cóż. Odpowiedziałam jej: „Może NIE”! Może bezczelnie. Może niegrzecznie. Po dwóch przestankach od zdarzenia wysiadłam. Jednak Starsza Pani raczyła mnie podsumować na wyjściu: „Ci dzisiejsi młodzi za grosz kultury nie mają”. Może i nie mam kultury, ale czy ktoś się zastanowił, co mogłoby się zdarzyć z moim kolosalnym brzuchem przy większym hamowaniu? O utratę równowagi w takim stanie nie jest ciężko…

  28. Ciekawy artykuł. Ja chyba mieszkam w miejscowości z bardziej empatycznymi ludźmi niż średnia społeczna, bo raczej ustępowano mi miejsca w kolejkach i w komunikacji. Ale jak pewnie większość pań miałam kilka „incydentów znieczulicy”. Mój hit: stałam w mega kolejce na poczcie w zaawansowanej ciąży i rozbrykaną 1,5-roczną córką. Córka zaczęła mi się kręcić między ludźmi, a ja za nią wyszłam z kolejki na chwilę. I potem już nie mogłam do niej wrócić, bo Pan nie chciał mnie wpuścić w miejsce, gdzie stałam 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.